3. Cream „Farewell Concert”
Jedna z pierwszych supergrup. Pięknie, artystycznie zrealizowana idea power trio. Eric Clapton miał tu bardzo dużo przestrzeni na porywające, mistrzowskie solówki. Improwizacje bez końca, osadzone głęboko w bluesie, nie nudzą nawet przez moment.
4. Jimi Hendrix grający na Woodstock
O Hendriksie napisano właściwie wszystko. Jego występ na Woodstock jest kojarzony z elektryczną ekstazą amerykańskiego hymnu zagranego na ryczącym fuzzie i sprzężeniach. Przy okazji trzeba posłuchać długiej improwizacji solo, bez innych muzyków, która przechodzi w koronkową Villanova Junction. I to frazowanie a’la Coltrane!
5. Jeff Beck „You Had It Coming”
Jeff Beck, pomimo opinii gitarowego geniusza, którą zdobył jeszcze w latach 60., nie osiadł na laurach. Jego gra to ciągłe poszukiwanie brzmień i aranżacji tak niebanalnych, jak w pełni tego słowa – gitarowych.