Takiego testu jeszcze nie było. Dziesięć bliźniaczych kostek, które razem zaspokajają większość potrzeb na emulację znanych, a nawet kultowych wzmacniaczy gitarowych. Seria Mooer Micro Preamp to podobne fizycznie, ale jednak różniące się brzmieniem dwukanałowe preampy w atrakcyjnej cenie i atrakcyjnym rozmiarze.
Mooer przyzwyczaił nas już do tego, że jego małe gabarytowo, ale wielkie sercem efekty prezentują jakość butikowych kostek. Tytułowe preampy to zaskakująco wierne, cyfrowe symulacje sekcji przedwzmacniacza dziesięciu wzmacniaczy lampowych. Żeby nie było wątpliwości: te miniatury zostały zaprojektowane i udoskonalone dzięki dokładnym badaniom parametrów prawdziwych wzmacniaczy, które mają za zadanie przypominać. Tu nic nie było robione na oko albo tylko na ucho – dokonano pomiarów, kalibracji i wdrożenia przy użyciu najnowszych technologii analizujących brzmienie, dynamikę i czułość oryginałów. Można by pomyśleć, że takie maleństwa będą miały tylko podstawową kontrolę barwy tone oraz gain, ale to przecież Mooer – ta marka przyzwyczaiła nas już chyba do bogactwa korekcji w najmniejszych nawet urządzeniach. Zgodnie z tą niepisaną zasadą każdy mikropreamp ma m.in. trójpasmową korekcję, dwa kanały (!), zintegrowane symulacje głośników (!!) i dwa tryby działania (!!!), aby sprostać potrzebom wszystkich użytkowników.
Symulacja brzmień pozwala użytkownikowi podpiąć się bezpośrednio do karty dźwiękowej, aktywnego monitora lub PA, bez użycia wzmacniacza gitarowego czy jakichkolwiek głośników. Siłą rzeczy, ze względu na ograniczenie objętościowe tekstu, zawrę tu skrótowe opinie o każdym z preampów. Pamiętajmy o kilku wspólnych cechach tych kostek. Każdy dźwięk opisany przeze mnie można poddać korekcji, która jest bardziej lub mniej wydatna. Podobnie ze stopniem nasycenia, czyli gainem – z każdego niemal brzmienia można wykręcić zarówno crunch, jak i overdrive, przechodzący (w zależności od typu przesteru) w hi-gain. Każdy efekt ma dwa kanały, każda kostka symbolicznie przypomina nam, jaki head naśladuje, ponieważ grafiki nawiązują do prawdziwych wizerunków tych wielkich headów.
Micro Preamp 001 „Gas Station”
Bazuje na modelu wzmacniacza Diezel Hagen. Ma regulatory gain i volume, trójpasmową korekcję oraz dwa kanały: crunch i hi-gain. Tak samo jak każdy z prezentowanych tu modeli. Nowa głowa Diezel Hagen kosztuje około 11 000 złotych i dla wielu jest symbolem zimnego, surowego, „bestialskiego brzmienia”, które idealnie służy do mrocznej, industrialnej, metalowej muzyki. Co tu dużo pisać, „stacja benzynowa nr 001” brzmi bardzo wiarygodnie i nie wahałbym się powierzyć jej dopalenia brzmienia, jeśli tylko potrzebowałbym sludge’owej jatki na scenie.
Micro Preamp 002 UK Gold 900
Preamp bazuje na Marshallu JCM900, czyli brytyjskim „leadzie” z prawdziwego zdarzenia. Tutaj może nie do końca słychać separację granych nut, a tym bardziej składników akordów, ale za to jeśli gramy sola, to kleją się one wzorcowo, a dźwięk jest tłusty, kremowy, ciężki, z jasnymi detalami wyłuskanymi przez naszą artykulację na strunach wiolinowych. Zwaliste powerchordy momentalnie zamieniają się w zaskakująco liryczne brzmienia, gdy zmieniamy kanał na clean. To radykalna zmiana zwiększająca użyteczność preampu.
Micro Preamp 003 Power – Zone
Bazą jest tu Koch PowerTone. O popularności tego wzmacniacza w pewnych kręgach świadczy fakt, że doczekał się na przestrzeni lat trzech upgrade’owanych edycji. Jego podstawowa siła, podobnie jak testowanej kostki, polega na przestrzenności dźwięku i wszechogarniającego wrażenia nawałnicy harmonicznych, które wyłażą wszystkimi możliwymi drogami z kolumny głośnikowej. Może nie ma tak charakterystycznego brzmienia jak Diezel, ale za to przy skręconym gainie wybornie zachowuje się w bluesie, dając stylową i gorącą chrypkę.
Micro Preamp 004 Day Tripper
Bazuje na Vox AC30. Jeżeli mieliśmy kiedyś uczucie, że dźwięk jest tak intensywny, skondensowany, że aż trudny do zniesienia, to prawdopodobnie wydobywał się on właśnie z którejś z wersji AC30. Tak zdumiewająco skuteczny dźwięk generuje również mooerowska emulacja – jest jasno, selektywnie i dokładnie tam, gdzie w miksie powinno leżeć pasmo gitary. Kanał przesterowany mooera to klasyka rocka, jeśli chodzi o barwy, to także niczego mu nie brakuje – od przyjemnych pasteli, przez twarde soprany, po głębokie basy.
Micro Preamp 005 Fifty – Fifty 3
Oparty na EVH 5150 preamp to chyba mój faworyt. Może to dlatego, że nigdy nie miałem przyjemności grać na prawdziwym 5150 i (będąc fanem Eddiego) tęskniłem za nim kiedyś bardzo, a może po prostu jest on piekielnie dobry. Jego kanał hi-gain tnie powietrze gęstym przesterem, potężne riffy kroją przestrzeń i formują ją w zwaliste riffy. Kanał clean jest o wiele bardziej cichy niż ten przesterowany, ale przypomnijmy sobie, że tak właśnie brzmiały utwory Eddiego i spółki. Wielka dynamika, modulowanie napięcia, zmiany barw gitary – to wszystko umożliwia nam Fifty – Fifty 3.
Micro Preamp 006 US Classic Deluxe
Kolejny preamp nawiązuje do brzmienia Fender Blues Deluxe. To potężna bluesowa piguła, zamknięta w malutkim pudełku niczym dżin w lampie Aladyna. Wystarczy jednak nadepnąć footswitch, by wszystkie dobra kryjące się w US Classic Deluxe stały się naszymi atutami. Fenderowski twang słyszalny jest tu nawet jeśli gramy na Gibsonie SG, co wydaje się być niemożliwe. To najbardziej sugestywny z preampów, posiadający doskonale napisaną emulację, bezkompromisowo oddającą typowy sprężysty, tonalny i dźwięk sound.
Micro Preamp 007 Regal Tone
Bazuje na ToneKing Falcon. Cóż, to całkiem interesujący preamp, który żywcem czerpie z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, produkując sympatyczne, stylowe barwy, jakich zwykli niegdyś słuchać nasi rodzice. Owszem, jest tutaj i szeroki crunch wpadający w klasyczny fuzz, ale generalnie możemy założyć, że Regal Tone to kostka dla tribute bandów grających Stonesów, Beatlesów, Animalsów i innych gigantów, którzy rozpoczęli swoje kariery pół wieku temu. Sygnał jest mocny, ślicznie dobarwiony (alikwoty) gainem, zatem w dzisiejszych czasach broni się doskonale.
Micro Preamp 008 Cali – MK3
Oparto go na słynnym Mesa Boogie MKIII. No, nie wiem… Grałem na MK III i dźwięk był nieco bardziej zwarty i gotowy do ataku. Mamy tutaj oczywiście srogie dopalenie, jakiego nie powstydziłaby się niejedna „poważniejsza” kostka, ale trochę brakuje do oryginału. Jednak Mesa to Mesa.
Micro Preamp 009 Blacknight
Bazą jest tu Engl Ritchiego Blackmore’a. Charakter brzmienia mocarnego heada Ritchiego został tu oddany w bardzo interesujący sposób. Kanał czysty jest zawsze selektywny i nie da rady ukręcić na nim brzmienia nieczytelnego, a „szklanka” dźwięczy niczym kryształ. Kanał lead? Niemal czuć ten zapas mocy i potęgę prawdziwego engla, świetny, lejący się, gęsty przester, śpiewne, sklejone dźwięki „solówek” – do tego właśnie ten kanał został stworzony i spokojnie tak właśnie mógłby brzmieć Ritchie Blackmore.
Micro Preamp 010 Two Stones
Baza – TwoRock Coral. To taki pedał muzycznego środka, dla sidemanów i lubiących duże zróżnicowanie barw tudzież przesterów. W oryginale ten półbutikowy wzmacniacz sytuuje się w pierwszej lidze gitarowych headów. Kostka Mooera ma natomiast uniwersalny, ujmujący ton sprawiający, że nasza gitara zawsze odnajdzie się w popowych, soulowych czy nawet rockowych klimatach. Nawet jeśli przyszłoby nam brać udział w wielkiej produkcji muzycznej, ta kostka zapewni nam swobodę i niezależność wynikającą z jakości dźwięku.