Testował: Krzysztof Błaś
Galileo 15 to najmniejsza z głów, jakie posiada w swojej ofercie włoska firma DV Mark. Prostota budowy oraz funkcjonalność połączona z zawodowym brzmieniem – takimi wartościami producent postanowił walczyć z konkurencją, której w tym segmencie cenowym nie brakuje.
Skąd ta ogromna popularność lampowych, piętnastowatowych wzmacniaczy, którą można zaobserwować ostatnimi czasy? Coraz bardziej powszechne zjawisko home recordingu spowodowało, że gitarzyści szybko zauważyli, że ich stuwatowe wzmacniacze brzmią lepiej, kiedy grają głośno, co nie idzie w parze ze „studyjnymi” warunkami domowego studia na trzecim piętrze w bloku… Wybawieniem stają się wzmacniacze małej mocy, które porządnie rozkręcone oferują doskonałe, lampowe brzmienie przy zachowaniu przyzwoitej głośności. Oczywiście 15 W to wbrew pozorom nie tak mało, dlatego oprócz studyjnych nagrań czy funkcji ćwiczeniowej, bronią się także podczas prób oraz kameralnych, klubowych koncertów.
Budowa
DV Mark to jedna z niewielu firm, która produkuje swoje produkty u siebie – w tym przypadku we Włoszech. Możemy więc spodziewać się doskonałych materiałów i starannego, ręcznego wykonania. Pierwszy kontakt ze wzmacniaczem potwierdza te domysły. Czarna, sklejkowa obudowa pokryta została skóropodobną tkaniną i uzupełniona metalowym chassis, do którego przykręcone są regulatory. Spora część konstrukcji oparta jest na metalowej siatce ułatwiającej odpowiednie chłodzenie wzmacniacza. Doskonałe skręcenie i spasowanie elementów potwierdzają wysoką klasę wykonania. Zarówno potencjometry, jak i gniazda zostały przykręcone do obudowy – nie znajdziemy tutaj elementów, który mogłyby ulec uszkodzeniu podczas normalnego użytkowania… Uwagę zwraca ciekawie zaprojektowany uchwyt służący do przenoszenia wzmacniacza. Składa się on z dwóch zaczepów zamocowanych na lewej i prawej ścianie obudowy oraz paska – wykonanego z włoskiej skóry!
Wygląd DV Mark Galileo 15 z pewnością wyróżnia go spośród konkurencyjnych konstrukcji. Prosta, wręcz ascetyczna forma łączy nowoczesność oraz – dzięki główkom potencjometrów (chickenhead) i skórzanej rączce – klasykę konstrukcji wzmacniaczy typu head. Galileo 15 to konstrukcja jednokanałowa, stąd też na panelu przednim nie znajdziemy wielu regulatorów. Za poziom nasycenia wejścia odpowiada potencjometr Gain, następnie mamy trójpasmowy korektor barwy (Bass, Middle, High), a na końcu regulator głośności Master. Warto wspomnieć, że korekcja barwy to typowa pasywna konstrukcja, jaką spotkamy w wielu klasycznych wzmacniaczach typu vintage. Pomimo że testowane urządzenie jest konstrukcją jednokanałową, dysponuje zarówno barwą czystą, jak i przesterowaną – wszystko zależy od ustawienia nasycenia wejścia (potencjometr Gain). Uzupełnieniem jest przełącznik Bright, który dodaje wysokich częstotliwości, rozjaśniając brzmienie. Wzmacniacz uruchamiamy jednym przełącznikiem (nie ma podziału na Stanby i Power), a o włączeniu informuje niewielka, czerwona lampka. Do dyspozycji mamy tylko jedno instrumentalne gniazdo wejściowe, lecz według producenta odpowiednio dobrana regulacja czułości (Gain) powinna pozwolić uzyskać pożądane rezultaty brzmieniowe zarówno w przypadku instrumentów z pasywną, jak i aktywną elektroniką.
Jak widać, w przypadku Galileo 15 nie można mówić o przesadnej „gałkologii” – prostota obsługi może być zaletą, o ile idzie w parze z łatwym do uzyskania, dobrym brzmieniem. Zanim jednak to sprawdzimy, spójrzmy na tył wzmacniacza. Oprócz wejścia na kabel zasilający, znajdziemy tam tylko dwa gniazda służące do podłączenia kolumny głośnikowej – 4 Ohm i 8 Ohm. Szkoda, że nie ma wyjścia liniowego, które z pewnością rozszerzyłoby możliwości urządzenia pod kątem rejestracji studyjnej. Co znajdziemy w środku testowanego wzmacniacza? Producent zdecydował się na układ całkowicie lampowy (poza prostownikiem) – sekcja preampu została oparta na dwóch lampach ECC83. Końcówka mocy z kolei na dwóch EL84 oraz jednej, pracującej jako inwerter, ECC83. Lampy zostały podświetlone małymi diodami, co w połączeniu z ażurową obudową zamienia Galileo 15 nie tylko w źródło dźwięku, ale też światła… DV Mark Galileo 15 to konstrukcja wykonana bardzo starannie, przemyślanie i funkcjonalnie. Niewielka waga sprawia, że urządzenie jest łatwe w przenoszeniu – możemy je zabrać ze sobą wszędzie, gdzie tylko znajdziemy gotową do podpięcia kolumnę głośnikową.
Brzmienie
Wiadomo, że dźwięk rodzi się nie tylko we wzmacniaczu, ale także głośnikach, których dobór często potrafi zdeterminować ostateczny rezultat brzmieniowy. Z tego względu podłączyłem Galileo 15 do dwóch kolumn 2 × 12”, wyposażonych po dwa głośniki 12” Celestion Greenback 30 Heritage. Przełączamy przełącznik uruchamiający urządzenie i… czekamy, aż nagrzeją się lampy, a na wyjściu wzmacniacza pojawi się dźwięk. Szkoda, że producent nie przewidział drugiego włącznika doprowadzającego napięcie anodowe (Standby), bo choć przy zastosowaniu lamp EL84 nie jest on konieczny, z pewnością wydłużyłby ich pracę oraz uchronił głośniki przed stukiem pojawiającym się Wzmacniacz emituje bardzo mało szumów własnych. Nic nie brumi, bzyczy – słowem: świetne wykonanie i doskonały dobór materiałów. Na uwagę zasługuje spory headroom. Pozwala on bez problemu wysterować sygnał pochodzący zarówno z bardzo słabych, jak i mocnych przetworników. Właściwie do połowy skali potencjometru Gain uzyskujemy przyrost głośności wzmacniacza bez pojawienia się przesterowania, co jest istotną informacją dla posiadaczy gitar wyposażonych w humbuckery. Bardzo wydajnie pracuje korektor barwy, umożliwiając uzyskanie wielu różnych brzmień.
Jak brzmi Galileo 15? Jak pełnoprawna duża głowa zamknięta w małej obudowie. Mówiąc krótko, mamy do czynienia z potężnie brzmiącym wzmacniaczem, który podpięty do czterech głośników odzywa się pełnym pasmem i zaskakującą mocą. Ponieważ 15 W wielu kojarzy się z małymi tranzystorowymi piecykami ćwiczebnymi, czas najwyższy zweryfikować ten pogląd.
Piętnastowatowy wzmacniacz wykonany uczciwie w technologii lampowej i podpięty do porządnego zestawu głośnikowego może zawstydzić niejedną mocniejszą konstrukcję tranzystorową. Testowany Galileo 15 z pewnością poradzi sobie podczas gry na żywo w mniejszym składzie, a w warunkach studyjnych, dzięki regulacji Master Volume, umożliwi uzyskanie nasyconego, lampowego brzmienia przy jednoczesnej relatywnie małej głośności. Kanał czysty wzmacniacza stanowi świetną bazę do dopalania go zewnętrznymi kostkami. Brzmi krystalicznie czysto, zbalansowanie, wręcz zachęca do podpięcia dodatkowych efektów.
Charakterem brzmieniowym zdecydowanie bliżej mu do konstrukcji Fendera niż np. Marshalla – mocny dół, jasna góra i nieco wycofany środek. Po uaktywnieniu przełącznika Bright bez problemu osiągniemy tzw. Texas Sound – oczywiście w połączeniu ze Stratem lub Tele. Brzmienie czyste zabija dynamiką i sprawia, że po prostu chce się grać!
Odkręcając nieco bardziej potencjometr Gain, wkraczamy w krainę barw przesterowanych. Już na poziomie brzmień typu crunch ujawnia się druga natura testowanego wzmacniacza. Jak wspomniałem na początku, mamy do czynienia z klasyczną konstrukcją i takie też jest brzmienie przesterowane. Bliżej mu do efektu fuzz niż overdrive. Z pewnością spodoba się to miłośnikom klasycznych brzmień – może nieco mniej tym, którzy lubią ostre granie. Przesterowany maksymalnie Galileo 15 jest trochę jednowymiarowy – korekcja działa mniej sprawnie niż dla barw czystych i właściwie, nie licząc jego siły, otrzymujemy tylko jeden, ale za to charakterystyczny przester.
Nie jest to wzmacniacz dla współczesnych rockmanów. Doskonale sprawdzi się za to w różnych odmianach bluesa, poradzi sobie także z klimatem złotej ery rock and rolla. Oczywiście wnioski te są postawione tylko pod kątem brzmienia przesterowanego. Jeśli jednak zdecydujemy się korzystać z czystego brzmienia uzupełnionego zewnętrzną kostką, to możliwości stają się nieograniczone.
Podsumowanie
DV Mark Galileo 15 to doskonale zaprojektowany wzmacniacz, który zachwyca przede wszystkim wysokiej klasy czystym kanałem i świetną współpracą z zewnętrznymi efektami. Wykonany z dbałością o detale i wysoką jakość materiałów, odwdzięcza się światowym brzmieniem, zamkniętym w mobilnej, ale jednocześnie gustownej obudowie. To doskonała propozycja zarówno dla gitarzystów ćwiczących w domu, nagrywających w studiu, jak i grających niewielkie koncerty. W połączeniu z dobrą kolumną głośnikową potrafi naprawdę narobić hałasu, a kultury pracy mogą mu pozazdrościć mocniejsze i droższe zarazem konstrukcje.
Cena: 2 426,80 PLN
Sprzęt dostarczył: Konsbud-Audio – www.konsbud-audio.pl
Strona producenta: www.dvmark.it
Test znajdziecie w styczniowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 1/2012).