(Nuclear Blast)
Słynący ze swoich militarnych i batalistycznych zainteresowań Szwedzi z Sabaton powracają w nowej formie: luki po rozłamie dotychczasowego składu uzupełnili na gitarach Chris Rorland i Thobbe Englund, na perkusji Hannes van Dahl, a obowiązki klawiszowe przejął dodatkowo wokalista Joakim Broden. Czy zmiany te nie zaszkodziły ugruntowanemu już przez lata stylowi grupy? Bynajmniej! Wydaje się wręcz, że Sabaton wyszedł z personalnych turbulencji jeszcze silniejszy. Solidne riffy brzmią naprawdę monumentalnie, a partie wokalu podbite chóralnymi śpiewami naprawdę robią wrażenie, aż ciarki chodzą po plecach. Znakomitą rolę odgrywają też brawurowe solówki przecinające powietrze pomiędzy już i tak gęstymi salwami perkusji.
Po cofającym się tematycznie do XVII wieku albumie „Carolus Rex”, tym razem muzycy swoimi pieśniami sławią bohaterów II Wojny Światowej. Jedną z inspiracji okazała się osoba Witolda Pileckiego, żołnierza Wojska Polskiego i Armii Krajowej, więźnia Auschwitz i autora pierwszych raportów na temat Holokaustu, któremu poświęcony jest utwór „Inmate 4859”. Hymniczne, chwytliwe melodie wprowadzają bardzo podniosły nastrój i mimo iż trącą patosem, to jest to patos jak najbardziej pozytywny i uzasadniony. Warto bowiem przyjrzeć się postaciom i jednostkom, do których nawiązują poszczególne piosenki, i jeśli dzięki swojej twórczości Sabaton rozbudzi w niektórych słuchaczach zainteresowanie historią, należy się tylko cieszyć.
Mikołaj Służewski