Legendarna nowojorska scena w Beacon Theatre gościła ZZ Top nie raz. 12 i 13 września odbyły się ich kolejne koncerty – niedzielny koncert otworzył światowe tournee ZZ Top 2010.
Podczas poniedziałkowego występu przed zespołem z Teksasu jako support wystąpił młody skład o bluesowych korzeniach – Moreland and Arbuckle.
Młode trio punktualnie wyszło na scenę, żeby uraczyć nieliczną niestety publiczność porcją solidnego grania. Co ciekawe, w skład zespołu wchodziła gitara, perkusja oraz harmonijka ustna. Mimo braku basu muzyka była mocno osadzona i dynamiczna. Moreland and Arbuckle grają przesterowanego blues-rocka z elementami funky, southernrocka a i czasem grunge’u. Zespół zdecydowanie dobrze bawił się na scenie, racząc publiczność dość statyczną porcją energii i przygotowując zebranych na gwiazdę wieczoru.
ZZ Top pojawili się po półgodzinnej przerwie, podczas której zblazowani techniczni spokojnie i powoli robili ostatnie próby sprzętu. Gdy światła zgasły, a scena była gotowa do przyjęcia legendarnego tria, z głośników rozległo się wycie wilków i gęste bębny. Publiczność wstała i zaczęła wiwatować. W oparach dymu pojawili się muzycy z ZZ Top, by bez słowa wstępu zacząć koncert dynamicznym „Got Me Under Pressure”, drugim utworem z najlepiej sprzedającego się albumu zespołu, „Eliminator” z 1983. Brzmienie zespołu, niezmienne od lat, sprawdza się tak samo dobrze na płytach, jak i podczas koncertu. Drugi numer, „Waitin’ For The Bus”, przeszedł płynnie w „Jesus Just Left Chicago”, prawie identycznie jak na nagraniu studyjnym. Dopiero po odegraniu pięciu utworów Billy Gibbons zwrócił się po raz pierwszy do publiczności. Nie śpiewając, a normalnie mowiąc, gitarzysta i wokalista ma jeszcze bardziej zachrypnięty głos. Jego słowa – „Four decades, same three guys” wywołały oczywiście śmiech wśród publiczności, ale zarazem uświadomiły jak długo już ZZ Top jest na scenie! Zespół był zdecydowanie rozluźniony, bez pośpiechu i profesjonalnie grał kolejne utwory. Wśród nich znalazły się „Future Blues”, „Rock Me All Night Long”, „Cheap Sunglasses”.
Do tego momentu dynamika koncertu była raczej na jednym poziomie, a zespół wydawał się nie wczuwać za bardzo w swój program. Jednakże po „Cheap Sunglasses” Gibbons zaczął bawić się z publicznością, od niechcenia zaczynając „My Head’s in Missisipi”, by po chwili przejść w bluesowe improwizacje. Mimo swojego wieku (61 lat!), Gibbons nadal potrafi zagrać emocjonalne bluesowe solo ! Po tym przerywniku na ekranie za perkusją pojawił się wizerunek Jimiego Hendrixa, a frontman wychrypiał – „The man who tought us everything” i zespół zagrał udany tribute dla Jimiego, „Hey Joe”. W tym momencie koncertu w powietrzu było już bardzo dużo emocji i energii, a Beacon Theatre nasycał się długo ważonym bluesem. W dalszej części setu usłyszeliśmy „Party on the Patio” śpiewane przez Dysty’ego Hilla, „Brown Sugar”, „Just Got Paid” i trzy petardy kończące show – „Gimme All Your Lovin”, „Sharp Dressed Man” i „Legs”. ZZ Top w trakcie ostatnich trzech numerów uzbroił się w swoje charakterystyczne pluszowe gitary i publiczność mogła nacieszyć oczy ascetycznymi układami unisono ruchów basisty i gitarzysty. Było rytmiczne machanie gryfami, przebieranie nogami, a nawet gestykulacja rękami. Widok Billy’ego i Dusty’ego, z ich długimi brodami, w czarnych okularach i kowbojskich kapeluszach dających swój show to jedna z tych rzeczy, które tworzyły rock’n’rolla. Po odegraniu osiemnastu numerów zespół zszedł ze sceny, ale oczywistym jest, że publiczność domagała się bisu. ZZ Top nie dali na siebie długo czekać. Przed bisem Billy powiedział – „round two” i na zakończenie wieczoru usłyszeliśmy „La Grange” i „Tush”. To już był zdecydowanie show w stylu Las Vegas – rytmicznie świecąca perkusja i statywy od mikrofonów, unisono groteskowe ruchy brodaczy i cekinowe fraki. Ale to właśnie to, czego oczekiwaliśmy. Zdecydowanie epicki widok. Bez pożegnania zespół zszedł do garderoby. Trzeba przyznać, że jak na czterdziestoletni staż na scenie i życie pełne różnych ciekawych substancji, ZZ Top dał świetny, energetyczny, półtoragodzinny koncert składający się z dwudziestu znanych i powszechnie lubianych przebojów. Oby tak dalej!