(wyd. własne 2014)
skład:
Karolina Mazurska – wokal
Tomasz Niedzielko – gitara, syntezatory
Piotr Sikora – perkusja
Piotr Zygadlewicz – bas
strona internetowa: www.facebook.com/tracestonowhere
Warszawski kwartet Traces To Nowhere określa swoją muzykę jako alternative metal i choć jest to pojęcie poniekąd odpowiednie, to jednak przecież bardzo szerokie. Zbadajmy zatem dźwięki wyłaniające się z najnowszego singla „Back To The Beginning”.
Wolne, nieco ponure intro wprowadza nas w stan niepewności niczym soundtrack z jakiegoś thrillera – i jak się okazuje, jest to trop całkiem słuszny, bo wśród swoich inspiracji muzycy wymieniają kultowy serial „Miasteczko Twin Peaks”, z którego zresztą zaczerpnęli nazwę dla zespołu. Po takim wprowadzeniu tytułowy „Back To The Beginning” zaczyna się zaskakująco delikatnie, wręcz subtelnie. Nastrój ten nie trwa jednak zbyt długo, bo utwór zaczyna się stopniowo rozkręcać, urastając do ściany rockowo-industrialnego hałasu, przez którą przebija się melodyjny wokal (moim zdaniem zasługiwałby on na nieco większe wyeksponowanie w stosunku do reszty instrumentów dla osiągnięcia jeszcze lepszej ekspresji, a miejscami przydałoby się wsparcie mocniejszym pogłosem, dodatkową harmonią lub nawet chórkiem). Kolejny posępny, elektroniczny przerywnik „P6” daje nam kawałek oddechu, ale bynajmniej nie spokoju. Następujący po nim „Fever” ponownie zabiera nas na przejażdżkę tajemniczym rollercoasterem, po chwili lekkiego rozbiegu atakując ciężkimi, zwalistymi gitarami. W pewnym momencie następuje suspens powolnie kroczący w kierunku sonicznej gorączki, której kulminacyjnym wyrazem jest przerażający wrzask – właśnie ten moment robi najmocniejsze wrażenie, warto byłoby więc sięgnąć po więcej takich wyrazistych elementów!
Traces To Nowhere budują mroczny klimat i dozują muzyczne napięcie z mistrzostwem godnym Alfreda Hitchcocka czy skandynawskich autorów powieści kryminalnych. Jeśli uda im się wypełnić nim całą objętość nadchodzącego longplaya, to już zaczynam się bać…
Mikołaj Służewski