Al Di Meola, jeden z najważniejszych gitarzystów w historii muzyki rozrywkowej, współtwórca legendarnego albumu „Friday Night In San Francisco”, powrócił do Krakowa. Jego koncert był częścią dorocznych Krakowskich Zaduszek Jazzowych, które tworzone są w kooperacji Stowarzyszenia Leśny Partyzant oraz Cracovia Music Agency. Koncert odbył się 2. listopada 2018.
Mistrz gitary pojawił się tym razem na scenie Kijów Centrum, a sala ledwie pomieściła nadkomplet publiczności. Alowi tym razem towarzyszyli dwaj muzycy: gitarzysta Kevin Seddiki i akordeonista Fausto Beccalossi. Koncert był częścią trasy, podczas której artysta promuje swoją najnowszą płytę „Opus”. Od kompozycji otwierającej płytę rozpoczął się również krakowski koncert. „Milonga Noctiva” pięknie wprowadziła publiczność w to, co się miało wydarzyć przez najbliższe dwie godziny. Utwory z najnowszego krążka nie zdominowały jednak setlisty – później usłyszeliśmy jeszcze „Frozen In Time”. Z innych okresów pracy Mistrza i innych jego płyt tego wieczoru zabrzmiały jeszcze m. in. „Mawazine”, „Brave New World”, „Turquoise”, „Cerreto Sanita” czy „Ava’s Lullaby”. Zrelaksowany Di Meola zapowiadając kolejne kompozycje snuł ciekawe i zabawne opowieści – przymierzając się do wykonania „She’s Leaving Home” opowiedział, jak niechcący stał się sąsiadem jednego ze swoich idoli – Paula McCartneya – i wspomniał o energii, jaką wzbudziło w nim nagrywanie w legendarnych studiach Abbey Road. Nie zabrakło ciekawej opowieści o rodzinnej wiosce pradziadka Ala, który wyemigrował do Ameryki. No a na deser muzyczne trzęsienie ziemi – „Mediterranean Sundance” – tak wybrzmiały ostatnie akordy Friday Night in Kraków. Po ponad dwóch godzinach grania, Di Meola w foyer spotkał się z fanami, cierpliwie i z uśmiechem podpisując zdjęcia i okładki fonogramów wszystkim chętnym, którzy ustawili się w bardzo długiej kolejce.
Piękny koncert. Dobre nagłośnienie ułatwiało odbiór pięknej muzyki, a ascetyczne światła nie odwracały uwagi od dźwięków (choć nie były sprzymierzeńcem fotografów koncertowych). Al chyba całkiem szczerze powiedział, że lubi wracać do Krakowa – trzymamy Mistrza za słowo, czekając na kolejny jego recital pod Wawelem.
Przedstawiamy relację zdjęć z tego wydarzenia.
Zdjęcia: Ada i Sobiesław Pawlikowscy