Dzięki staraniom Agencji Artystycznej Perspektywy John Scofield zagrał dla trójmiejskiej publiczności. Był to koncert bardzo interesujący z kilku względów.
John Scofield upodobał sobie Polskę. Gościł w naszym kraju już kilkanaście razy i nigdy, jeśli pojawia się taka możliwość, nie odmówi sobie i nam koncertu. Co ciekawe ten amerykański gigant gitary był już w tym roku w Polsce i to nie tak dawno – 28 lipca koncertował w Krakowie.
W grudniu John obchodził będzie 67 urodziny, a na trasie jest wraz ze swoim Combo 66 co oznacza, że powołał je rok temu. W jego skład wchodzą Bill Stewart – bębniarz, z którym Scofield gra od wielu lat, Vincent Archer na kontrabasie oraz Gerald Clayton na fortepianie i klawiszach– artysta, którego także mogliśmy w Polsce słuchać już nie raz, a który jest synem utytułowanego kontrabasisty, współtwórcy Clayton Hamilton Orchestra. Ten właśnie skład nagrał płytę „Combo 66” i to z niej zagrał większość materiału.
Na początku nie ominęły Scofielda kłopoty ze sprzętem i jego techniczny musiał w pośpiechu wymieniać mu combo Fendera na mały half stack Voxa, co trochę złagodziło jego brzmienie. W tym czasie jego koledzy z zespołu popisywali się improwizacjami, koncert trwał i chyba nie wszyscy nawet zauważyli te problemy. Nie tracąc dobrego humoru (pogoda ducha cały czas emanuje od Johna, co widać i czuć) Mistrz rozkręcał się coraz bardziej i wprowadzał nawet tych bardziej przypadkowych słuchaczy w świat swoich dźwięków. Mniej więcej w połowie koncertu wszyscy na sali byli już nauczeni jego muzycznego języka i kupieni pięknym brzmieniem gitary. Fani oczywiście byli w siódmym niebie od samego początku, bo muzyczny język Johna i jego zespołu jest ujmujący w porywach do fascynującego, w zależności od tego w które rejony porwie go improwizacja i jak intensywna interakcja rozwinie się w danym momencie w zespole. Co ciekawe zespół najszerzej rozwinął skrzydła w utworze „F U Donald”, skomponowanym przez Billa Stewarda, posiadającym ewidentny podtekst polityczny i porywająco tego wieczoru wykonanym.
Półtoragodzinna dawka światowego jazzu, którego Trójmiasto zawsze łaknie jak dżdżu, Maneż „nabity” do ostatniego miejsca, świetna realizacja dźwięku i świateł, organizacja bez zarzutu – to wszystko sprawiło, że ten koncert Johna Scofielda i jego Combo 66 pozostanie niezapomnianym wydarzeniem.
Tekst: Małgorzata Warda
Zdjęcia: Maciej Warda