Kształty tej gitary znamy przede wszystkim dzięki Devinowi Townsendowi, dla którego wykonano absolutnie kosmiczny i imponujący model sygnowany. Co bardziej zainteresowani tematem dostrzegli, że faktycznie nie rozstaje się on z nim na koncertach i doskonale pasuje do jego dość futurystycznego image’u. Stevie Salas jest trochę innym, śmiem twierdzić, że bardziej doświadczonym artystą, zna się na produkcji programów (był szefem artystycznym amerykańskiego „Idola”), szefem muzycznym na solowej trasie Micka Jaggera, współpracował z George’em Clintonem, Justinem Timberlakiem, Rodem Stewardem i wieloma innymi wielkimi nazwiskami show-businessu.
Jako „zwierzę sceniczne” Stevie prezentuje rzecz jasna wysoki poziom wykonawczy i artystyczny. Poza tym jest kumplem Phila X – miałem kilka razy okazję widzieć ich w akcji razem na scenie i nie wnoszę co do tego żadnych reklamacji – czysty ogień na scenie i natura urodzonego bandleadera sprawiają, że słucha i ogląda się go z najwyższą przyjemnością.
Jego przygoda z Warwickiem i Framusem zaczęła się kilka lat temu, a jej najważniejszym przejawem jest właśnie nasza sygnatura. Na początku miałem wątpliwości, dlaczego jako swoją sygnaturę wybrał właśnie odważny kształt Idolmakera – mniej rockandrollowe wiosło niż choćby Framus SG Phila X, ale już po piorunującym efekcie pierwszego wejrzenia na to wiosło oraz kilku zagranych dźwiękach te zastrzeżenia zostały rozwiane. Framus Idolmaker Steviego Salasa to prawdziwa bestia, wilk w owczej skórze, nowocześnie i w cywilizowany sposób podana gitarowa ekstaza… Zobaczmy, co się składa na tak interesujący instrument.
Wygląd i komfort
Kwestie estetyczne są w dużej mierze subiektywne i nawet osoby nieobyte ze sztukami plastycznymi czy kanonami piękna mogą mieć własne zdanie na ten temat. W przypadku gitar Idolmaker nie spotkałem się jednak z wątpliwościami co do atrakcyjności wizualnej tej serii. To jeden z majstersztyków Framusa i od początku do końca jego autorski pomysł. Jakież to cudowne uczucie wziąć do rąk takie wiosło, które czaruje zmysły i poddaje się naszym zabiegom tudzież zachciankom z największą uległością. Nie dość, że jest ekstremalnie wygodne, przekrój szyjki i chwytnia są wprost bajecznie wyprofilowane, to jeszcze waga instrumentu zawiera się poniżej 4 kg. Wydawało mi się przez moment, że gdybym tylko poprosił Idolmakera, żeby zagrał za mnie (albo może gdybym znał i wypowiedział jakieś zaklęcie), to byłoby to możliwe. Jednocześnie już od pierwszych dźwięków czuć i słychać, że tej gitarze nie brakuje charakteru. Ale po kolei.
Budowa
Ta oryginalna konstrukcja niemieckiego producenta kojarzy się trochę z kształtem kultowych amerykańskich Firebirdów, ale – jak widać – absolutnie nie ma być ich kopią. Wyjątkowy sposób połączenia mahoniowego spodu korpusu z klonowym topem robi wrażenie. Wklejana szyjka z mahoniu ma podstrunnicę z hebanu tigerstripe. Genetycznie, pod względem budowy, jest to połączenie dwóch podstawowych modeli. Pierwszym z nich był ten z mahoniowym korpusem, klonowym topem oraz mahoniowa szyjka z hebanową podstrunnicą; za drugi uznajemy model z olchową deską i klonem wzorzystym na wierzchu, klonową szyjką i palisandrową podstrunnicą.
Oznacza to ni mniej, ni więcej, że model Steviego Salasa składa się z klonowego gryfu z hebanową podstrunnicą (dokładnie jest to heban tygrysi), wklejonych (konstrukcja set-neck) w mahoniowy korpus (Khaya ivorensis) z klonowym topem (klon płomienisty).
Niepowtarzalne wykończenie tego topu o nazwie French Violet Transparent High Polish jest piękne, jedyne w swoim rodzaju i – jak już wspominałem – niezwykle czarujące dla jednostek wrażliwych na gitarowe piękno. Ważniejsze elementy konstrukcji przedstawiają się następująco: menzura to 24,75 cala, jej radius wynosi 12 cali, zmieściły się na niej 24 progi nickel silver jumbo. Mostek, który najbardziej pasował to tego wiosła, to oczywiście Tonepros Tune’o’matic – prosty, solidny, niezawodny. Z drugiej strony podparcie strunom daje siodełko Graph Tech Black Tusq XL low friction nut, a ich koniec nawinięty jest na klucze Graph Tech Ratio Locking. Osprzęt w kolorze złotym pięknie współgra z fioletowym wykończeniem i customowymi markerami na podstrunnicy. Ogólnie – wykonanie, wykończenie, jakość osprzętu są tu bajeczne i to czuć w każdym aspekcie obcowania z tą gitarą – po prostu sto procent perfekcji.
Jeśli chodzi o elektronikę gitary, to stanowią ją przetworniki Seymour Duncan Phat Cat (gryf) i Seymour Duncan 78 (mostek), korekcję natomiast zapewniają kontrolery volume oraz tone, a także nieodzowny przełącznik (toggle switch) umożliwiający grę w trzech podstawowych pozycjach. Te pickupy zapewniają brzmienie zbliżone do P-90, ale w obudowie humbuckera – wiadomo, że idealnie sprawdzają się w bluesie, rockabilly, a także klasycznym rocku. Wypada także dodać, że kupując Framusa Idolmakera, otrzymujemy w zestawie Framus User Kit bag (RB PROD FGPS Tool CO), czyli narzędzia, straplocki, szmatkę, baterię etc. oraz, co ważniejsze – Starline RockBag (RB 20506 Starline) – zawodowy futerał, miękki, ale zapewniający duży stopień bezpieczeństwa.
Brzmienie
Zacznijmy od tego, że wiosełko fabrycznie wyekwipowano (a jakże!) w struny Cleartone 010–046. To jeden z dziesiątek kompletów oferowanych przez tę markę, a cała reszta rynku głowi się, jak dorównać takiej ofercie, pokrywającej praktycznie całość zapotrzebowania muzyków na ten ważny element gitarowej układanki. Salasowe wiosło w połączeniu z tym zestawem charakteryzuje się przede wszystkim podatnością na wszelkie triki i gitarowe techniki (od tappingu po sztuczne flażolety), nie wymaga wielkiego wysiłku dłoni, a co za tym idzie – łatwo można uzyskać pełne korzyści z zabiegów artykulacyjnych. Jak mogłem się przekonać, gitara Framus Stevie Salas Signature to nie tylko cała paleta rasowych dźwięków z rockowego ogródka, ale też… ładne brzmienie jazzowe. Nie mogło być inaczej z tak pieczołowicie wykonanego i wycyzelowanego wiosła. Choć Stevie Salas ma na wskroś rockandrollową duszę, to my nie musimy ograniczać się do takiej estetyki, ale wykorzystać cały potencjał drzemiący w tym instrumencie. Na czystych brzmieniach otrzymamy zatem delikatną i okrągła przejrzystość, śpiewną tonalność bogatą w alikwoty, skorelowaną z wzorcowym, czytelnym, mocno zaznaczonym atakiem i pełnym, długim wybrzmiewaniem. Jeśli chodzi o przestery, to jest chyba jeszcze lepiej, bo jakość sygnału z przetworników, ich częstotliwość rezonansowa w okolicach 6 kHz sprawiają, że gitara poddaje się overdrive’om całkowicie i bezwarunkowo. W połączeniu z fenomenalną wygodą gry gwarantuje to jak najlepszą prezentację swoich umiejętności i, w razie potrzeby, swobodę w dynamice scenicznego ruchu.