Piotr Nowicki, TG: Jak poznałeś się z Jasonem i jaka była Twoje ocena jego wczesnej twórczości?
Michael Lee Firkins: Poznałem Jasona, kiedy przyjechałem do Kalifornii nagrywać mój pierwszy album dla Shrapnela. Wpadł do studia, kiedy rejestrowałem podstawowe ślady, i był totalnie w porządku – pomocny i wspierający. On właśnie zaczynał koncertować z Davidem Lee Rothem, ale ja znałem go już dzięki „dźwiękowym stronom” Guitar Player Magazine, do których dołączana była zawsze jedna mała płyta winylowa. Podobał mi się typ brzmienia jego i Marty’ego (Friedmana – przyp. Red.), oni brzmieli inaczej niż reszta neoklasycznej ekipy, używali innych skal i było to trochę bardziej metalowo ciężkie niż reszta instrumentalnego grania – to było świetne!
Jak ważny Twoim zdaniem był jego wkład w gitarowy świat końca lat 80.?
Michael Lee Firkins: Uważam, że był bardzo ważny, ponieważ wszedł prosto do zespołu Davida Lee Rotha, Marty przeszedł do Megadeth, zresztą jak wielu gitarzystów, którzy wyszli ze Shrapnela do słynnych zespołów. Myślę, że to było bardzo znaczące.
Jeśli miałbyś wybrać trzy jego najlepsze kawałki, były by nimi…?
Michael Lee Firkins: „End of the Begining” i wszystkie z „Perpetual Burn”.
Jak rodziła się w Tobie idea pracy nad albumem „Perspective”?
Michael Lee Firkins: Jason poprosił mnie o grę na „Perspective”, bo nie był już dłużej zdolny grać, ale miał kilka utworów całkiem nieźle zrealizowanych jak na demówki. Wiedział dokładnie, jak powinny wyglądać partie gitary, a zaczął od tego, że puścił mi demo i wyjaśnił wszystko.
Jak wspominasz tę sesję nagraniową?
Michael Lee Firkins: Sesja od samego początku aż do końca była niesamowita. Przerodziła się w dwanaście różnych sesji, aby prawidłowo zmontować wszystkie części piosenki. Wynikało to z tego, że chcieliśmy zrobić coś dobrego z brzmieniem, by nie wyglądało to jak bałagan i pomieszanie z poplątaniem, ale główną przyczyną było to, że to była duża kompozycja. W tamtym momencie Jason mógł jeszcze mówić i ruszać się na swoim wózku. Nawet jeśli czasami wydawało się, że ma problem, by oddychać, to cały czas wiedział, jak się śmiać, i – mówię Ci człowieku – mieliśmy w tym czasie kupę zabawy! Jason zachowuje tę samą postawę nawet dzisiaj, chociaż nie może już rozmawiać. Zachowuje to samo poczucie humoru i nigdy nie czuć, że smuci się ze swojego powodu. Były to czasy, kiedy jadąc na próbę lub sesję, podchodziłem do tego bardzo emocjonalnie i nawet płakałem w trakcie drogi, bo wówczas nikt nie wiedział, jak długo jeszcze Jason mógł żyć. To było bardzo dziwne, kiedy znalazłem się w sytuacji pomagającego, bo on nie mógł już grać, a ja cały czas mogłem. Kiedy sobie to uświadomiłem, to była zupełnie inna historia, bo postawa Jasona była cały czas wspaniała i pozytywna, a płacz przed nim był ostatnią rzeczą, jaką powinieneś robić. Dlatego po prostu nagrywaliśmy partie gitar pod kierunkiem Jasona, który wyjaśniał nam każdy najmniejszy niuans tego, co oczekiwał – począwszy od każdej powtórki, każdej zmiany harmonii, po informowanie mnie, kiedy brzmiałem za ostro, a kiedy zbyt płasko. Jason nie bał się mówić mi dokładnie tego, co chciał uzyskać. Kiedy słuchasz piosenki „Song End of the Beginning”, to naprawdę jest Jason – ja wcześniej nigdy tak nie brzmiałem. Nigdy nie byłem podobny do Ulego Johna Rotha, ale Jason sprawił, że w końcu zacząłem go trochę przypominać. Teraz, gdy mijają lata i wygląda na to, że Jason będzie z nami jeszcze przez bardzo długi czas, smutek minął, ponieważ Jason jest tak radosny i pozytywnie nastawiony. Dlatego odwiedziny u niego to wielkie doświadczenie i przeżycie, które nawet nie wiesz, jak w Ciebie uderzy.
Powiedz nam proszę o rejestrowaniu kompozycji „Electric Prayer for Peace” z albumu „Collection”.
Michael Lee Firkins: To była dużo łatwiejsza sesja. Myślę, że dokonaliśmy jej w ciągu jednego dnia i Jason był z nami. Byłem w sąsiednim pokoju i słyszałem, jak Jason daje sygnały swoim „beeperem”, a potem jego ojciec tłumaczył je dla mnie. Kiedy przyszedł na mnie czas, bym zagrał jakieś mollowe tonacje, nie byłem z nimi zbytnio zaznajomiony. Jason powiedział wtedy: „Słuchaj więcej Yngwiego!”. Żartował oczywiście!
Czy współpracowałeś nad jakimiś wydarzeniami pod nazwą „Not Dead Yet”.
Michael Lee Firkins: Tak, oczywiście, organizowałem dwa koncerty z serii „Not Dead Yet” – jeden w San Francisco, a drugi w Amsterdamie w tym roku.