Shuriken to nazwa broni używanej przez wojowników ninja, a oznacza „ostrze ukryte w dłoni”. To także nazwa najnowszej gitary serii Variax. Line 6 we współpracy z Yamahą oraz gitarzystą grupy Twelve Foot Ninja, Steve’em MacKay postanowiło wyjść naprzeciw oczekiwaniom zwolenników ekstremalnego grania, mamy więc możliwości Variaxa wbudowane w instrument o wyglądzie zwiastującym nadchodzący kataklizm. Dzierżę więc w swej dłoni prawdziwe ostrze i nie zawaham się go użyć!
Variax Shuriken robi dobre wrażenie, jeszcze zanim uruchomimy całą „elektrownię”. W pierwszej chwili niepozorny, zakamuflowany, swą zmienną naturę i szerokie możliwości ukrywa pod czarnym matowym lakierem. Dość oryginalny kształt korpusu z ergonomicznymi zaokrągleniami krawędzi (impresja na temat super strata), odwrócona główka to tylko sygnały, że mamy do czynienia z groźną bronią. Nie ma tutaj zbędnych detali. Minimalizm i ergonomia, tak można w dwóch słowach opisać ten instrument, jeżeli chodzi o wygląd. Jak ktoś chce błyskotki, to niech idzie do jubilera. Z Shurikenem bierzemy się od razu do roboty. Dłuższa od standardowej menzura gitary (27 cali) to coś dla miłośników niższych strojów. Dwudziestoczteroprogowa, klonowa szyjka o zgrabnym profilu C połączona jest z korpusem za pomocą czterech śrub. Shuriken ma tylko jeden standardowy pickup magnetyczny Line 6 w pozycji przy mostku oraz przetwornik piezo firmy L.R. Baggs. To on napędza całą elektronikę Variaxa. Na korpusie znajdują się typowe dla Variaxów regulatory. Gałki master volume, tone i obrotowe przełączniki obsługi presetów oraz alternatywnych strojów. Uzupełnieniem jest pięciopozycyjny „switch”, którym zmieniamy wirtualne przystawki, gdy cała maszyneria jest uruchomiona. Na dolnej krawędzi korpusu, oprócz standardowego gniazda jack, znajdziemy Variax Digital Interface, by podłączać Shurikena bezpośrednio do procesorów Line 6, takich jak Firehawk czy Helix. Z tyłu korpusu duża maskownica i klapka gniazda baterii zdradzają, że ten surowo wyglądający buldożer ma bardziej złożone wnętrze.
Możliwości Line 6 Variax Shuriken
Nie da się tego opisać w kilku zdaniach, producentowi zajmuje to siedem stron w instrukcji obsługi.
Każdy bank Variaxa ma po pięć brzmień wybieranych przełącznikiem przystawek. Banki User i do IV oraz Shuriken to ulubione ustawienia Steve’a MacKaya, których używa w Twelve Foot Ninja. Ciekawostką jest fakt, że presety te od razu zawierają w sobie różne stroje i aby działały wedle zamierzeń projektantów, wyjściowym strojem winien być drop D, a regulator alternate tunings powinniśmy ustawić w pozycji model. Oczywiście w miarę oswajania się z gitarą można wszystko przeprogramować tak jak w innych gitarach Variax, zgodnie z własnymi potrzebami. Kolejne banki to odniesienie do gitarowej klasyki. T-Model to symulacja Telecastera, a wśród typowych układów wirtualnych pickupów mamy dodatkowo w pozycjach 2 i 4 przełącznika humbuckery. Spank to bank brzmień klasycznego strata z typowymi kombinacjami pickupów, Lester to mieszanka tego, co w gibsonach najlepsze, czyli klasyczny les paul w pozycjach 1 i 5 oraz firebird w pozycjach 2 i 3. Kolejnym bankiem jest Acoustic z pięcioma symulacjami opartymi na gitarach Martin D-28, O-18 czy Gibson J 200 oraz dwunastostrunowych – Guild F212 i Martin D12-28. Brzmienia jazzowych klasyków takich jak Gibsony ES 335, ES 175 czy Epiphone Casino w banku Jazz oraz rockandrollowych ikon (Gretsch czy Rickenbacker) w banku Twang uzupelniają arsenał Shurikena. Ciekawym dodatkiem są znane z wcześniejszych modeli Variaxa symulacje gitar rezofonicznych, banjo oraz sitar, znajdujące się w banku world. Jak w każdym Variaxie, mamy także możliwość zmiany stroju za sprawą drugiego przełącznika obrotowego. Użytkownik ma do dyspozycji dziesięć opcji proponowanych przez Line 6 (ton w dół, dwa tony w dół, baritone, drop C, drop A, oktawa w dół itd. ). Wszystko oczywiście można zmienić, a zaprogramowanie swoich strojów jest bajecznie proste i można to zrobić w okamgnieniu.
Line 6 Variax Shuriken – wrażenia
Przy pierwszym kontakcie Variax Shuriken sprawia wrażenie plastikowej. Olchowy korpus jest lekki, a w połączeniu z matowym lakierem ma się nieodparte uczucie, że to jakieś tworzywo. Po chwili grania na sucho zaczął mnie przekonywać jej donośny, jasny tembr oraz błyskawiczna reakcja. Wykończenie detali zasługuje na uznanie. Progi nabite są precyzyjnie i dokładnie wyszlifowane, wobec czego ustawienie niskiej akcji strun nie kończy się niemiłym brzęczeniem. Szyjka o profilu C okazała się przy dłuższym kontakcie bardzo wygodna. Jej połączenie z odpowiednio wyprofilowanym korpusem zapewnia bajeczny dostęp do dwudziestego czwartego progu, a gra w wysokich rejestrach to czysta przyjemność. Instrument jest doskonale wyważony i utrzymuje na pasku pożądany kąt.
Małą niedogodnością są przydźwięki strun na główce pomiędzy siodełkiem i maszynkami. Rezonują cały czas, tworząc nie zawsze pożądany woal zbierany także przez przetworniki. Teraz wiem, dlaczego Steve MacKay zakłada w tym miejscu tłumik do strun Fret Wrap.
Brzmienie przystawki magnetycznej jest zadziwiająco miękkie. Bardzo uniwersalne. Przy przeglądaniu możliwości Variaxa uwagę zwracają różnice w głośności poszczególnych presetów. O ile dysproporcje w poziomach między symulacjami singli i humbuckerów są uzasadnione, o tyle pomiędzy poszczególnymi „akustykami” nie za bardzo. Wszystko da się jednak dostosować i ustawić za pomocą oprogramowania (Workbench) dostępnego na stronie producenta. Brzmienia oferowane przez Shurikena są zauważalnie lepsze od poprzednich variaxów. Symulacje elektryków zawierają kwintesencje brzmienia każdego typu modelowanej gitary. Zabawa jest przednia, gdy jednym ruchem switcha zamieniamy strata na np. ES-335, a dźwięki dobiegające z głośnika to potwierdzają. Bardzo naturalnie brzmią też akustyki (miła odmiana dla brzmień, do jakich przyzwyczaiła nas przystawka piezo) oraz mój faworyt – dobro. Troszeczkę przeszkadzała mi latencja w presetach gitar dwunastostrunowych. Oktawy budziły się dopiero po chwili. Przy grze akordowej było to niezauważalne, jednak przy graniu melodii wyraźne. Użyteczną opcją jest możliwość wyciszenia pojedynczych strun na etapie programowania. Tę opcję zawierają niektóre presety przygotowane przez MacKaya, np. Post Mortem Spank, który ma wyciszone dwie najniższe struny, lub Collateral – struna A wyciszona, czy Tumbi w banku User III, w którym słychać tylko najwyższą strunę. Pozwala to grać mocno szeroko brzmiące układy bez zbędnych przydźwięków nieużywanych strun. Zbawienie w sytuacjach koncertowych. Chcąc wykorzystać wszystkie możliwości oferowane przez tą gitarę, najlepiej używać jej z modellerami (np. Helix). Jak wiemy, brzmienia gitar akustycznych potrzebują pełnego pasma i nie zawsze dobrze dogadują się z głośnikami typowo gitarowymi. Dlatego dobrze, gdy sami decydujemy, kiedy chcemy zastosować głośnik gitarowy lub jego symulację, a kiedy nie. Użytkownicy spod „ciemnej gwiazdy” mogą pominąć powyższy akapit i spokojnie wpiąć się w swojego 5150. Na pewno będą zadowoleni. Posiadanie pod ręką kilku alternatywnych strojów bardzo ułatwi nam zadanie, jeśli nie na koncertach (zawsze zmiana gitar robi lepsze wrażenie), to na pewno na próbach. Możliwość edycji ustawień umożliwi wytrwałym eksploratorom wykreowanie indywidualnego brzmienia poprzez stworzenie swojej własnej wirtualnej gitary. Jedyną rzeczą, do której trzeba się przyzwyczaić, jest minimalna latencja, delikatnie odczuwalna przy niższych strojach. No cóż, procesor też potrzebuje czasu.
Line 6 Variax Shuriken – podsumowanie
Line 6 Variax Shuriken to śmiercionośna broń w rękach tych, którzy wiedzą, jak jej użyć. Na koncercie eliminuje problemy związane z szybką zmianą instrumentów, a niezdecydowanym umożliwia nieskończone poszukiwania idealnego tonu poprzez opcje zmiany ustawień w programie do edycji. To również propozycja dla tych, którzy chcą przenieść w stu procentach brzmienia złożonych produkcji muzycznych ze studia na scenę. Shuriken daje im tę szansę.
Strona producenta: https://line6.com/