Aż trudno uwierzyć, że to już dziesiąty album w karierze Stereophonics, którzy od kilku lat nagrywają płyty we własnym studiu, zlokalizowanym w zachodnim Londynie. Podobnie jak na poprzednich krążkach, również i tu znajdziemy świetnie skrojone, utrzymane w pop-rockowym klimacie piosenki, czego dobrym przykładem jest otwierający płytę „Caught By The Wind”, w którym wokalista Kelly Jones przypomina, jak ważne w życiu są małe rzeczy, które przywracają nam równowagę. Z kolei singlowy „All In One Night” to podparta delikatną elektroniką „wyliczanka”, pokazująca, jak życie jednej osoby może zmienić się w ciągu doby. Duża szansa, że ten numer, wraz ze swoim chóralnym refrenem, stanie się hitem letnich festiwali. Soczysty „Taken a Tumble” ma coś z ducha The Who – dynamiczne riffy i vintage’owe brzmienie przeplatają się tu z ekspresyjnym wokalem. Fani zawsze cenili zespół za różnorodność muzyki i nie inaczej jest tutaj – „Geronimo” to oparty na pulsującej sekcji blues, a zamykającego regularną płytę „Elevators” najlepiej słucha się w kapeluszu. Ballada „Before Anyone Knew Our Name” to z jednej strony skrócona historia zespołu, a z drugiej przejmujące wyznanie wobec zmarłego przyjaciela, perkusisty i jednego z założycieli Stereophonics – „Stuarta Cable’a”. „Would You Believe” to już prawie gospel, a „What’s All The Fuss About” w klimatyczny sposób zderza ze sobą sfuzzowane gitary i latynosko (?) brzmiącą trąbkę. Fanom polecam rozszerzoną wersję albumu, na której oprócz wykonanych akustycznie „Caught By The Wind” oraz „All In One Night” znajdziemy zagrane na żywo, pełne rockowej energii „Never Going Down” czy pochodzący z wcześniejszych sesji dynamiczny „Drive A Thousand Miles” oraz oparty na syntetycznych brzmieniach „Breaking Dawn”. Jest co świętować!
wyd. Warner Music Poland
autor: Michał Szubert