2. Nie wywierajmy presji
Sama świadomość, że raz nagrane dźwięki zostaną na płycie na zawsze, wyzwala u większości muzyków stres, który wpływa na bardziej zachowawcze i przy tym mniej ciekawe granie. Nie ma nic gorszego od realizatora, który wywiera pressing, pytając się po każdej nieudanej wersji „co się dzieje?”, lub informującego o tym, że było źle i trzeba powtórzyć. To nie mobilizuje muzyka, lecz go blokuje jeszcze bardziej. Zamiast tego warto rejestrować wiele ujęć i po każdym chwalić muzyka, mówiąc, że było fajnie i że jak tak dobrze idzie, to zróbmy jeszcze jedno i jeszcze jedno ujęcie… To dodaje muzykowi skrzydeł, bo jest przeświadczony, że z każdym ujęciem gra coraz lepiej. Nawet jeżeli jest to nieprawdą, w końcu doczekamy się tego dobrego ujęcia, a muzyk będzie miał dobre wspomnienia z „udanej sesji”. Przypomina to trochę pracę zawodowego fotografa z modelem, który chwali kolejne pozy po to, żeby sięgnąć do kreatywności i zapału fotografowanej osoby.
3. Nie rozpraszajmy
Wielu muzyków bardzo rozprasza podczas nagrań fakt, że mają przed sobą okno reżyserki, a za nim widzą realizatora, który czasem gestykuluje do siebie, siedzi ze skwaszoną lub znudzoną miną czy rwie włosy z głowy, rejestrując 143 456 ujęcie tego samego… Rozkojarzony muzyk zagra źle, dlatego najlepiej posadźmy go bokiem do reżyserskiego okna. Dzięki temu będzie miał własną przestrzeń bez rozpraszających bodźców, a w razie potrzeby zawsze będzie mógł obrócić głowę, żeby skontaktować się wizualnie z reżyserem. Podstawą przecież i tak jest kontakt głosowy…
4. Szanujmy prywatność muzyków
Nic tak nie stresuje, jak świadomość, że po drugiej stronie szyby stoi sztab nieproszonych gości – np. innych muzyków. Prowadzone nagrania nie są dobrym momentem do oceniania, a fakt obecności słuchaczy denerwuje i spina muzyka. Nikt nie lubi, kiedy inni słuchają jego błędów… Z tego względu zapewnijmy intymność nagrań – tylko reżyser i muzyk – chyba, że muzyk sam przyprowadzi kogoś do towarzystwa.
5. Zapewniamy odpowiednie zaplecze
Muzyk też człowiek. Nawet najlepszy instrumentalista musi mieć zapewnione podstawowe potrzeby. Nie wykrzesze z siebie nic dobrego, jeśli będzie zmęczony, głodny lub będzie mu zimno. Nie nalegajmy więc na wyjątkowo wczesne pory sesji, jak również wpiszmy w harmonogram nagrań przerwy na posiłek. Nie ma sensu także katowanie muzyka do późnych godzin nocnych – przeważnie okazuje się, że kolejnego dnia odłożone nagrania idą sprawniej i brzmią lepiej.
6. Pozwólmy na twórcze eksperymenty
Bardzo często muzykom podczas nagrań przychodzą do głowy szalone pomysły, które dla nas, doświadczonych realizatorów, są po prostu absurdalne. Z góry możemy stwierdzić, że nie mają sensu, nie zabrzmią, są stratą czasu. Nawet jeśli mamy rację, efekt naszego sprzeciwu będzie miał spore konsekwencje. Jeżeli muzyk ma niekonwencjonalny pomysł – niech go realizuje, inaczej zabijemy w nim kreatywność. Takie szalone pomysły często wyzwalają proces twórczy, a muzyk ma poczucie, że „tworzy” a nie tylko rejestruje beznamiętnie wyuczone wcześniej dźwięki. Przecież nikt nie każe nam tych wszystkich pomysłów użyć, a zarejestrowanie nic nie kosztuje… A może podczas końcowego odsłuchu okażą się jednak genialne?