Rozmawiał: Tomek Konfi Konfederak
Zdjęcie: Mariusz Skiba
Do tej grupy mam spory sentyment, wynikający trochę z cichej rywalizacji, jaka miała miejsce dziesięć lat temu. Gdy zespół wypuścił w eter piosenkę „Nie bój się miłości”, rozpoczął ostrą ekspansję na krajowych listach przebojów, które w tym czasie ja okupowałem ze swoim zespołem i utworem „Zatrzymaj mnie”. Stanowiliśmy wtedy dla siebie konkurencję, ale po latach miło to wspominam.
ZDROWA WODA wypuściła niedawno na rynek swój dziewiąty krążek, „Policz czas”. Kryje on kilka ciekawostek, o których opowie nam gitarzysta Sławek Małecki.
Tomek KONFI Konfederak, TG: Pamiętasz czas piosenek „Nie bój się miłości” i „Zatrzymaj mnie” z repertuaru HADWA-O?
Sławek Małecki: Oczywiście! Pamiętam swoiste ściganie się naszych bandów na różnych listach przebojów, ale jak się ludzie lubią i szanują, to rywalizacja jest miłą zabawą. I tak wtedy było. Myślę, że nadal tak powinno się dziać, bo muzyka to nie zawody sportowe – liczą się inne wyniki.
„Nie bój się miłości” powstało podobno pod wpływem „Still Got The Blues” zmarłego niedawno Gary’ego Moore’a…
Niestety, świat stracił wielkiego gitarzystę! Rzeczywiście, niektórzy tak mówili, a nawet próbowali udowadniać. No cóż, Gary stworzył piękny utwór i zawojował nim cały świat. Ja jednak skomponowałem swój znacznie wcześniej. W utworze „Zapodziałem spokój swój”, zamieszczonym na naszej pierwszej płycie „Piwo”, można z łatwością doszukać się pierwowzoru dla późniejszego o osiem lat „Nie bój się miłości”. Bardziej więc zacytowałem siebie, niż odniosłem się do „Still Got The Blues”.
Pytam nie bez powodu, bo utwór tytułowy z nowego albumu, notabene także pierwszy singiel, również ma charakter balladowy. Czyżby powrót do przeszłości? I to solo, brzmienie gitary – wciąż słychać Moore’a!
Na dobrą sprawę prawie każda nasza płyta promowana była w pierwszej kolejności balladą o zabarwieniu bluesowym. Tak chciała kolejna firma płytowa, tak też uważał zespół. Najnowszy singiel, „Policz czas”, jest tego potwierdzeniem; decyzja wynikła z doświadczenia. Media zdecydowanie wolą grać takie utwory, a słuchacze łatwiej je przyswajają. Jeśli w tym, co robię i jak gram, słychać Gary’ego, to tak naprawdę jest mi miło, bo to był wielki gitarzysta i samo porównanie z nim jest dla mnie komplementem. Dodam jednak, że nigdy nie odwzorowywałem jego zagrywek czy solówek. Po prostu gram swoje i już.
„W butach czy na boso” to już typowe boogie.
To prawda. Boogie w idealny sposób potrafi łączyć blues i rock. Dlatego zdecydowałem się na taką kompozycję.
Z których kawałków jesteś najbardziej zadowolony? Chodzi mi przede wszystkim o gitary.
To skomplikowana sprawa. Kiedy nagrywam w studiu, tak naprawdę czuję zadowolenie z kolejnych śladów, podkładów, solówek i riffów. Ale odpowiadając konkretnie, to najbardziej jestem zadowolony z „Policz czas”, „Daj się zabić”, „Słodkich snów kobieto” i „Ale miłość nie”. Dużo ciekawostek gitarowych!
Oprócz swojego etatowego Gibsona używałeś jeszcze innych gitar?
Trudno powiedzieć o etatowym Gibsonie, ponieważ mam sześć elektryków. Są to: Custom Shop 1959 Tobbaco, Custom Shop 1958 Washed Cherry, Custom Shop 1957 Gold Top, Deluxe 1971 Honeyburst, Standard 1979 Natural z klonowym gryfem i Standard 1960 Neck. Moje główne akustyki to Gibson Jumbo SJ 100 i Garrison G 20. Szanuję inne gitary, ale kocham Les Paule.
Jako doświadczonego muzyka muszę zapytać Cię o ocenę dzisiejszej sceny bluesowej czy rockowo-bluesowej. Ta scena ma się wyjątkowo dobrze.
Powiem więcej – od kilku lat mocno się rozwija. Nie wiem, czy można nazwać to koniunkturą na bluesa, ale ilość powstających festiwali i przeglądów muzycznych oraz młodych zespołów jest naprawdę godna podziwu. Oczywiście należy wspomnieć o wielu markowych festiwalach i uznanych, świetnych wykonawcach, dopełniających bardzo pozytywnego obrazu polskiego bluesa. Myślę, że już nie musimy się czuć tak opóźnieni w stosunku do wykonawców zagranicznych, jak wiele lat temu. Trzeba było czasu, aby tak się stało.
A „Piwo” dalej lubisz?
Żaden koncert nie obędzie się bez niego. Jeśli chodzi o trunek – to po koncercie może być.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w czerwcowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 6/2011).