W marcowym numerze TopGuitar (nr 3/2010) znajdziecie niezwykle interesującą i wielowątkową opowieść o Pacie Methenym.
Pat Metheny lubi od czasu do czasu zrobić nam „niespodziewankę” pomiędzy kolejnymi płytami Pat Metheny Group i Tria, któremu przewodzi. Raz jest to współpraca z minimalistą Steve’em Reichem, innym razem prowokacyjna wycieczka w stronę hałasu („Zero Tolerance For Silence”), free i awangardy („Song X” czy projekt „Sign of 4”, w którym zagrał), a ostatnio wyprawa w świat muzycznej automatyki, w której tradycyjne dźwięki, uzyskiwane przez realne instrumenty wyzwalane są przez skomplikowany system sterowników otrzymujących sygnały z komputera.
Orchestrion Pata wygląda intrygująco i trochę groteskowo od strony wizualnej, a niektórym z Was zapewne uda się go zobaczyć podczas koncertów artysty w Polsce. Od strony muzycznej właściwie wiele się nie zmienia – Pat gra muzykę, tyle że zamiast żywego zespołu towarzyszy mu grupa instrumentów, które…. grają same. Pałeczki uderzają w bęben, inne w hi-haty i pozostałe talerze, mechaniczny fortepian gra akordy, instrumenty perkusyjne „same” się odzywają, gitary grają akordy do akompaniamentu. Magia? Efekciarstwo? Chęć totalnej kontroli wynikająca z wizji artystycznej? „Orchestrion” to projekt, który mógł się udać właściwie chyba tylko Metheny’emu, perfekcjoniście, który jest tytanem pracy, zadaje wiele pytań i uporczywie drąży materię, szukając odpowiedzi.
Zapraszamy do zapoznania się z tym, co artysta opowiedział nam o projekcie. Wywiad publikujemy w marcowym numerze TopGuitar.