To nie jest kolejna opowieść o gitarzyście, a raczej opowieść o człowieku, który od dwudziestu lat zmaga się z groźną chorobą, a to, że jest muzykiem, to tylko pewien aspekt tej historii.
W 1989 roku Jason Becker – po wydaniu przez wytwórnię Shrapnel albumu solowego oraz dwóch albumów nagranych w duecie z Marty Friedmanem pod nazwą Cacophony – był świetnie zapowiadającą się gwiazdą gitary. Liczący sobie zaledwie 21 wiosen gitarzysta zaliczył właśnie udane przesłuchanie, dzięki któremu miał dołączyć w studiu do Davida Lee Rotha.
Właśnie rozpoczynały się prace nad płytą „A Little Ain’t Enough”, a młody gitarzysta miał udowodnić, że jest w stanie zastąpić w studiu i na koncertach Steve’a Vaia, który odszedł do Whitesnake, a już za moment miał powalić gitarowy świat na kolana płytą „Passion and Warfare”. W Dzień Matki Jason obudził się w nocy z powodu bolesnych skurczów lewej łydki. Mięśnie zaczynały boleć, ciągle czuł ich zmęczenie. Mimo że następne miesiące starał się pozbyć tego dyskomfortu poprzez ćwiczenia i gry zespołowe, dolegliwość nie ustępowała. Rodziców zmartwił stan jego chodzenia, szczególnie wtedy, gdy odprowadzali go na samolot, którym odlatywał na próby z zespołem Davida Lee Rotha. Badania lekarskie przyniosły wyrok, który był szokiem dla młodego muzyka i jego rodziców: stwardnienie zanikowe boczne i pespektywa trzech lub najwyżej pięciu lat życia! Badania przeprowadzone w szpitalu nie pozostawiały cienia wątpliwości, a w ich obliczu kariera młodego gitarzysty stanęła pod znakiem zapytania.
Te dramatyczne wydarzenia, a szczególnie pojawiające się od tamtego czasu zdjęcia muzyka przedstawiające go przed i w trakcie choroby wstrząsnęły społecznością fanów gitary. Słowa pocieszenia i otuchy, okazywane w milionach listów i e-maili wsparcie ze strony wielbicieli jego talentu oraz kolegów po fachu niosły ze sobą niesamowitą moc. Dzięki niej, a także wielkiej wewnętrznej sile ducha oraz opiece rodziców Jason czuje się dziś lepiej niż jeszcze dekadę temu i wciąż żyje – wbrew pesymistycznym opiniom lekarzy. Choroba nie ustępuje, gdyż wciąż nie wymyślono medykamentów, które spowodowałyby jej cofnięcie. Dlatego Jason nie porusza się o własnych siłach i nie jest w stanie przeżyć bez pomocy w oddychaniu i żywieniu za pomocą przewodów. A jednak mimo tych wszystkich przeciwności udało mu się przez te kilkanaście już lat dopracować i stworzyć nową muzykę, której nagrywaniem i realizacją zajęła się zapewniająca mu wsparcie grupa przyjaciół.