Jak to się człowiek może nabrać! Panel przedni tego wzmacniacza to klasyka stylu retro – ewidentne nawiązanie do stylistyki lat pięćdziesiątych, kiedy to pierwszy raz zaprezentowano małe radioodbiorniki tranzystorowe. Widać to na zdjęciu. A jaka jest rzeczywistość? Otóż Mooer Hornet Black całkiem donośnie informuje nas o swoich możliwościach, niemających nic wspólnego z brzmieniem małego tranzystorowego radia. No i przede wszystkim – co to za cena?! Jakim cudem…?
W temacie wzmacniaczy Mooer bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę, konstruując trzy lata temu Little Monster AC i Little Monster BC. Jak się okazało, to niesamowite głowy, grające całkiem głośno i przede wszystkim oferujące zachwycające wręcz brzmienie, będące doskonałą imitacją wzmacniaczy VOX AC 30 i Fendera Bassmana. Może nie brzmiały w 100% jak pierwowzory, ale ich odmienność była na tyle stylowa, że nie sposób było się do nich o to przyczepić. Różnica z Hornet Black jest zasadnicza – mamy tutaj combo z wbudowanym głośnikiem 6,5 cala, które oferuje 15 W mocy RMS i 20 w szczycie (Little Monster to pięciowatowce). Poza tym, last but not least, Mooer nie byłby sobą (Czytelnicy wybaczą tę personifikację), gdyby nie wykorzystywał technologii modelowania (emulowania) i nie udostępniał udanych brzmień konkretnych wzmacniaczy. Tak, to radio w stylu retro jest frapującym naśladowcą gigantów brzmienia, także nieco wyświechtane powiedzenie „mały, ale wariat” pasuje do nie go jak ulał, ale nabiera też zupełnie innego znaczenia.
Przeznaczenie
Jeśli dużo podróżujemy lub koncertujemy, na pewno są takie chwile, w których odcięlibyśmy się chętnie od całego świata i po prostu pograli lub poćwiczyli na swojej gitarze. Naszym najlepszym przyjacielem staje się wówczas mały wzmacniacz z głośnikiem i możliwością podłączenia słuchawek. W tej kategorii jednym z najmocniejszych kandydatów na jest właśnie „Szerszeń” od Shenzhen Mooer Audio Co., Ltd. Dzięki temu, że jest lekki i ma niewielkie gabaryty, zmieści się w każdym aucie i nie sprawi nam problemów nawet po przejażdżce dziurawymi drogami – przecież nie ma lamp ani ruchomych elementów mogących się rozregulować. Najlepiej jednak nadaje się do gry w domu, jest idealnym wyborem na pierwszy wzmacniacz – zarówno ze względu na cenę, jak i na zachęcające do gry możliwości brzmieniowe, które mogą być inspiracją do rozwoju. Poza tym wszystkim ładnie prezentuje się na zdjęciach, jest fotogeniczny, zatem może stanowić sympatyczny element dekoracji każdego pokoju. Z frontem piecyka ciekawie kontrastuje panel kontrolny znajdujący się na wierzchu. Nie wiem jeszcze, czy mi się to podoba, ale muszę przyznać, że odwaga projektantów jest warta uwagi.
Możliwości i obsługa
Oto co widać na pierwszy rzut oka. Hornet Black to nieduże combo w stylistyce retro. Wiemy już, że nadaje się do szlifowania gitarowych talentów. Nie mam tu jednak na myśli wyłącznie techniki, ale także umiejętności pisania piosenek, próbowania gry w różnych stylach, inspirowania się różnymi brzmieniami i efektami, wstępnych pomysłów aranżacyjnych, które zawsze wspomagają efekty modulacyjne… Tego na pierwszy rzut oka już nie widać, podobnie jak tego, że piecyk ma moc 15 W i wyposażony jest w głośnik o średnicy 6,5 cala. Rzuca się za to w oczy charakterystyczny przełącznik wbudowany we front, służący do wybory wirtualnych wzmacniaczy. Do dyspozycji mamy emulacje brzmień dziewięciu modeli, w tym osiem wiarygodnych iluzji gitarowych klasyków, kryjących się pod nazwami: JZ Clean (emulacja modelu Roland JC120), F.Clean (Fender Twin Reverb), PL 100 (Marshall Plexi Lead 100), PV 5150 (Peavey 5150), Triple (Mesa/Boogie Triple Rectifier), MK IV (Mesa/Boogie Mark IV), Power DS (Engl Powerball) i Mogner (Bogner Uberschall). Dziewiąte ustawienie to Mooer MT (Mooer Metal). Co ciekawe, tylko dwie z tych emulacji (5150 i MT) znamy z serii kostek Micro Preamp. Myślałem, że Mooer pójdzie na łatwiznę i powieli znane już algorytmy, wsadzając je dla odmiany w konstrukcję typu combo, lecz Szerszenia uzbrojono w kilka zupełnie nowych żądeł. To nie koniec. Combo Hornet Black udostępnia potencjometry umożliwiające regulację parametrów gain, volume oraz trójpasmowy korektor. Na współczesnym panelu wzmacniacza znajdziemy ponadto pokrętła służące do wyboru efektów w trzech dostępnych blokach – mod (chorus/phaser/vibrato), delay (analog/tape echo/digital) i reverb (room/hall/church). Do dyspozycji mamy też funkcję tap tempo oraz tuner. Hornet Black może pracować w trybach live lub preset, a w tym drugim mamy możliwość zapisania w pamięci ustawień dla dziewięciu brzmień. Combo oferuje nie tylko wejście aux, obsługuje także bluetooth, dzięki czemu możemy podłączać zewnętrzny odtwarzacz audio zarówno kablem, jak i bezprzewodowo. Do dyspozycji mamy też wyjście słuchawkowe typu jack 1/8. Przydatnym dodatkiem jest wyświetlacz LED z informacjami o bieżącym ustawieniu wzmacniacza. W jasnym słońcu staje się on nieczytelny, ale przecież jest to zwierzę typowo domowe…
Brzmienia
Ocena w dużej mierze zależy od oczekiwań. Ja spodziewałem się po tym „radyjku” cienkich, nosowych dźwięków, więc 90% pasma miał stanowić wysoki środek. Tymczasem mamy tutaj dość grube, mięsiste, pełne brzmienie, na pewno dużo lepsze, niż wskazywałyby na to cechy zewnętrzne piecyka. Co ciekawe, bardziej doświadczonym gitarzystom rozpoznanie brzmień kolejnych emulowanych wzmacniaczy nie powinno nastręczyć trudności – są one „napisane” na tyle sugestywnie i naturalnie zarazem, że nie ma absolutnie żadnych powodów do reklamacji. Tego naprawdę nie oczekiwałem… Jeśli chodzi o jakość brzmienia, to podobna sytuacja jest z modulacjami. Chorus brzmi tak czarująco, że klękajcie narody, szczególne z barwami czystymi. Delay jest naturalny i – jak Bóg przykazał – czysty, czyli bez modulacji sygnału wet, a reverb wybrzmiewa całkiem realnym sustainem, wzorcowo klejąc się z innymi modulacjami. Poza tym korekcja brzmienia dźwięku pozwoli wydobyć z każdego dowolnego presetu kilka różnych barw, odpowiednich do stylu naszej gry bądź do warunków akustycznych dookoła nas. I dlatego właśnie moja ocena Mooera Hornet Black jest pozytywna. Nie mogło być inaczej, skoro jasno określono jego przeznaczenie (domowo-ćwiczebne), zgodne z nim cechy są zrealizowane bez zarzutu (wygoda, poręczność, wygląd), a brzmienie i cena także nie pozostawiają pola do większych narzekań.
Testował: Maciej Warda
Zdjęcia: Radosław Michalak
Opis: Lekkie i niewielkie combo do domowych ćwiczeń; moc 15 W, wyposażone w głośnik o średnicy 6,5 cala. Idealny wybór na pierwszy wzmacniacz.
Sprzęt dostarczył:
Warwick GmbH & Co Music Equipment KG
tel. 22 646 60 06
[email protected]
www.warwick-distribution.de
Strona producenta: www.mooeraudio.com