(Diabolizer Records/ Defense Records)
Wydana dokładnie w Halloween 31 października 2013 roku druga płyta przemyskiej grupy Blacksnake zawiera dziesięć autorskich kompozycji balansujących stylistycznie na pograniczu ciężkiego amerykańskiego rocka i metalu, w nurcie zbliżonym chociażby do zespołu Hellyeah. Proste rockandrollowe piosenki niosą ze sobą odpowiednią moc i chociaż większość tworzących je riffów nie odbiega specjalnie od standardu dla tego typu muzyki, to na uwagę zasługują znakomite solówki – grane co prawda przez gitarzystów biorących gościnny udział w nagraniach, ale wnoszące bardzo dużo energii. Muzycznej różnorodności dodają także partie klawiszy raz bardziej w stylu hammondów z Deep Purple, to znów organowym brzmieniem wprowadzających posępny klimat rodem z Type O Negative. Wśród innych smaczków zauważyć należy też gościnne solo na saksofonie oraz damski wokal w „Broken Heart Blues”. Całość materiału opatrzono masywnym brzmieniem i fachową produkcją, aż chciałoby się rzec, że płyty słucha się z prawdziwą przyjemnością… Niestety, słabą stroną zespołu jest wokal, który mimo usilnych starań nie wypada przekonująco ze względu na nie najlepszy akcent w języku angielskim oraz ogólną manierę śpiewania. Na szczęście w partiach krzyczanych frontman Blacksnake prezentuje się znacznie lepiej, niczym rasowy wojownik metalowej sceny. Recepta na sukces wydaje się więc prosta: więcej dzikiego wrzasku i szaleńczych solówek gitarowych, może też od czasu do czasu nieco szybsze tempa i będziemy mieli najprawdziwszy „rock’n’roll straight from hell”!
Mikołaj Służewski