Kolekcja Jasona Beckera
Ostatnią pozycją w dyskografii, która firmowana jest nazwiskiem Jasona Beckera, jest selekcja utworów, która ukazała się w cyklu „Collection” wydawanym przez Shrapnel Records i zawierającym retrospektywy artystów z katalogu wytwórni. Wystąpili na niej m.in. Marty Friedman, Greg Howe, Joe Satriani, Michael Lee Firkins, Steve Vai oraz Steve Hunter. Rozpoczyna się piękną miniaturą „Rain”, którą usłyszeliśmy przed laty na albumie „Perspective”. To jeden z najładniejszych utworów z ostatniego okresu twórczości gitarzysty, a w nim wiele nawiązań do egzotycznych klimatów, w jakich wyspecjalizował się jego kolega Marty Friedman. Piosenka faktycznie powstała w dżdżysty dzień, a Jason wspaniale „płacze” swoją gitarą. „River of Longing” powstawał już czasie, gdy artyście coraz trudniej było grać na gitarze z powodu trzęsących się rąk. Pierwotne nagranie z kaseciaka zdigitalizowano, solo slide gra tu najpierw Steve Hunter, a po wejściu rytmu granie partii solowych przejmuje Greg Howe. Partie chóralne dopełniają utwór i dodają mu patosu. „Images” pamiętamy z drugiej płyty Cacophony, gdzie wpływy kultur Wschodu słychać bardzo dobitnie. Jason pisze na swojej stronie, że numer ten powstał pod wpływem Claude’a Debussy; grając na gitarze, posługuje się tu techniką upodabniającą brzmienie jej do koto. Utwór miał być oryginalnie piosenką z wokalem, ale pozostał kompozycją instrumentalną. „Opus Pocus” to pokaz możliwości z pierwszej solowej płyty gitarzysty prezentujący także jego nieortodoksyjne podejście do neoklasyki. „Higher” to z kolei utwór wokalny, który towarzyszy nam także podczas otwierania internetowej strony Jasona Beckera. Nagrany został w 1994 roku, gdy choroba pozbawiła definitywnie Jasona możliwości grania na gitarze. „Showtime”, druga kompozycja Jasona z albumu „A Little Ain’t Enough”, brzmi trochę jak jego odpowiedź na „Get Up” Van Halen oraz popisy Steve’a Vaia z poprzednich płyt Rotha. Komentując ten kawałek, gitarzysta przyznaje, że miał wtedy lekką depresję z powodu zdiagnozowania choroby i choć zaczęła ona mu się dawać te znaki, spiął się, by nagrać ten najbardziej popisowy gitarowy numer na płycie. „Altitudes” to powrót do „Perpetual Burn” i przykład melodyjnego instynktu muzyka, który w otwierającym płytę numerze dał upust swemu temperamentowi, serwując porcję gitarowych wygibasów, a zarazem świadectwo kompozytorskich zdolności, których pozazdrościć mogło mu wtedy wielu aspirujących wymiataczy. Głębokie wibrato, orientalne naleciałości – to była wtedy nowa jakość i obiecujący start kariery, która niestety nie potoczyła się tak, jak większość fanów gitary by mu tego życzyła. „End of Beginning” to jedna z najbardziej rozbudowanych i chyba najbardziej udanych kompozycji Jasona. Mimo że nie zagrał tu na gitarze, to w Michaelu Lee Firkinsie znalazł znakomitego wykonawcę własnych idei i pomysłów. Znajdziemy tu także jedną z najpiękniejszych i wspanialszych solówek Firkinsa, a kompozycja przywodzi na myśl muzykę neoklasyczną pisaną z myślą o aranżacji na orkiestrę i gitarę.
Dalsza część „River of Longing” zawiera kolejne występy gości – w realizacji artystycznych zamysłów pomagają Jasonowi Steve Vai oraz starzy znajomi – Marty Friedman oraz grający krótkie solo na basie Matt Bisonette. Piosenka „Meet Me in the Morning”, klasyk Boba Dylana, ma swoje korzenie w serii składanek wydawanych przez label Guitar. Po umieszczeniu go na jednej z tych płyt trafił także na płytę „Perspective”. Śpiewa w nim klawiszowiec zespołu Rotha, Brett Tuggle, a Jason gra wspaniałe, bluesowe frazy, mimo że stan jego zdrowia podczas nagrania nie pozwalał mu na uzyskanie pełnego wibrato z ręki. Użył tremola i mistrzostwem zbliżył się do Jeffa Becka i Scotta Hendersona. Jak wspomina, nie potrafił wtedy już grać szybko i to zmieniło jego podejście do grania muzyki, a zarazem sprowokowało do zagrania tak bluesowo i fantastycznie, jak nie zagrałby nigdy wcześniej. Ten utwór każe też postawić sobie smutne pytanie: jak wspaniale Jason mógłby dziś zagrać bluesa, jeśli tylko odzyskałby władzę w dłoniach…
„Air” wzorowany na utworach Mozarta to kolejny powrót do solowego debiutu. Becker tym razem na akustyku w kompozycji neoklasycznej, znakomity przykład na to, że niekonieczne trzeba grać jak Malmsteen. „Electric Prayer for Peace” to kolejna rozbudowana kompozycja, którą można porównać do epickich opowieści Steve’a Vaia. Pełna orientalnych nawiązań, ze świetnym otwarciem Satrianiego, choć razi trochę brzmienie syntetycznej orkiestry. Główna melodia napisana została tuż przed zabiegiem tracheotomii, która pozbawiła Jasona możliwości mówienia, a następną część skomponował obecnie, wykorzystując logic pro i specjalne oprogramowanie stworzone przez swego ojca umożliwiające mu edycję muzyki. Przy końcu partie gitar wykonują Michael Lee Firkins oraz Dave Lopez. Wydany wcześniej na „Raspberry Jams” „Mandy’s Throbbing Little Heart” kończący płytę to impresja, która jest efektem strumienia pomysłów, do których rejestrowania muzyk rzucił się w obliczu postępującej choroby. Jak sam wspomina, zarejestrował wtedy dużo demówek, korzystając z tego, że jeszcze jest w stanie grać na gitarze. Krótki numer poświęcony eks-dziewczynie brzmi jak pożegnanie, ale niedokończone jak rzucone krótko „do zobaczenia”.