Marka Mooer naprawdę nie powinna czuć już żadnych kompleksów wobec bardziej znanych i od dekad zakorzenionych na rynku producentów. Moim zdaniem Mooer Red Truck wkroczył do grona najlepszych gitarowych zabawek.
Można zaryzykować stwierdzenie, że Mooer Red Truck wzorowany był w tym przypadku na Fly Rigu od Tech 21, a na pewno przyświecała tutaj ta sama wizja podręcznej małej podłogi z preampem i kilkoma modulacjami. Po dogłębnym badaniu rynku Mooer stworzył kombinację najczęściej używanych i poszukiwanych efektów, zamkniętą w jednym, prostym w obsłudze, podłogowym urządzeniu. I nie ma co do tego wątpliwości – efekty zaimplementowane na pokładzie naszej listwy są właśnie takimi „must be”, które każdy gitarzysta, choćby ich nie używał, w 99% ma na pokładzie swojego pedalboardu. Pewne inne założenia, którymi była poręczność czy też podręczność oraz wykwintna prostota obsługi, Mooer Red Truck także spełnił z nawiązką, w związku z czym można zaryzykować stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z wzorowym multiefektem. Ma on na swoim pokładzie tylko najpopularniejsze efekty, bez udziwnień i jakiejś pogłębionej edycji ich brzmienia.
Opis
Pomimo że bez wątpienia jest to multiefekt, Mooer Red Truck to rozwiązanie typu dwa w jednym, zarówno dla profesjonalnych gitarzystów w trasie, jak i dla domowych szarpidrutów, którzy dopiero rozpoczynają swoje podboje. Jest niewielki, poręczny, estetyczny, dobrze wykonany i atrakcyjny dla oka. Ta atrakcyjność ma też ważny walor użytkowy – każdy footswitch i każda główka potencjometru obecna na pokładzie jest podświetlona, dzięki czemu bez trudu będziemy go obsługiwali na ciemnej scenie, gdzie nie widać nawet czubka naszego nosa. Ta „choinkowatość” wynika właśnie z tego, a nie z chęci epatowania kolorowymi diodami dla samego efektu. Co ważne, można go zapakować w materiałowy, ale usztywniany, dołączony do zestawu pokrowiec. Co za tym idzie, bez względu na to, w którym miejscu na świecie planujemy zagranie koncertu i do czego przyjdzie nam się wpiąć, za każdym razem będziemy mieli ze sobą podstawową, niezawodną i łatwą w transporcie kolekcję efektów. Możemy sobie stworzyć pięć własnych presetów brzmienia, czyli zatrudnić nawet wszystkie efekty naraz, poddać je odpowiedniej korekcji i zapamiętać w postaci pięciu presetów. Footswitche pracują bowiem i w trybie live (jako by-passy), i w wersji preset, jako przywoływanie zapamiętanego presetu.
Na pokładzie znajdują się sekcje czytelnie podzielone obecnością footswitchów, ale też wyodrębnione zwyczajnie, poligrafią panelu sterowania. Mamy tu więc tuner, reverb, delay, mod, dist, drive, przy czym kilka z nich jest edytowalnych ponad standard. Tuner – jak to tuner – jest czytelny i banalny w obsłudze, ale ten sam nożny przycisk aktywuje także funkcję tap tempo. Z tym ostatnim współpracuje przełącznik obrotowy delay tap tempo division i umożliwia wybór podziałów rytmicznych (1/4, 1/8, 1/16, 1/4T, 1/4D, 1/8T, 1/8D). Delay z kolei, dzięki przełącznikowi delay mode, umożliwia wybór trzech charakterów modulacji (analog, echo, digital). Moduł modulacji wyposażono w przełącznik obrotowy modulation tap tempo dla wyboru podziałów rytmicznych (cała nuta, półnuta, ćwierćnuta, ósemka, triola, szesnastka, jak i tryb losowy), a wszystko to w tle wyboru typu modulacji, który realizujemy przełącznikiem zmiany między trzema efektami modulacyjnymi (tremolo, phaser, chorus/flanger). Idąc dalej w prawo, napotykamy na sekcję drive, a potem sekcję distortion z kontrolą treble mid bass, level oraz gain. Tu możemy się na chwilę zatrzymać, bo nie wszyscy zdają sobie sprawę z różnic pomiędzy trybami distortion i (over)drive. Distortion to efekt podobny do fuzza, bo oparty na tych samych zasadach działania, jednakże o trochę innym kształcie charakterystyki. Ze względu na wzmacnianie odpowiednich składowych harmonicznych dźwięków uwypukla zwykle dysonanse, co sprawia, że stają się bardziej słyszalne. Overdrive natomiast to efekt mający pierwotnie za zadanie imitować układy lampowe, a w szczególności przesterowania się z nich wydobywające. Głównie chodzi tu o wzmacniacze lampowe. Cała sztuczka polega na tym, aby za pomocą prostych, lekkich układów tranzystorowo-scalonych uzyskać brzmienie jak najbardziej zbliżone ciepłem do lamp. Na zakończenie mamy jeszcze sekcję boost, zawartą w overdrivie, która pięknie wzbogaca harmonicznie brzmienie gitary, nie tyle pompując je i poszerzając w spektrum częstotliwości, ale dzięki korekcji treble i bass, nadając temu brzmieniu innego charakteru. Wbudowana pętla efektów ułatwia korzystanie z urządzenia w połączeniu z innymi ulubionymi efektami lub sparowanie efektów modulacyjnych Red Trucka z pętlą efektów wzmacniacza. Red Truck ma wyjścia stereo i wyjście z symulacją głośnika, które można połączyć bezpośrednio ze stołem mikserskim czy interfejsem audio. Wszystkie parametry i funkcje stoją przed nami otworem, tak jak w tradycyjnym pedalboardzie i wszystko, o czym tu piszę, widać jak na dłoni, a regulacja w czasie rzeczywistym przebiega znakomicie.
Brzmienia
W pełni analogowe układy boost, drive i distortion dają bogate, ciepłe brzmienie, choć nie jest ono z typu hi-gain. Przestery są tu trochę nieokrzesane, takie trochę rozzuchwalone i brudne, brak im lejącego się, klejącego charakteru. Są w typie Jacka White’a i myślę, że w takich klimatach spełnią oczekiwania w 100%. Zupełnie zaś studyjna i sterylna jest rozbudowana sekcja wysokiej jakości cyfrowych efektów. Modulacje delaya i reverbu z kontrolą tap tempo, umożliwiają swobodną kreację przestrzennych, ambientowych obrazów, również dzięki wyjściom stereo. Brzmienia chorusa/flangera, phasera i tremola są napisane równie starannie i nie słychać tu najmniejszej gmatwaniny harmonicznych podczas przemiatania w czasie. Pogłębienie ich zasięgu częstotliwościowego (depth) także nie skutkuje karykaturyzacją brzmienia – cały czas zachowany jest immanentny charakter efektu, który będzie fajnie miksował się z basem, klawiszami i resztą składu zespołu. Ogólnie rzecz biorąc, te modulacje trzymają fason i standard Mooera, oferując znacznie więcej, niż moglibyśmy sądzić po cenie tego urządzenia. To już chyba ogólny standard w dzisiejszych czasach, że emulacje i modulacje są bardzo sugestywne, muzyczne w swoim charakterze i wzorcowo współpracują z naszą artykulacją na gitarze, odpowiadając niemal inteligentnie na siłę ataku i wybrzmiewanie dźwięków.