We wrześniowym wydaniu TopGuitar Mariusz Bogdanowicz zabiera nas na… wesele!
„Byłem na weselu (sic!). Pierwszym od wielu, wielu lat. Jak większość mojego środowiska jestem zdecydowanie umiarkowanym piwoszem tego typu zajść (zwrot autentyczny, oryginalnie użyty jako: „ja tam piwoszem kawy nie jestem”.)
Z reguły to potwornie obciachowa impreza – ciocie, wujkowie, jacyś kuzyni, dalecy krewni. Więzy rodzinne w dzisiejszych czasach osłabły (chyba jednak niestety). Teraz rządzi wspólnota interesów.
Wracając do tego obciachu, to naprawdę nie wiem, czemu utarło się, że na weselu musi być najgorsza muzyka, jaką tylko można sobie wyobrazić. Dotyczy to zarówno repertuaru, jak i jego wykonania. Do tego jeszcze nieczysto, nierówno, brzydkim dźwiękiem i głośno. Zawsze za głośno, po pół godzinie łeb urywa. (…)”
Czy i tak będzie tym razem? Zapraszamy do lektury wrześniowego wydania TopGuitar (TG 9/2016).