Federico Malaman to basowa gwiazda, która kilka lat temu rozbłysła w mediach społecznościowych i zrobiła w nich spore zamieszanie. Pochodzi z Włoch, urodził się w 1979 roku w Noventa Vicentina. Zdobył klasyczne wykształcenie, kończąc werońskie konserwatorium w klasie kontrabasu. W międzyczasie zafascynował się basem elektrycznym i to jego stał się wirtuozem. Dzięki temu miał okazję grać z największymi i zyskać sympatię fanów gitary basowej.
Maciej Warda: To pierwszy wywiad dla polskich mediów, opowiedz w takim razie nam twoją basową historię, jak to się u ciebie wszystko zaczęło?
Federico Malaman: Cóż… miałem dziesięć lat i słuchałem jednego z moich najbardziej ulubionych i – uważam – najlepszych albumów wszech czasów. Mam na myśli „Oro, Incenso e Birra” Zucchero Fornaciari [w Polsce znany po prostu jako Zucchero – przyp. MW]. Byłem zahipnotyzowany liniami basowymi, które tam usłyszałem. Później się dowiedziałem, że to był wielki Polo Jones, do dzisiaj jeden z moich ulubionych basistów. Po tym poprosiłem ojca, by kupił albo pożyczył dla mnie gitarę basową. To była iskra zapalna. Niemal od razu zacząłem się uczyć grać na basie, głównie poprzez słuchanie wszystkich płyt Zucchero i ćwiczenie linii basowych, które się tam znajdowały. Oprócz Zucchero był także zespół Elio e le Storie Tese, włoski basista Faso, dzieło „Jesus Christ Superstar” Alana Spennera, L.A. Mass Choir, Andrew Gouchè… To były moje pierwsze inspiracje.
Co poczułeś, kiedy po raz pierwszy chwyciłeś gitarę basową i zagrałeś na nie pierwsze nuty? Czy to było komfortowe odczucie?
Czułem się szczęśliwy! Pamiętam, to była czterostrunówka włoskiej marki Eko, brązowy kolor… Zakochałem się w niej od razu.
Kiedyś powiedziałeś, że podbudowa z muzyki klasycznej jest idealna i bardzo ważna, by zacząć przygodę z gitarą basową. Możesz to uzasadnić i rozwinąć?
Muzyka klasyczna jest po prostu MUZYKĄ. Prawie wszystko, co znamy ze współczesnej muzyki rozrywkowej, wypływa z muzyki klasycznej – to oczywiście tylko moja prywatna opinia, ale według mnie tak właśnie jest. Możesz w niej znaleźć wszystko, czego potrzebujesz. Od Bacha do Ravela, od Mozarta do Chopina, od Monteverdiego do Pucciniego. Możesz czerpać pełnymi garściami z tych różnych muzycznych planet. Możesz użyć chopinowskiego języka i zaaplikować go do jazzu, co zresztą wielu już uczyniło. Możesz użyć Bacha lub Ravela na zasadzie podkradnij i zmodyfikuj. Muzyka klasyczna to niewyczerpane źródło inspiracji!
Jaki jest sekret twojej zadziwiającej techniki? Grasz z łatwością rzeczy karkołomne, jak osiągnąłeś taki poziom zaawansowania? Jakieś szczególne ćwiczenia?
Nie ma tu żadnych sekretów. Wszystko, co grasz, wypływa z tego, że gdy się tego uczysz, grasz to samo tylko wolno. Żeby zagrać szybko, musisz najpierw zagrać wolno. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Hadriena Feraud, zakochałem się w jego grze i umiejętnościach. Starałem się podpatrzeć i podebrać jego technikę, co było „mission impossibne”, ale dzięki tym staraniom nauczyłem się wiele – wystarczyło słuchanie i obserwowanie Hadriena. No i potem godziny ćwiczeń…
Na czym polegają lekcje dostępne do kupienia na malamanbasslessons.com? Jaka była idea powstania tego serwisu?
Po pierwsze, to nie jest moja idea. Pomysł przyszedł od Gianniego Marinozziego. On był moim fanem i pewnego razu po koncercie podszedł do mnie i powiedział: dlaczego nie spróbować zrobić portalu z moimi lekcjami, spróbujmy odpalić malamanbasslessons.com! I to dzięki niemu wszystko się ziściło. Na wspomnianej stronie internetowej zainteresowani znajdą wiele kursów na temat pentatoniki, różnych skal durowych i molowych, cykle MalaSlap 1 i 2 oraz wiele darmowych lekcji, porad i sugestii. Naprawdę staram się to robić najlepiej, jak potrafię!
Czy planowałeś to, żeby stać się najbardziej rozpoznawalnym basistą na Facebooku?
Haha! To był czysty przypadek, w zasadzie samonapędzająca się maszyna: pewnego razu starałem się po raz pierwszy załadować bezpośrednio na Facebooka moje wideo i… odpaliło!
Dobra, dobra, mam na to swoją teorię: jesteś niesamowicie pozytywną postacią o ujmującym charakterze i to w połączeniu z niesamowitą techniką gry dało takie rezultaty.
Cóż, mogę powiedzieć… Staram się tylko robić wszystko najlepiej, jak potrafię, i jednocześnie być sobą. To wszystko.
Dobrze znasz się z Antonellą Mazzą? Myślę, że zanim trafiłeś do świadomości polskich basistów, to właśnie Antonella była najbardziej znaną włoską basistką…
Oczywiście, że tak. Jesteśmy dobrymi znajomymi i zazwyczaj widujemy się przy różnych dziwnych okazjach poza naszym krajem. Czyż to nie jest zabawne? Ostatni raz, kiedy się widzieliśmy, to było w Los Angeles…
Czy trio Malafede cały czas gra i występuje? To chyba obecnie najważniejszy skład, w którym występujesz.
Tak, Malafede Trio cały czas istnieje i ma się dobrze. Obecnie pracujemy nad zorganizowaniem tournée po Włoszech i później, jeśli się uda to załatwić, dookoła Europy. To bardzo ważne dla mnie, ponieważ to moja grupa i wszyscy uwielbiamy grać tę muzykę dla ludzi, czyli na koncertach. Każdy koncert jest unikalny, każdy różni się od siebie i dużo muzycznie może się wydarzyć. Utwory napisaliśmy ja, Ricky Quagliato oraz Riccardo Bertuzzi.
Koncertowałeś i występowałeś z naprawdę wielkimi nazwiskami. Które z nich pamiętasz najbardziej? Które wywarły na ciebie największy wpływ?
Dla mnie to było jak spełnienie marzeń, gdy występowałem z George’em Bensonem… Ostatnio grałem z najbardziej chyba znanym włoskim zespołem Elio e le Storie Tese, o którym już wspominałem. Czułem się dość dziwnie – to była dla mnie nie lada sensacja. Jakbym śnił na jawie albo miał jakieś halucynacje czy coś takiego – tak właśnie się czułem, grając z nimi! [śmiech]
Gdybyś miał dużo czasu, to co byś jeszcze poprawił w swojej grze? Albo jaki temat chciałbyś bardziej zgłębić, jeżeli chodzi o gitarę basową?
Najbardziej chciałbym udoskonalić mój język, czyli sposób, styl gry. Życzyłbym także sobie praktykować więcej zmiany akordów, udoskonalić sposób, w jaki to robię, by był lepszy niż to, jak teraz to wygląda.
Okej, nie unikniemy tematu sprzętu. Powiedz, czym się kierujesz, kreując swoje własne brzmienie?
Obecnie jestem przeszczęśliwy, jeśli chodzi o tę kwestię… W końcu osiągnąłem to, co chciałem. Wcześniej różnie bywało. Szukałem brzmienia à la Jaco, Marcus Miller, Mike Porcaro, Polo Jones, Nathan East… Po kolei. Teraz wydaje mi się to śmieszne!
Co to za przedziwny bas o nazwie Laurus, z którym widać cię na wielu filmikach? Ma małą główkę, oryginalny kształt korpusu… Dlaczego zdecydowałeś się zostać endorserem tej marki?
Pokochałem ten bas i dlatego tak postanowiłem. Po prostu. Jest bardzo łatwy w grze, nie męczę się z nim ani trochę. Jest komfortowy, a do tego ma wiele różnych, ale niesamowitych brzmień!
Masz także mayonesa. Używasz go zamiennie z laurusem?
Mój Mayones Jabba Mala 5 mogę śmiało nazwać super basem. Charakteryzuje się innym brzmieniem niż Laurus – jego sound jest bliższy Federowi Jazz Bass, ale trochę nowocześniejszy. Jestem po prostu w nim zakochany dlatego na koncertach zazwyczaj używam obydwu, zarówno laurusa oraz mayonesa.
Grasz na wzmacniaczach Proamp, które nie są powszechnie znane w basowym środowisku. Dlaczego?
Proamp to włoska marka i… jest po prostu fantastyczny! Jasny, mocny sygnał, który jest jednocześnie odpowiednio głęboki. Ten wzmacniacz jest wykonany z dbałością o najwyższą jakość i gra dokładnie zgodnie z moimi oczekiwaniami. Oprócz tego Donato Zaccagnini wykonał specjalnie dla mnie struny IQS, a te struny w połączeniu ze combo Proamp stanowią wspaniałą parę!
A co powiesz o TC Electronic? Uważasz, że technologia TonePrint jest użyteczną technologią?
TonePrint to prosta i sprytna idea. Kostki TC Electronic są po prostu niesamowite, podobnie zresztą jak efekty Aguilara, na przykład Chorosaurus czy Filter Twin. Cieszę się, że biorę udział w „pisaniu” tych brzmień.
Kilka lat temu znany byłeś ze swojej genialnej umiejętności używania loopera. Używasz cały czas tych urządzeń?
Oczywiście! Dobrze, że o tym wspominasz, bo cały czas uwielbiam grać albo uczyć się różnych rzeczy przy użyciu loopera. Zazwyczaj gram z Bossem RC-1. Jest naprawdę dobry i zawsze mam z nim dużo dobrej zabawy.
Czy jest gdzieś na horyzoncie szansa na twój solowy album? Co odpowiadasz ludziom, którzy o niego pytają?
Może się zdziwisz, ale mam już jedną solową płytę w swoim dorobku! Nagrałem ją w 2014 roku, a więc trochę czasu już minęło… Nazywa się „Enjoy with Me” i możesz ją znaleźć m.in. na iTunes. I teraz najważniejsze: właśnie pracuję nad nowym solowym materiałem, który zamierzam zrealizować i wydać tak szybko, jak się tylko da!
Jeśli chciałbym posłuchać, jak grasz w jakości studyjnej, na płytach, to jakich albumów powinienem wysłuchać?
Na pewno „Radiotrio” z Paolo Birro oraz Mauro Beggio. Całość jest dostępna na iTunes. Potem na pewno poleciłbym longplay „Sunday Morning” nagrany przez zespół Timelin3 Alberta Bonacasa i Maxxa Furiana, w składzie z Stefem Burnsem, Maurizio Giammarco, Martinem Millerem oraz Pacho. Ta płyta dostępna jest na setticlavioedizioni.it. Na koniec zostawiam najlepsze, czyli płytę „Touche” Malafede Trio, czyli ja na basie, Ricky Quagliato na bębnach i Riccardo Bertuzzi na gitarze. Zagrali z nami jeszcze Serena Brancale, Donald Hynes, Roberto Manzin oraz Francesco Signorini. Nasza płyta dostępna jest również na stronie setticlavioedizioni.com.
Czekam w takim razie z niecierpliwością na twoją drugą płytę.
Dziękuję, pozdrawiam wszystkich Czytelników TopBass!