Poniżej znajdziecie test efektu DigiTech Bass Whammy autorstwa Maćkwa Wardy:
Gitarowych użytkowników whammy można wymieniać jednym tchem, ale znanych basistów już niekoniecznie. Nie wiem dlaczego, bo – jak się okazuje – z basem to urządzenie zachowuje się tak samo intrygująco jak z gitarą. Wiadomo, że basowe whammy ma na podorędziu Yoshihiro Naruse, basista zespołu Casiopea, jego użytkownikami są także Brandon Campbell z Neon Trees, Justin Chancellor z Tool oraz Pino Palladino… Niewielu jak na takie możliwości i oryginalność efektu. Chyba czas to zmienić!
DigiTech Bass Whammy: Droga do chwały
Na początek trochę historii. W latach osiemdziesiątych basiści zaczęli nieco zazdrościć gitarzystom, że ci miewają mostki tremolo w swoich gitarach i wyczyniają przed publicznością takie cuda jak dive bombing czy flutter. Wówczas to firma Alembic zaadaptowała po raz pierwszy tremolo Bigsby dla potrzeb basistów, a w 1987 roku Kahler skonstruował pierwszy taki mechanizm dla basistów, opatrując go nazwą TransTrem. Potrzeby basistów zostały więc rozpoznane. Prace nad prototypem whammy (najpierw dla gitarzystów) szły jednak innym torem. Rozpoczęły się w 1988 roku, a efekt końcowy ujrzał światło dzienne rok później, kiedy zaprezentowano efekt WH-1 Whammy.
[quote_box_right]Marketingowcy DigiTecha podliczyli osiągnięcia whammy i wyszły im całkiem imponujące liczby: w ciągu dwudziestu trzech lat na rynku efekt wystąpił na siedmiuset milionach albumów, a artyści używający whammy zdobyli łącznie sześćdziesiąt nagród Grammy. Nic dziwnego, że basiści szybko pozazdrościli gitarzystom tego efektu i w latach dziewięćdziesiątych pojawiła się pierwsza wersja Bass Whammy.[/quote_box_right]
Było to pierwsze urządzenie, które za pomocą pedału sterującego pozwalało kontrolować efekt pitch shifter, czyli odstrajanie dodanego sygnału wet. Dzięki temu gitarzyści mogli robić prawdziwe cuda, takie jak Tom Morello z Rage Agains The Machine w utworze „Killing In The Name”. Ten utwór z 1992 roku otworzył oczy gitarzystów na nowoczesne efekty modulacyjne i pokazał, że nie należy się bać muzycznych eksperymentów. Wielki sukces, zarówno zespołu RATM, jak i efektu Whammy, zaowocował jego drugą, wzbogaconą odsłoną w postaci 1993 (WH-3 Whammy), trzecią w roku 1996 (XP-100 Whammy-Wah), czwartą (Whammy IV) w 1999 i najnowszą „piątką”. W międzyczasie ktoś z marketingowców DigiTecha podliczył osiągnięcia whammy – wyszło całkiem imponująco: w ciągu dwudziestu trzech lat na rynku efekt wystąpił na siedmiuset milionach albumów, a artyści używający whammy zdobyli łącznie sześćdziesiąt nagród Grammy…
Nic dziwnego, że basiści szybko pozazdrościli gitarzystom tego efektu i w latach dziewięćdziesiątych pojawiła się pierwsza wersja Bass Whammy, efektu już wówczas kultowego tout court. Niestety, z jakichś powodów po kilku latach DigiTech Bass Whammy przestał być produkowany i tym samym stał się jednym z bardziej poszukiwanych efektów modulacyjnych do basu. Tym samym ci, którzy nieopatrznie postanowili się go pozbyć ze swojego pedalboardu, odnaleźli się niedługo potem w niezbyt pomyślnej rzeczywistości – efekt stał się rzadkim cackiem na aukcjach, a jego cena nie spadała. Prawdopodobnie mając właśnie to na względzie, DigiTech postanowił wznowić produkcję basowego whammy, czego efekt Szanowni Czytelnicy mają właśnie przed oczami. Na szczęście nie musimy na niego wydawać fortuny, choć to, co oferuje, prawdopodobnie jest jej warte!