Starszym czytelnikom nie trzeba w zasadzie pisać o proweniencji i charakterze tego urządzenia. Znamy brzmienie Geddy’ego z płyt i koncertów zespołu Rush. Jego dźwięk był zawsze jasno zdefiniowany, charakterystyczny, rozpoznawalny, cudownie wpasowany w miks zespołu i dzięki temu przez wielu kochany. Jakiś przykład reprezentatywny dla jego brzmienia? Proszę bardzo, odpalamy kanał You Tube i szukamy dowolnego koncertowego wykonania Rush, by przekonać się, dlaczego Geddy zasłużył na swojego SansAmpa. Albo odwrotnie – przypominamy sobie, jakim genialnym rozwiązaniem jest technologia SansAmp i dlaczego firma Tech 21 zasłużyła na takiego endorsera!
Brzmienie Geddy’ego to dużo najwyższej górki, trochę mięcha z pozostałych pasm, a wszystko podlane distortionem. Wypisz wymaluj jest to układ character z basowych preampów Tech 21. Zaczęło się od tego, że producent płyt Rush, James „Jimbo” Burton, przyniósł kiedyś jakiegoś SansAmpa dla Alexa (Lifesona, gitarzysty Rush), a Geddy zainteresował się i powiedział, że chciałby usłyszeć, jak z tym efektem zagada jego bas. Podpiął instrument, usłyszał charakterystyczny przester i już wiedział, że to urządzenie jest dla niego jak znalazł. Od początku tego wieku Geddy używał SansAmpa RBI oraz RPM, ale jednak do końca nie był usatysfakcjonowany. Prawda jest taka, że najłatwiej jest dodać dołu do brzmienia basu, ale już rzeźbić w środkowym paśmie i kształtować górkę to wyższa szkoła jazdy. Do tego trzeba po pierwsze mieć – nomen omen – jasną wizję swojego brzmienia, po drugie, odpowiednie narzędzia ku temu. Rackowy SansAmp GED-2112 po licznych spotkaniach, konsultacjach i próbach artysty w manufakturze Tech 21 stał się właśnie takim narzędziem. Teraz przekonamy się, jak rozwiązano funkcje preampu i regulacje parametrów na panelu.
Budowa
Najpierw słowo o komforcie. Sansamp Geddy Lee jest łatwy w przenoszeniu i transportowaniu. Jego poręczność, lekkość i niewielkie gabaryty, jak na rackowy moduł, stanowią o dużej wygodzie praktycznego użytkowania. Obsługa panelu także jest rozwiązana logicznie i czytelnie. Jeśli chodzi o działanie urządzenia, to zacznijmy od tego, że mamy tu do czynienia z dwoma w pełni analogowymi kanałami (układy SansAmp), którymi równolegle transmitowany jest sygnał z gitary lub gitar. Jednym z nich jest kanał czysty, czyli deep (ograniczony, jeśli chodzi o korekcję), a drugim kanał przesterowany drive (z rozbudowaną kontrolą parametrów). To świetny pomysł łączyć w jednym preampie czyste tony pasm niskich z distortionem na częstotliwościach średnich i wysokich. Z każdej z sekcji można korzystać osobno lub miksować je w dowolnych proporcjach. Na panelu przednim widzimy zatem dwie oddzielone graficznie sekcje przyporządkowane do dwóch kanałów. Od lewej mamy drive (poziom sygnału wejściowego i jednocześnie stopień jego przesterowania), mid i mid shift, czyli parametryczny środek (w przedziale od 170 Hz do 3 kHz, cut/boost 12 dB), blend (udział toru emulującego lampowy preamp w brzmieniu), bass, treble (obydwa ±12 dB) oraz level1, czyli głośność tego kanału na wyjściu. Prawa sekcja to tylko saturation (wzmocnienie pasma low end) i poziom głośności. Jest to ciekawe rozwiązanie, ponieważ dodajemy niskich tonów zupełnie osobno, bez najmniejszej utraty definicji środka i góry. O to właśnie chodziło Geddy’emu. Panel tylni jest równie ciekawy co przedni, choć nie ma tam żadnych dodatkowych regulacji. Mamy za to dwa osobne wyjścia XLR dla torów drive i deep, dwa wyjścia typu duży jack dla tych kanałów, jedno wyjście dla czystego sygnału (można powiedzieć, że to taki bypass), pętla efektów, którą można dawkować w proporcjach 50/50% lub 100%.
Na końcu mamy rzecz najciekawszą: dwa jackowe gniazda input A i B, którymi możemy wprowadzić sygnał z dwóch osobnych basów. O tym, z którego sygnału będziemy korzystać decyduje mały przełacznik na panelu przednim (rear input). Jeśli korzystamy tylko z jednej basówki, wpinamy ją normalnie z przodu urządzenia. Tego się nie spodziewaliśmy, prawda?
https://www.instagram.com/p/Bld0Rc0leia/
Brzmienie
Od razu uspokoję, że nasz preamp oferuje także świetny krystalicznie czysty dźwięk – i to w zasadzie on jest bazą, podstawowym tonem tego urządzenia. Od niego wybieramy się na wycieczki ku złamanym brzmieniom, czyli crunchom i distortionom. A zatem zaczynamy od składnika drive ustawionego w okolicach minimum. Sam kanał drive jest typowym sansampowym wygarem, zamieniającym najbardziej nawet nędzne basy reprezentujące basową padakę w charakterne brzmienie przesycone lampowym warkotem. To nie są czary, tylko zwykła fizyka drgań naszych strun. Często jest ona poza percepcją naszych uszu, ale wszystkie te węzły, strzałki, alikwoty, częstotliwości rezonansowe istnieją, i wystarczy tylko znaleźć sposób, by je uwypuklić. Andrew Barta, szef Tech 21, znalazł na to patent, który sprawdza się wybornie. A w szczegółach? Już na początku skali drive (przy blend co najmniej na połowie skali) zaczyna się koncert muzycznych rozbłysków, dzwoniących, warczących, a także jasnych dźwięków, wybijających się ponad ton naszej basówki. Poza dwoma trzecimi skali mamy już ostry i wspaniale niegrzeczny dźwięk, w którym zakochać powinni się wszyscy wielbiciele oldschoolowej szkoły brzmienia. Co istotne, preamp przykładnie współpracuje nie tylko z fenderami czy fenderopodobnymi basami, ale pozostawia ślad Geddy’ego na każdym sygnale z dowolnego wiosła. Niestety, nie dane było mi ograć na tym preampie basu Rickenbacker, więc pozostaje tylko wyobrazić sobie, jak takie połączenie skopałoby tyłek mnie i słuchaczom… W końcu cała korekcja, w tym parametryczne kształtowanie środka, jest ustawiona pod Geddy’ego – to jego osobiste preferencje, które wszakże dają się kształtować w szerokim zakresie. Pozwala to używać tego preampu w każdej odmianie muzyki rockowej oraz we większości jej odłamków metalowych. Do popu, soulu, jazzu czy folku proponuję coś innego, bo w GRD 2112 możemy nie znaleźć łagodnego, okrągłego i atłasowego brzmienia, jakie zwyczajowo przynależne jest tym gatunkom.