Starbasy pojawiają się na łamach TopBass dosyć regularnie – i to powinno cieszyć. Warwick Star Bass jest bowiem instrumentem obdarzonym wyjątkowym brzmieniem, urokiem osobistym oraz atencją gigantów typu Lelend Sklar czy Jonas Hellborg. Warwick w linii RockBass jako jeden z niewielu produkuje seryjnie tego typu instrumenty w przystępnej cenie i oferując walory o wiele droższych modeli wystawianych przez konkurencję.
Jedno jest pewne – nasz Warwick Star Bass to kolejny przykład rzetelnej, solidnej roboty niemieckich projektantów. Stworzony, by świecić światłem odbitym od scenicznych reflektorów, tudzież halogenów w studiach telewizyjnych. Nadaje się na najlepsze okazje muzyczne. Doskonale komponuje się z eleganckim outfitem wykonawcy-basisty, pasuje do strojów czarnych, białych, czy innych o w miarę jednolitych kolorach. Jeśli w tym momencie pojawił się na obliczach niektórych czytelników lekko kpiący uśmiech, to pozwólcie na jedną dygresję. Macie rację – gitary nie powinniśmy oceniać na podstawie jej estetyki, natomiast nikt jeszcze nie stwierdził, że jest ona dla instrumentów kompletnie nieistotna. Jeśli bas spełnia wszelkie wymogi techniczne i brzmieniowe, to na kolejnym miejscu (to jeszcze cały czas podium) znajduje się właśnie wygląd. Możecie się oszukiwać, że macie to gdzieś, ale na końcu i tak sięgacie po gitarę która spełnia jakieś wasze wyobrażenia na temat wyglądu. Nic w tym złego, bo przecież nie występuje się za kulisami, nie gra koncertów z backstage’u tylko bezpośrednio przed fanami, którzy są bardzo wnikliwymi obserwatorami. Wracając do punktu wyjście: biała gitara basowa, i to jeszcze typu hollow body, jest jedną z najlepiej prezentujących się na scenie, podobnie jak goldtop, inne kolory metalik czy te ozdobione charakterystycznymi wzorami.
Budowa
Skoro mamy już za sobą aspekty wizualne przejdźmy do kolejnego kryterium z naszego podium. Budowa i strona techniczna wiosła to źródło i przyczyna jego brzmienia, pomijając oczywiście nasz „aparat”, czyli to, jak sami brzmimy „z łapy”. Ta gitara jest przykładem, że skrócona skala nie ma jakiegoś znaczącego wpływu na wrażenia akustyczne. Oczywiście następuje minimalnie inna produkcja składowych harmonicznych, niektórzy będą twierdzić, że jest mniej tych niższych rzędów, ale nawet jeśli tak jest, to elektronika i pozostałe elementy konstrukcji basu niwelują skutecznie te domniemane straty. W przypadku Warwick RB Star Bass mamy zatem do czynienia z medium scale (32 cale), a zwyczajowe 34 cale zarezerwowano dla star bassów w wersji pięciostrunowej. Budowa typu hollow body determinuje sposób łączenia szyjki z korpusem. Prawie zawsze w takim wypadku jest to typ set-in, czyli klejenie. Jak w każdym przypadku Rock Bassów wygląda to perfekcyjnie – wszystko spasowane i połączone wzorcowo. Szyjka została wklejona mniej więcej na wysokości XVIII progu, co w połączeniu z dwoma cutawayami daje nam pełen dostęp do wszystkich dwudziestu jeden progów Extra High Jumbo. Te progi są faktycznie solidne, ale nie wymagają większej siły docisku czy ponownej nauki obsługi chwytni. Instrument jest bardzo wygodny, lekki i gra na nim sprawia dużo frajdy.
Jak we wszystkich modelach Star Bass (Rock Bass) korpus (zarówno top z wyciętymi „efami”, jak i boczki oraz spód) wykonano z klonowej sklejki. Taka sklejka ma szereg zalet, począwszy od niższej ceny, przez wyższą wytrzymałość i lepszą odporność na czynniki meteorologiczne, które uzasadniają jej użycie w instrumentach niekolekcjonerskich. W takim właśnie pudle zwyczajowo wklejono lity drewniany blok, który poprawia sztywność i niweluje wzbudzanie się instrumentu. Szyjka to jak zwykle przekładaniec klon-ekanga, a nakładka stanowiąca chwytnię to odmiana drewna palisandrowego. Nabito na niej dwadzieścia jeden progów jumbo (a dokładnie Extra High Jumbo Nickelsilver), które oferują doskonały poślizg i dużą odporność na ścieranie. Struny oparte są z jednej strony na siodełku just-a-nut III, a z drugiej na dwuczęściowym mostku Warwicka, umożliwiającym regulację punktu podparcia strun w trzech płaszczyznach (odstępy, akcja i menzura). Klucze to typowe zamknięte maszynki Warwicka, strojące komfortowo i precyzyjnie. Elektronikę zapewnia jak zwykle marka MEC i tym razem są to duże vintage’owe single w chromowanych puszkach, oczywiście pasywne. Do każdego z nich przyporządkowano parę potencjometrów volume i tone. Pojedynczy trójpozycyjny przełącznik służy do wyboru układu pracy pickupów: neck, neck i bridge oraz bridge. Zobaczmy, jak to wszystko sprawdza się w grze.
Brzmienie
Z roku na rok jest coraz lepiej. To nie tylko moja obserwacja, ale też redakcyjnych kolegów, którzy, chcąc nie chcąc, słuchają testowanych instrumentów. Nie wiem, czy to sprawa innych procedur produkcyjnych, skrzętnie ukrywanych sukcesywnych zmian w pickupach, a może dłużej sezonowanych partii drewna? W każdym razie brzmienie tego Star Bassa (AD 2018) to jest dla mnie niemal ideał. Słychać w nim i ujmujące ciepło hollow body i gęste niskie pasmo podczas wybrzmiewania i dający się kształtować (dzięki artykulacji), ciepły, „drewniany” środek i jasne, dźwięczne bliki tonów wysokich obecne przy ataku i dźwiękach granych na wysokich progach. Jest tu wszystko, czego potrzeba tego typu gitarze basowej, a całość układa się w spójne, plastyczne brzmienie o przeważających ciepłych barwach. Oczywiście dzięki balansowi pomiędzy pickupami można trochę odchudzić to brzmienie (pickup bridge), by bardziej precyzyjnie i gęściej zagrać jakieś funky, ale dalej będzie to ujmujący na wskroś akustyczny, bardzo przyswajalny ton. Pickup neck to już tradycyjnie bardziej niskie, miękkie, okrągłe brzmienie, które – zaryzykuję tę tezę – w szczególnych przypadkach zastąpić nam może nawet kontrabas. Biorąc pod uwagę walory manualne i wygodę obsługi tego basu, otrzymujemy za stosunkowo niewielkie pieniądze kawał solidnej basówki, z którą śmiało moglibyśmy zawojować sceny i studia nagraniowe.