Neal Schon, który na co dzień wciąż występuje i nagrywa z grupą Journey jest niekwestionowanym mistrzem gitarowego popu. Muzyki naznaczonej co prawda tradycyjnymi aranżacjami i barwami nieco trącącymi plastikiem, którą jednakże ratują świetne gitarowe frazy wygrywane przez artystę. Omawiana płyta jest kontynuacją linii przejętej przed laty na albumie „Beyond the thunder”: wiele wspaniałych nut, wpadające w ucho klimaty, a w tle „ugrzecznione” tło, bez zadzierzystych riffów, bliższe Journey niż Hardtime. „I on u” zawiera wiele optymizmu, lekkości i bardzo miło się jej słucha.
To co wyrabia Neal Schon gitarą zawiera się w słowie: zawodowstwo! Nawet jeśli momentami odrobinę „przegaduje” frazy to brzmienie, wyczucie melodii (na pozionie Becka i Satrianiego) i inwencja w stosowaniu zagrywek mówią same za siebie. Wypada zazdrościć szybujących swobodnie dźwięków, niosących ze sobą wiele emocji. W kilku utworach wyraźnie słychać, że tzw nowe brzmienia zaczerpnięte z elektroniki dotarły nawet do studiów nagraniowych na Zachodzie USA. Relaksujące utwory, świetnie zagrane partie gitary, płyta godna polecenia.
Piotr Nowicki