Wyd.: Universal Music Polska
Autor: Bartosz Boruciak
Po nowej płycie Killing Joke nie spodziewałem się niczego innowacyjnego. Myślałem, że zasłużona dla historii rocka grupa nagrała kolejny album, aby przypomnieć słuchaczom o swoim istnieniu. Na szczęście pozytywnie się rozczarowałem i „Pylon” zagościł w moich słuchawkach na dłużej.
Album trwa niecałą godzinę, ale jest to dobrze spożytkowany czas. Kompozycje Killing Joke charakteryzują się spójnością i wielką mocą. Młodzi mogą się dużo nauczyć od weteranów muzyki rockowej. Każdy utwór jest wypełniony po brzegi energią, która zaraża od pierwszego numeru. Teksty na „Pylon” są zaangażowane i mają zacięcie publicystycznym. Dla fanów ambitniejszych fraz również znajdą się kawałki, które z powodzeniem można zaliczyć do poezji. Wokalista Jaz Coleman na krążku brzmi niczym prorok, który zapowiada zagładę świata. Słowa Killing Joke doskonale opisują otaczającą nas rzeczywistość spod znaku Wi-Fi, gdzie Internet jest królem wszystkich sfer życiowych i nie wyobrażamy sobie bez niego naszej egzystencji. Na albumie sentymentalne dźwięki, które zabiorą nas do lat osiemdziesiątych, przeplatają się z potężnymi gitarowymi riffami. To połączenie doskonale ze sobą współgra. Słuchacze, którzy przekreślali Killing Joke, mogą poczuć się rozczarowani. Dinozaury jeszcze nie wyginęły, muzycy pokazują ostre kły i pazury! Polecam.