Jest kilku gitarzystów, na których kolejne płyty czeka się z niecierpliwością. Kenny Wayne Shepherd bez wątpienia jest jednym z nich, a kilka dni temu doczekaliśmy się od niego właśnie takiego prezentu.
Płyta „The Traveler” zaczyna się co prawda gitarą, ale co najmniej połowa kawałków równie dobrze mogłaby być składowymi przebojowego, mainstreamowo – pop rockowego albumu. Co nie jest w żadnym razie ujmą – melodyjność i countrowe aranżacje, wokale zrealizowane na światowym poziomie a całość poparta wysmakowaną produkcją – to wszystko jeszcze nigdy nie było wadą! Płyta rozkręca się jednak szybko w kierunku gitarowym, słyszymy coraz więcej gitary, ale ukazuje się też soulowy zestaw środków wyrazu w postaci stylowych klawiszy (Rhodes, Wurlitzer, Hammond), całej plejady gitarowych brzmień i barw, okazyjnie zatrudnianej sekcji dętej i solidnej, rockowej sekcji rytmicznej. W połączeniu z wysoką przyswajalnością (to nie jest płyta tylko dla gitarowych koneserów – możecie ją śmiało puścić osobom nie będącym gitarowymi maniakami) i świetnie skrojonymi kompozycjami, Kenny Wayne Shepherd trafia zarówno w sedno gatunku jak i do naszych serc! Czuję podskórnie, że pięciokrotnie nominowany do Grammy artysta, tym razem ma największą szansę na upragnioną (jak sądzę) statuetkę. Rozumiem też wygodę Kenny’ego, że zatrudnił do swojego gangu wokalistę Noah Hunta, którego głos momentami przypomina Chada Kroegera z Nickleback, bo obydwa timbre’y są rasowe ergo: przekonujące. Reszta kompanii Wayne’a to Chris Layton (bębny), Kevin McCormick (bas) oraz Jimmy McGorman i Joe Krown na klawiszach. „The Traveler” to album z rodzaju all-killer no-filler, co znaczy, że każdy jeden kawałek srogo tutaj kąsa i nie ma miejsca na jakieś zapchajdziury. Brawo dla tego pana!
Wydawca: Mystic Production
Oto singiel oraz clip promujący płytę „The Traveler”: