Jak w każdej edycji, tak i w tej, było to coś absolutnie fenomenalnego, niespotykanego w żadnym innym miejscu na świecie. Basowy środek ciężkości Ziemi ponownie przemieścił się w rejon Fabryki Warwick&Framus w Markneukirchen, czyli, jak sami organizatorzy powtarzają z uśmiechem, gdzieś „in the midde of nowhere…”
Kilkunastu wykładowców ze światowego basowego topu, ponad 80 studentów, kilkadziesiąt osób obsługi i… kilkoro wybranych przedstawicieli mediów, wśród których oczywiście znalazła się redakcja TopGuitar i TopBass.
Na początek trochę informacji ogólnych. Typowy plan dnia na Bass Campie wyglądał podobnie jak w poprzednich latach: śniadanie w hotelu, przejazd na zajęcia, lunch, zajęcia, czas wolny, kolacja, jam session. Pozornie wygląda to banalnie, ale np. za zajęciami kryją się unikalne, bezcenne lekcje prowadzone przez takich gigantów jak Tony Wellington, Alex Skolnick, Alphonso Johnson, Dennis Chambers, Felix Pastorius, Juan Alderete, Neil Murray, Scott Reeder, Steve Bailey, Stuart Hamm, czy Tetsuo Sakurai. Każdy, kto był na jakichkolwiek klinikach, czy warsztatach muzycznych wie, że wielka przyjemność i honor poznać swoich mistrzów osobiście, pogadać, pośmiać się, wymienić kontaktami i poszerzyć wiedzę.
Już od poniedziałku 29 sierpnia rozpoczęła się zabawa na 100% ponieważ pierwsze wieczorne jam sessions poprowadził Phil X, człowiek o niesamowicie rokendrollowym usposobieniu i wielkim talencie zarówno do gry jak i panowania na scenie. To prawdziwy „potwór” sceniczny w najlepszym tego słowa znaczeniu, potrafi rozruszać i rozśpiewać najbardziej nawet drętwą publiczność, której oczywiście na Bass Campie nie było.
Jak zwykle konfiguracji jamowych było wiele, choć trzeba przyznać, że większość Profesorów unikałą jamowania jak ognia, ciekawe czy to przychodzi z wiekiem, doświadczeniem, czy niezliczoną ilością jam sessions, które odbyli podczas swojej kariery. W każdym razie na scenie Music Hall (budynek obok siedziby głównej Warwicka wybudowany specjalnie w celach koncertowych) grali obok siebie Rex Brown, Steve Bailey, Alex Skolnick, Phil X, Stevie Salas, Lanar „Kern” Brantley, Tetsuo Sakurai, Yolanda Charles, Justin Chancellor, Bakhiti Kumalo, Felix Pastorius, Stuart Zender, Guy Pratt, Krzysztof Ścierański, Sebastian Kucharski i wielu innych znakomitych gości.
Ostatni jam natomiast stał pod znakiem metalu i był wyraźnym ukłonem dla wykonawców i publiczności, szykującej się już na Reevelend Festival, cykliczną wielką imprezę wieńczącą Bass Camp. Niespodzianką był występ Nikolasa Wilfera, który, jak się okazało, stawia swoje pierwsze kroki w grze na basie.
Jak co roku Reeveland Festival był zdominowany przez zespoły metalowe, a gwiazdami tegorocznej edycji były Candlemass, Entombed, Kill Devil Hill, Powerwolf i Doro.
Wróćmy jeszcze do Bass Campu. Jednym z ważnych elementów tegorocznych klinik, są zajęcia z Dennisem Chambersem. Nie sposób przecenić możliwości pogrania z tym bębniarzem, ponieważ jest on absolutnym fenomenem, jednym z kilku największych. A ponieważ występował on na Bass Camp 2016 jako „profesor”, każdy z uczniów miał okazję zagrać z nim w sekcji! Jego zajęcia polegały m.in. na tym, że Dennis zasiadał za zestawem, rozpoczynał jakiś groove i każdy basista miał swoje 5 albo 10 minut, podczas których starał się dotrzymać mu kroku. Niezapomniana chwila i lekcja dla wszystkich basistów!
A skoro mowa o perkusistach, to nieodłącznym campowym bębniarzem jest Maciej „Magic” Kudła. Na co dzień gra w Oddziale Zamkniętym i trio Gruff!, ale co roku na tydzień staje się jednym z najważniejszych bębniarzy świata, grając przez ponad 7 dni z samymi mistrzami. Jestem przekonany, że nie ma takiego drugiego na świecie, któż inny bowiem może sobie wpisać w CV, że grał z większością najwspanialszych współczesnych basistów świata, dotrzymując im dzielnie kroku. „Magic” jest bardzo sprawny technicznie, wszechstronny, elastyczny i – co nie jest bez znaczenia – ma idealny wizerunek sceniczny.
Bardzo ciekawym urozmaiceniem lekcji, były tak zwane „klasy koncertowe”, które prowadziło kilku „profesorów” (Marius Goldhammer, Stuart Hamm, Joe Hubbard i przeurocza Yolanda Charles), a w każdej z nich po 20 studentów. Zadaniem każdej z grup było nauczyć się jednej kompozycji zaaranżowanej dla 20 gitar basowych i – opcjonalnie – głosy. Wszystko po to by wystąpić na jednym z wieczornych, pokolacyjnych jamów i zaprezentować jedyne w swoim rodzaju basowe orkiestry. Dużo zabawy dla wszystkich.
Wszyscy i tak czekali jednak na ostatni dzień Bass Campu i jego wielkie zwieńczenie. Wszyscy studenci, wszystkie muzyczne gwiazdy, artyści, kilka koncertów, których line up do końca pozostawał tajemnicą, pokaz fajerwerków, afterparty z kolejnymi koncertami i jamami do rana…
Jak się okazało, najciekawszą niespodzianką wieczornego VIP Party z udziałem studentów, artystów i mediów, był występ Dennisa Chambersa na… gitarze basowej. Okazało się, że świetnie radzi on sobie z tym instrumentem, a że wziął do rąk Warwick Star Bass, który jest sygnaturą Bootsy’ego Collinsa, który tak samo jak Dennis grał kiedyś w legendarnym Parliament Funcadelic… skojarzeniom nie było końca, a sam występ był małą sensacją. Na koniec Steve Bailey – gospodarz sceny, poprosił na scenę szefa firmy i organizatora Bass Campu Hansa Petera Wilfera. Szybko znalazła się basówka (także Star Bass) i stało się to, co jeszcze nigdy nie miało miejsca – onieśmielony i rozbawiony zarazem twórca sukcesu firmy Framus&Warwick wziął udział w jam session, pośród gwiazd, które w większości grały na jego instrumentach. Wzruszające i radosne to były chwile.
Ze względu na obchody rocznicowe za rok Bass Camp się nie odbędzie, ale już przyjmowane są zapisy na 2018 rok, a miejsc ubywa z każdym dniem. Pozostaje nam na zachętę przedstawić fotogalerię z tego wydarzenia i, korzystając z okazji, podziękować organizatorom i wyrazić szacunek za wkład pracy, wizję i rozmach artystyczny. Zapraszamy do oglądnięcia fotogalerii.
Tekst oraz zdjęcia: Maciej Warda