Na NAMM 2019 spotykaliśmy nie tylko producentów, ale także artystów. Jedną z ciekawych postaci świata jazzu, jaka pojawiła się na targach, był włoski mistrz gitary Luca di Luzio. Porozmawialiśmy z nim chwilę na temat jego sprzętu oraz nowego albumu.
Będziemy mieli szansę posłuchać twojej gry w Polsce? Czy twoja twórczość jest dostępna na serwisach streamingowych? A może planujesz koncerty w naszej części Europy?
Mam nową płytę zatytułowaną „Globetrotter”. Nagrałem ją ze świetnym bandem. Na perkusji gra Dave Weckl, Jimmy Haslip, który jest także producentem płyty, gra na basie. Na keyboardzie gra George Whitty, a mój przyjaciel Max Ionata na saksofonie tenorowym. Znajdziesz to na CD Baby, iTunes, wszystkich platformach cyfrowych. Płytę możesz też zamówić z mojej strony internetowej. Będziemy z tą grupą występować latem. Na perkusji prawdopodobnie grać będzie Rodney Holmes, reszta zespołu będzie taka sama jak na albumie. Planujemy europejską trasę, mam nadzieję, że znajdzie się na niej też Polska.
Uczestniczyłeś w seminariach i kursach mistrzowskich z Patem Methenym, Mike’em Sternem, Jimem Hallem, Johnem Abercrombie i innymi. Jaka lekcja była dla ciebie najbardziej cenna i któremu artyście zawdzięczasz najwięcej?
Uczyłem się od naprawdę świetnych kolesi, wielkich gwiazd, jak Pat Metheny, Mike Stern, John Scofield i wielu innych. Główna lekcja, jaka z tego płynie, jest taka, że trzeba dużo słuchać i próbować znaleźć swoją ścieżkę, odnaleźć własny styl, wypracować własny język. Każdy z nich go ma, ja mam swój. Trzeba znaleźć swoje brzmienie, to jest najważniejsze. Kiedy to zrobisz, będziesz brzmiał jak ty, nie jak ktoś inny.
Teraz sam prowadzisz kursy mistrzowskie i masz własnych uczniów. Jaka jest najważniejsza rzecz o której trzeba pamiętać, jeśli chce się grać na gitarze?
Prowadzę kursy, na których opowiadam o wielu różnych rzeczach. Uczę gry na sześciostrunowej i siedmiostrunowej gitarze. Najważniejsza rzecz to cieszyć się nauką. Oczywiście bardzo ważne, by próbować dojrzeć i przejść na kolejny poziom, ale najważniejsze są podstawy. Jeśli codziennie próbujesz dodać coś do swojej gry, coś, czego będziesz używał, jeśli będziesz się tym cieszył, będziesz lepszym gitarzystą i lepszym muzykiem.
A sam siebie uznajesz za bardziej za muzyka sesyjnego czy za koncertowego artystę?
Dużo pracuję w studiu. Mam zresztą własne studio, najnowszą płytę nagrywaliśmy w połowie u mnie, w połowie w Los Angeles, a miksowana była w San Diego, w Pacific Beat Recording. Sporo też koncertuję. To są dwie strony tego samego medalu, obie równie ważne.
Opowiedz o strunach D’Orazio. Są według ciebie wyjątkowe? Dlaczego jesteś ich endorserem?
Jestem endorserem firmy D’Orazio oraz gitar Benedetto. Mój ulubiony sprzęt to głównie gitary i struny, więc staram się utrzymać ten ciąg sprzętu najwyższej jakości. Struny D’Orazio są unikalne, bo są robione ręcznie. To najstarsza firma świata zajmująca się strunami. I to naprawdę ręczna robota. Możesz pogadać z tymi ludźmi, objaśnić im swoje potrzeby, a oni powiedzą ci, jak uzyskać najlepszy produkt dla twoich potrzeb. Oferują także produkty na zamówienie, jeśli potrzebujesz jakichś niecodziennych rozmiarów, większego lub mniejszego napięcia strun. Dla mnie najważniejszą cechą strun jest projekcja dźwięku. Jako profesjonalny muzyk zmieniam struny przed każdym koncertem, więc nie skupiam się na ich trwałości. Najważniejsze jest brzmienie. Kiedy grasz na gitarze, to de facto nie grasz na samej gitarze, ale na strunach, twoje palce dotykają strun. Musisz więc zadbać o ich jakość. Jeśli zaś chodzi o gitary – jestem na stoisku Benedetto. To kolejne robione ręcznie produkty. Używam tych gitar do każdej muzyki. Gram na akustycznej siedmiostrunowej gitarze w duecie, w trio, gram w bardziej tradycyjnym zespole jazzowym oraz nowocześniejszy fusion jazz-rock. Zawsze używam tych gitar.
Zaprojektowałeś też całą linię efektów gitarowych i akcesoriów. Jak ta współpraca się zaczęła? Dlaczego wybrałeś Jakuba Jakubowskiego i JTJ Electronic?
Spotkałem Jakuba kilka lat temu. Pojechałem na spotkanie z nim do Polski. Zaczęliśmy bardzo fajną współpracę polegającą na zaprojektowaniu różnych rzeczy dla muzyków, ale z perspektywy muzyka. To manufaktura, która jest w żywym kontakcie z muzykami, więc muzyk może zaprojektować detale, które są dla niego ważne.
Opowiedz o procesie projektowania twojego pedalboardu. Jakie były twoje preferencje i priorytety?
W pedalboardzie chciałem wypróbować różne ustawienia sygnału, na przykład zastanawiałem się, gdzie umieścić pedał głośności. Obecnie lubię mieć ten pedał zaraz przed delayem, bo daje mi to najlepszy dźwięk. Mam inne podłogi na różne sytuacje. Kiedy gramy w duecie albo z saksofonistą lub wokalistą, używam stacji loopów. Mam niewielki pedalboard z delayem. Moim najważniejszym pedałem jest Xotic EP Booster. To dla mnie fundamentalna sprawa. Daje czysty dźwięk i podbicie brzmienia każdej gitary, od archtopów do instrumentów z pełnym korpusem. Kolejnym detalem, który dorzucam do pedalboardu, jest zegarek. Jeśli jesteś profesjonalnym muzykiem, musisz odpowiednio gospodarować czasem na scenie. Nie chcesz, żeby ludzie widzieli, jak patrzysz przez ramię na zegar. To bardzo ważne. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie i w końcu do mojego sygnowanego pedalboardu dorzuciliśmy cyfrowy zegar. Za każdym razem, kiedy jestem na scenie, inni muzycy podchodzą i mówią, że to dobry pomysł. To chyba taki detal, który możesz znaleźć tylko u ludzi, którzy naprawdę dobrze opiekują się sprzętem. Takie detale mają znaczenie.
Skupmy się na najważniejszej części twojego zestawu: gitarach. Co to za sprzęt? Jakich modeli używasz?
Jak mówiłem, używam gitar Benedetto. Mam ich kilka i używam ich w różnych sytuacjach. Na najnowszym albumie używałem customowego modelu Bambino. Brzmi trochę jak gitary Pat Martino. Pasuje do moich potrzeb, sprawdza się w grze z bardzo mocną sekcją rytmiczną. Inną gitarą, której często używam, jest customowa siedmiostrunowa Bambino Deluxe. Jest laminowana, ma przystawki piezzo Barbera, które można zmiksować z aktywnym pickupem EMG. Świetnie brzmi, jest znakomicie zbalansowana. Nie ma przeskoku między basami i resztą, między dwoma najgrubszymi strunami i pozostałymi czterema.