Powrót po ponad dekadzie do świadomości szerszego grona odbiorców i to z tak ambitnym materiałem, to zawsze wydarzenie z kategorii sukcesów. Dlatego gratulując Michałowi tej decyzji i świetnej płyty pod szyldem Amarok, zadaliśmy mu kilka pytań o przeszłość, jak i przyszłość.
Jesteś multiinstrumentalistą samoukiem? Jak to było z twoją nauką gry?
W szkole muzycznej byłem kilka lat, ale nie skończyłem jej. W tamtym czasie interesowały mnie gitary i syntezatory, a nie waltornia czy obój, a w państwowej szkole muzycznej II stopnia panowało wówczas przekonanie o jedynej słuszności muzyki poważnej i instrumentów orkiestry symfonicznej… Muzyka rozrywkowa była przez nauczycieli PSM traktowana raczej jako muzyka gorszego sortu. Jako wykonawca jestem samoukiem. Zaczynałem od klawiatury, potem była gitara. W międzyczasie pojawiały się różne instrumenty dęte czy perkusyjne. W szkole muzycznej nauczyłem się jednak fachowego nazywania rzeczy oraz dobrze wspominam zajęcia z kształcenia słuchu – to były raczej tortury słuchu, gdzie pani prowadząca zajęcia „znęcała się” nad nami, zadając nam coraz trudniejsze ćwiczenia. Jestem dzisiaj jej za to wdzięczny, bo w czasach, kiedy nie było YouTube’ów, tabulatur czy edytorów audio, nauczyłem się słyszeć dużo więcej. Potem na kierunku Edukacja Artystyczna na Akademii Świętokrzyskiej miałem kolejny pięcioletni etap edukacji, gdzie mogłem już grać na gitarze klasycznej.
Co robiłeś przez ostatnie dwanaście lat, które minęło od ostatniej płyty Amarok?
W przerwie między poprzednią trylogią Amarok a płytą „Hunt” pracowałem bardzo dużo. Założyłem zespół Uniqplan, w którym byłem kompozytorem, producentem, klawiszowcem, gitarzystą i wokalistą. Potem powstało trio z muzyką elektroniczną o nazwie Catster, które jeszcze nie doczekało się szerszej premiery, podobnie z zespołem z muzyką progresywną Casma. Poza tym pracowałem dla wielu znanych artystów, bardzo często jako tzw. ghost producer czy instrumentalista, aranżer.
Muszę przyznać, że twoja najnowsza płyta pod szyldem Amarok wciąga jak niezły narkotyk. Opowiedz o jej powstawaniu – gromadziłeś materiał przez te ostatnie dwanaście lat?
Dzięki! Materiał na płytę „Hunt” powstał bardzo szybko, w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Robiłem wtedy solowe jam session, uruchamiając wszystko, co miałem pod ręką. Natomiast estetyka czy różnorodność tej muzyki to z pewnością doświadczenia ostatnich lat. Przed dwanaście lat można się wiele osłuchać i ograć, ułożyć czy skrystalizować własną estetykę.
Jak realizowałeś płytę „Hunt”? Domyślam się, że działałeś w domenie cyfrowej, ale słychać, że cały czas ważne są dla ciebie żywe instrumenty…
Rejestracja cyfrowa materiału na płytę miała miejsce w studio Serakos z Warszawy. Za realizację odpowiadają Magda i Robert Srzedniccy. Wszystkie instrumenty – zarówno akustyczne, jak i elektryczne, dęte, perkusyjne czy wokale oraz syntezatory – były nagrywane w tym studiu. Starałem się równoważyć instrumenty akustyczne z elektronicznymi, bez specjalnego akcentu na którąkolwiek stronę.
Czy ktoś wspomagał cię wizją i kreatywnym podejściem w studiu, czy jako producent sam trzymałeś wszystkie sznurki?
Zwykle miewam wizje na całość materiału muzycznego, ale w tym wypadku wiele razy swoich producenckich porad udzielili mi Państwo Srzedniccy. Z trudem przychodzi mi słuchanie czyichś porad, ale przyznaje, że tutaj współpraca była owocna. Tych Państwa mogę słuchać! Robert i Magda potrafią słuchać, ale i wczuwać się w zamysł płyty, starając się czynić ją jeszcze lepszą. Wiele razy też ustępowałem w końcu bardziej doświadczonym realizatorom. Pamiętam, kiedy podłączywszy pierwszy raz piec gitarowy, chciałem ustawić go głośno itd. Wiadomo… Za namową Roberta ściszyłem wzmacniacz, grając głównie preampem, dzięki czemu uzyskaliśmy precyzyjne i bardziej kontrolowane, dynamiczne brzmienie.
Amarok to zawsze był zespół – jak to wygląda teraz? Jesteś sam czy masz kolegów, z którymi grasz albo będziesz grał pod tym szyldem?
Amarok w przypadku dwóch pierwszych płyt był czymś w rodzaju duetu kompozytorskiego. Na długo przed debiutem tworzyłem samotnie. Później poznałem Bartosza Jackowskiego, razem graliśmy na gitarach, powstało wtedy kilka wspólnych motywów, które potem aranżowałem przy pomocy ośmiościeżkowego magnetofonu. Utwory te znalazły się na debiutanckiej płycie. Podobnie było w przypadku drugiej płyty, którą aranżowałem w całości. Po drugiej płycie Bartek, który nigdy nie brał udziału w nagraniach studyjnych opuścił ostatecznie Amarok. Od trzeciej płyty Amarok jest projektem, który tworzę sam, zapraszając różnych gości. Nie inaczej jest w przypadku płyty „Hunt”. W odróżnieniu od Amaroka z przeszłości, tym razem chcę grać na żywo. Mam skład muzyków, którzy wzięli też gościnny udział w nagraniach płyty. Michał Ściwiarski – klawisze, Marta Wojtas – instrumenty perkusyjne, Paweł Kowalski – bębny, Konrad Pajek – bas, gitary. Jak będzie w przyszłości, zobaczymy…
Hipnotyczna, ambientowa, przestrzenna, melodyjna, muzyka, ale z wyraźnie zaznaczonymi gitarami. To była zawsze twoja wizja gatunku i pozostała taka do dzisiaj?
Myślę, że tak. Od zawsze chciałem łączyć elementy rocka progresywnego z ambientem i folkiem z gitarami na czele. Teraz jednak staram się grać bardziej na swój własny sposób. Oczywiście jak u każdego gitarzysty, moja gra jest wypadkową wielu mistrzów, których słuchałem i dalej słucham, jak np. David Gilmour, Mike Oldfield, Mark Knopfler czy Jeff Beck. Ten ostatni jest dla mnie geniuszem, jest tym dla świata gitary, czym Björk dla świata wokalu. Pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałem dźwięki Jeffa – na płycie Rogera Watersa „Amused To Death”. Nigdy później żaden gitarzysta aż tak mnie nie oczarował…
Powiedz w takim razie, jakich gitar używałeś podczas nagrań „Hunt”?
Od wielu lat gram na gitarach Paul Reed Smith. W studiu użyłem modelu Custom 24 Brazilian Limited z 2003 roku. Jest to doskonale wykonany i pięknie brzmiący instrument. Custom od lat jest moją główną gitarą, która sprawdza się w każdym gatunku muzycznym – czy jest to mój zespół Uniqplan, czy praca dla rodzimych gwiazd ze świata pop, Custom 24 zawsze wygrywa. Ponadto użyłem modelu McCarty Trem z humbuckerami Lollar Imperial. Jednak większość partii gitar zarejestrowałem przy użyciu gitary Fender Stratocaster Jeff Beck Signature, z uwagi na specyficzne brzmienie przetworników i współpracę z głównym przesterem – Soldano G.T.O. Supercharger Reissue wpiętym na wejściu wzmacniacza Fuchs Overdrive Supreme 50, którego jestem przy okazji oficjalnym użytkownikiem. Przetworniki typu hot noiseless w połączeniu z dość skompresowanym brzmieniem Soldano były dość dobrze odbierane przez mikrofony, podczas kiedy humbuckery dawały niekiedy zbyt szeroki dźwięk. W niektórych przypadkach sygnał gitary był splitowany, aby dodatkowo zarejestrować brzmienie specyficznego distortiona Heptode Heavy Tone z symulacją kolumny gitarowej. Jest to distortion o charakterze brzmienia Soldano. W jednym utworze użyłem pluginowej wtyczki z ring modulatorem stereo, który brzmiał na tyle ciekawie, że zdecydowałem się nie używać mojej kostki EHX. Dodatkowo kilka razy użyłem lapsteela.
A jak wygląda twój cały arsenał koncertowy? Z czym wychodzisz na scenę?
Na scenie prym wiedzie PRS Custom 24. Ta gitara brzmi zawsze dobrze dzięki oryginalnym przetwornikom HFS/VB. Lubię też brzmienie Carlosa Santany, stąd Fuchs ODS50 – wzmacniacz z gatunku D-style, do tego mam kolumnę Two-Rock 2 x 12 Custom Signature z głośnikami Vintage. Do niedawna używałem tylko kanału przesterowanego. Ostatnio jednak dołączyłem brakujące ogniwo, jakim jest Soldano G.T.O., dzięki któremu brzmienie staje się bardziej drapieżne, ale w kulturalny i dynamiczny sposób. Ponadto, niezależnie od aranżacji utworów czy akustyki pomieszczeń, gitara z włączonym Soldano jest zawsze słyszalna w miksie. Czasem jako boostera używam lampowego Effectrode PC2A – jest to jeden z bardziej muzykalnych kompresorów, jakie słyszałem. Ponadto w moim pedalboardzie znajduje się prosty pogłos i delay od Strymona, a także zwariowany ring modulator EHX. Nie jestem fanem zbyt dużej liczby przełączników, presetów, MIDI itp. Do tego posiadam całą torbę slide’ów Dunlopa, Fendera czy V-pick. Na scenie używam też gitary akustycznej Yamaha z systemem LR Baggs M1Active, brzmiącym niezwykle muzykalnie, używam jej razem z efektem ebow. Poza gitarami mam jeszcze inne instrumenty jak theremin, harmonium czy ormiański duduk, a także efekty do wokalu.
Będziesz promował koncertami materiał z najnowszej płyty?
Trasa koncertowa promująca płytę „Hunt” rozpocznie się jesienią tego roku. Ponieważ Amarok nie tylko wydaje nową płytę, ale i reedycje wszystkich poprzednich płyt („Amarok”, „Neo Way”, „Metanoia”), na koncertach pojawi się wybrany repertuar z czterech płyt. Aktualnie czekam na budowaną dla mnie gitarę przez Daniela Płoszaja z Furora Guitars. Muszę przyznać, że nie mogę się już doczekać! Daniel buduje gitarę w kształcie Telecastera jednak z drewnem, elektroniką czy tremolo Stratocastera. To fajne uczucie, kiedy można opukać różne deski i wybrać tę jedyną. Póki co miałem już w ręku gryf i jestem pod wrażeniem jego kształtu ułatwiającego podciąganie strun. Mam nadzieję, że gitara dołączy na stałe do mojego zestawu koncertowego oraz studyjnego.
Zakup magazyn z wywiadem tutaj.