(Sony Music)
Zgrana ekipa z Wrocławia Trzynasta w Samo Południe wygrała już niejeden przegląd, zagrała niejeden koncert, w tym u boku największych sław polskiej sceny rockowej i zaprezentowała się ogólnopolskiej publiczności w programach X Factor i Must Be The Music. Po kilku dobrych latach intensywnej działalności i szlifowania materiału przyszedł więc czas na pełnometrażową płytę.
„Hell Yeah” to zbiór bezpretensjonalnych piosenek, których tematyka i przesłanie mieści się w zakresie wiecznie żywego hasła: sex, drugs and rock n’ roll. Piwne przyśpiewki, motocyklowe hymny i pustynne ballady osadzone na brzmieniu elektrycznych gitar i harmonijki ustnej stylistycznie wpisują się w klimat southern rocka z ukierunkowaniem na jego mocniejszą odmianę. W kompozycjach Trzynastej nie sposób nie dostrzec mocnych wpływów zarówno amerykańskich przedstawicieli rockowej sceny, jak i chociażby AC/DC, ale muzycy otwarcie kłaniają się też formacjom rodzimym, takim jak TSA czy Złe Psy.
Dziwić może trochę połączenie polskiej nazwy zespołu Trzynasta w Samo Południe z angielskojęzycznymi w większości tekstami utworów. Tym bardziej, że trzy piosenki zaśpiewane w języku polskim („Po prostu idź”, „Biegnę” i „Trzynasta”) wchodzą do głowy znacznie lepiej i zostają tam na dłużej niż niezobowiązujące teksty po angielsku. Nie chodzi tu jednak o to, żeby cokolwiek rozumieć, tylko po prostu dobrze bawić się przy dźwiękach, które w tej czy innej postaci już co prawda gdzieś słyszeliśmy, ale przecież dobrego nigdy za wiele! Najważniejsze bowiem, że panowie potrafią doskonale przekuć swoje inspiracje na własną muzykę, która brzmi przekonująco i rasowo, zwłaszcza przy szklaneczce whisky.
Mikołaj Służewski