Jacek Kasprzyk, gitarzysta zespołu Złe Psy Andrzeja Nowaka, odsłania przed Zbyszkiem Żakiem kulisy nagrywania ostatniej płyty Złych Psów.
Jak wspomina swoje początki w zespole?
„Od 2001 do 2010 współpracowaliśmy z zespołem TSA. Kiedy ustalaliśmy z kolegami podział obowiązków na scenie, to jakoś nikt nie spieszył się do tego, żeby zająć się sprzętem Andrzeja. Od początku chciałem z nim pracować, bo czułem, że dam sobie radę. W sierpniu 2008 roku pomiędzy koncertami TSA zadzwonił do mnie Andrzej. W słuchawce usłyszałem bardzo poważny ton, jakiego Andrzej używa tylko w wyjątkowych sytuacjach, i po prostu zamarłem. Andrzej powiedział: Jacek, czy mógłbyś do mnie przyjechać, bo chciałbym z Tobą poważnie pogadać. Odpowiedziałem: Oczywiście. Kiedy przyjechałem do Andrzeja, był już na miejscu Paweł i kilka innych osób. Myślę sobie: Cholera, jest jakiś kwas – na ostatnim koncercie zgubiliśmy instrument albo jeszcze gorzej. Po krótkim przywitaniu padło ze strony Andrzeja pytanie: Czy chciałbyś i czy czujesz się na siłach, aby grać w zespole Złe Psy?. Bez chwili zawahania odpowiedziałem twierdząco. Jeszcze tego samego dnia na gitarach akustycznych zagraliśmy kilka piosenek z płyty Forever i bardzo fajnie to wyszło. Kiedy zapytałem Andrzeja, dlaczego wybrał akurat nas, odpowiedział, że zawsze chciał mieć zespół, który jest jak ZDROWA RODZINA. Od 2008 do 2010 roku zagraliśmy wiele koncertów. Atmosfera podczas nich była niesamowita. Publiczność i my na scenie razem bawiliśmy się doskonale. Niestety, pozostali członkowie zespołu TSA nie mogli tego zrozumieć, dlatego przestaliśmy jeździć z nimi jednym autem. Całą energię skierowaliśmy na Złe Psy.”