Każda firma produkująca cokolwiek – samochody, buty czy telefony komórkowe – ma w ofercie jakiś model flagowy, który pokazuje możliwości danej firmy. W przypadku firmy Gibson sytuacja jest, powiedziałbym, nieco skomplikowana. Z jednej strony Gibson Les Paul Supreme jest niewątpliwie najwyższym seryjnym modelem Les Paula, z drugiej jednak strony Gibson od lat produkuje takie modele jak Les Paul Standard, SG, ES-335, których popularność jest na tyle bezdyskusyjna, że od kilkudziesięciu lat produkowane są bez praktycznie żadnych zmian konstrukcyjnych. Dodajmy do tego gitary z serii Custom Shop i zadajmy sobie pytanie, po co Gibson lansuje kompletnie nowy i do tego ekskluzywny instrument?
Budowa Gibson Les Paul Supreme
Gibson Les Paul Supreme to jeden z najpiękniejszych instrumentów, jakie miałem w ręku. Nie tylko za sprawą kształtu, który nie odbiega od innych modeli z tej serii, ale z powodu niespotykanej jakości wykończenia gitary. Zacznijmy od cudownego klonu najwyższej klasy AAAA, który położony jest nie tylko jako wierzchnia płyta, znajdziemy go również z tyłu instrumentu, co jest spotykane niezwykle rzadko nawet w instrumentach tej klasy. Oczywiście pod klonem kryje się mahoń, tak więc typowa konstrukcja Gibsona została zachowana, z tą różnicą, że Supreme ma w korpusie komory rezonansowe. Mahoniowa jest również szyjka, 22 progi nabite są na hebanową podstrunnicę ozdobioną inkrustacjami w kształcie podzielonych kwadratów wykonanych z macicy perłowej. Na główce znajduje się najbardziej charakterystyczny element tej gitary, perłowa kula ziemska ze wstęgą z napisem Supreme. Binding wokół główki jest siedmiowarstwowy, podobnie jak ten wokół korpusu instrumentu. Hardware w kolorze złotym jest jedynym w sposób oczywisty pasującym do tego instrumentu, a więc nie tylko maszynki „Keystone”, mostek tune-o-matic oraz przetworniki 490R i 498T są w tym kolorze, ale również gałki typu Speed oddają barwę najcenniejszego kruszcu. Gitara zasługuje na swoją nazwę, to pewne.
Brzmienie Gibson Les Paul Supreme
Do testu Gibson Les Paul Supreme wykorzystałem wzmacniacze Marshall 1962 Bluesbreaker Combo oraz Mesa/Boogie Lone Star Classic 2 x12”. Wiadomo, że Gibson + Marshall to jak marchewka z groszkiem, względnie rum z colą (ten fragment dotyczy wyłącznie pełnoletnich Czytelników!), zatem zaczynam od LP Supreme + Bluesbraeaker, wspomagane Ibanezem TS-808. Czyste brzmienie jest zrównoważone i ze sporą ilością góry, co jest zaskakujące w przypadku Les Paula, ale w pełni usprawiedliwione sporą ilością klonu użytego w tej gitarze. Lekki drive z TS-808 wspaniale uzupełnia zestaw, można naprawdę poczuć bluesa, mocniejszy przester „ciągnie” rewelacyjnie, trudno oderwać ręce od gryfu, chociaż ten nie jest akurat moim ulubionym elementem w tej gitarze, wolę szyjki typu „60’s” tu jest tzw. „rounded”. W pewnym momencie możliwości Marshall’a i TS-808 się kończą, kiedy trzeba przejść do poważniejszych wyzwań przesterowych, na scenie pojawia się Mesa/Boogie. Model Lone Star nie ma wprawdzie bardzo mocnego brzmienia a’la Dual, ale można na nim przygrzać naprawdę ostro. No i Les Paul Supreme nie bierze jeńców: nowoczesne, dynamiczne brzmienie na najwyższym poziomie, z dużą ilością harmonicznych w górze, prawdziwe gitarowe „mięcho” w każdym calu. Gdybym miał grać w trio to Les Paul Supreme + Mesa/Boogie Lone Star byłyby moim zestawem marzeń.
Podsumowanie testu Gibson Les Paul Supreme
Po kilkugodzinnej zabawie z Gibson Les Paul Supreme nie mam wątpliwości, że ta gitara jest potrzebna firmie Gibson. Jak dla mnie jest to kolejny krok w rozwoju tego modelu sygnowanego nazwiskiem Les Paula, który produkowany jest w końcu od ponad 50 lat. Wciąż będą miłośnicy Standard’ów, Classic’ów czy Custom’ów, ale gitarzyści wymagający charakterystycznego brzmienia Les Paula z domieszką czegoś bardziej nowoczesnego powinni przyjrzeć modelowi Supreme. Nie jest to tania gitara, ale zarówno jakość wykonania jak i brzmienie pokazują co naprawdę znaczy najwyższa jakość. Po prostu Supreme…
Robert Adamiak