Dzięki uprzejmości firmy Live Nation odbyliśmy krótką i pouczającą rozmowę z wyjątkowym muzykiem – Steven Van Zandt jest członkiem zespołu Bruce’a Springsteena, artystą solowym i współtwórcą muzycznego podgatunku Jersey Shore.
Steven Van Zandt to muzyk, wykonawca, autor tekstów, aranżer, kierownik muzyczny, producent muzyczny i telewizyjny, aktor, reżyser, producent Broadwayowy, kompozytor telewizyjny i filmowy, producent wydarzeń na żywo, międzynarodowej sławy DJ, aktywistka, historyk, nauczyciel, członek fundacji New Jersey Hall of Fame oraz Rock and Roll Hall of Fame. Uznawany na całym świecie za jednego z czołowych autorytetów Rock and Rolla, zarówno współczesnego jak i tradycyjnego. Naprawdę wielka postać muzyki rozrywkowej, a jednocześnie bardzo miły, otwarty i pogodnie usposobiony człowiek.
Steven Van Zandt przybywa do polski na pierwszy występ wraz ze swoim zespołem The Disciples of Soul. Zagra w warszawskim klubie Stodoła 7 sierpnia 2019 roku. W ramach „polecajki zachęcajki” proponujemy fragment wywiadu jakiego ostatnio Steven udzielił TopGuitar.
Pełen tekst wywiadu ukaże się w sierpniowym wydaniu magazynu TopGuitar, a tymczasem, na zachętę, jego fragment:
Dorastałeś pośród dźwięków “Jersey shore”, które są dzisiaj uważane za muzyczny gatunek. Co to była za muzyka, co ją wyróżniało?
Jedna uwaga: nie było “Jersey shore sound” dopóki my, nic o tym nie wiedząc, go nie stworzyliśmy. Ja, Bruce (Springsteen – przyp. MW) oraz Southside (John Lyon – przyp. MW) mieliśmy wiele pasji słuchając i grając soul oraz rocka, dlatego można powiedzieć, że te dwa gatunki były od zawsze integrowane pod naszymi skrzydłami. Teren oddziaływania Johhny’ego Southside’a and The Asbury Jukes w klubie Stone Pony był miejscem gdzie zredefiniowała się tak zwana “barowa muzyka zespołowa” i lokalizacją, która dała w końcu identyfikację gatunkowi Jersey shore. To, w połączeniu z sukcesem Bruce’a Springsteena sprowadziło już na zawsze uwagę ludzi na Jersey shore. Później wielki sukces Bon Jovi jeszcze bardziej zwiększył atrakcyjność i rozpoznawalność tego regionu geograficznego. Ogólnie Jersey Shore Sound polega prawdopodobnie na idiomie “rock meets soul” w jego bardziej lub mniej klasycznym ujęciu, ale w rzeczywistoście jest to cały czas trochę niejasne.
Wiedziałem, że to właśnie Bruce Springsteen jako pierwszy spopularyzował ten styl, ale powiedz jeszcze czy posiada on jakieścharakterystyczne cechy, muzyczne motywy lub cechy?
Najważniejszy element, który wiąże Bruce’a, mnie i Southside to bezkompromisowy szacunek dla tradycji. To jest w gruncie rzeczy renesans lat 50. i 60. co ustawia jednocześnie nasze standardy ekstremalnie wysoko i zapewnia nam wiele niesamowitych inspiracji, które będą wpływać na nas całe życie.
Od wieku mniej więcej 13 – 14 lat byłeś pewien, że chcesz zostać gwiazdą rockandrolla. Czy można powiedzieć, że wszystko przez Beatlesów, którzy w 1964 roku występowali w The Ed Sullivan Show? Że to wydarzenie zmieniło twoje życie?
Tak. Data 9 lutego 1964 roku zmieniła wszystko dla wszystkich. To był dzień, w którym Betlesi występowali w tym show, a oglądał ich cały kraj. Oni wówczas wprowadzili do naszej świadomości koncepcję zespołu rockowego. Czterech lub pięciu chłopaków grających na gitarach, śpiewających I nawet piszących swoje własne piosenki! The Rolling Stones zrobili dokładnie to samo cztery miesiące później – ich występ był ważny z tego samego powodu. The Beatles byli wtedy już bardziej wyrafinowani (odkryliśmy ich w połowie zawrotnej kariery) – ujawnili nam nowy świat, ale nie zaprosili nas do niego. Natomiast The Rolling Stones sprawili, że wyglądało to wszystko łatwiej niż w rzeczywistości. Byli chłopakami z ulicy, tacy jak my. Tak naprawdę byli pierwszym zespołem punk jeśli porównamy ich do wszystkiego, co działo się w tamtym czasie. Zapraszali do bycia częścią tego interesu!
OK, zgodzisz się opowiedzieć o Sun City Resort i dlaczego to było dla ciebie i wielu innych artystów zło wcielone?
Jasne. W tym czasie Rząd RPA stworzył system apartheidu (separację rasową – przyp. MW), który nie pozwalał brać udziału w wyborach I głosować większości czarnych mieszkańców kraju. Ich plan polegał na wymuszeniu wysiedleń wszystkich czarnych z dużych miast, wysłaniu ich z powrotem do ich plemiennych „ojczyzn” (o których przecież ledwo wiedzieli), a następnie ogłosili, że Republika Południowej Afryki jest demokracją, ponieważ… pozostaną tylko biali „obywatele”, a czarni robotnicy mieli funkcjonować jako “imigranci” bez praw politycznych. Rząd oparł pomysł na rezerwatach Indian w Stanach Zjednoczonych. Jedną z tych “ojczyzn” była Boptuswana (formalnie poza jurysdykcją RPA). Biali zbudowali tam ośrodek wypoczynkowy o nazwie Sun City, aby przyciągnąć tam turystów i wielkich artystów, mówiąc, że to zupełnie inne państwo, a zatem nikt nie naruszyłby bojkotu ONZ. Odsłoniliśmy wówczas plan, mówiąc: „Nie będę grać w Sun City”. W efekcie zamknęliśmy je, nagłośniliśmy temat, unieważniliśmy weto prezydenta Reagana w sprawie ustawy o sankcjach gospodarczych, która odcięła banki od wspierania Republiki Południowej Afryki, co zmusiło ich do uwolnienia Nelsona Mandeli z więzienia i przekazania władzy większości czarnych.
Rozmawiał: Maciej Warda
Zdjęcia: Materiały prasowe