(Universal Music Polska 2013)
Druga płyta Ani Rusowicz to dzieło kompletne. Daje to, czego od Ani oczekujemy, czyli jej hipnotyzujący głos, mądre teksty, spójny styl i brzmienie zespołu żywcem wyjętego gdzieś z odmętów rocka lat siedemdziesiątych oraz bonus w postaci odważnej wycieczki w stronę psychodelii. Ta ostatnia jest logiczną kontynuacją poszukiwań Ani Rusowicz, która pomimo jasnych konotacji nie chce zamykać się tylko w nurcie neo big beatu, ale podążać za głosem serca. A to podpowiada jej wyraźnie, że na polu muzyki, którą tworzy, nie ma konkurencji, więc gdziekolwiek się nie uda, będzie to coś wyjątkowego.
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że „jest odtwórcza”, że „powiela schematy”, że „to wszystko już było”, ale nawet jeśli jest w tym ziarno prawdy, robi to w taki naturalny, szczery i inteligentny sposób, że słucha się tego z największą przyjemnością. Jej teksty dają do myślenia, ale jeśli ktoś nie lubi myśleć, to z łatwością przy dźwiękach „Ptaków”, „Aniołów” czy „Co z tego mam?” odpłynie w świat swojej wyobraźni. Od pierwszego do ostatniego numeru jesteśmy w innym świecie, który nie przypomina niczego, co znamy z rodzimego rynku muzycznego, dzięki niej nie potrzeba używek, by trafić do swoich odmiennych stanów świadomości. (czytaj dalej)