Przez lata swojej kariery – co wszakże nie było żadną tajemnicą – Eddie Van Halen miewał notoryczne problemy z używkami, przede wszystkim z alkoholem, o którym wszyscy wiedzieli oficjalnie, a także z kokainą, o której wiedzieli tylko nieliczni. Edward lubił przyćpać, co potwierdziła po latach jego była żona Valerie Bertinelli, zwierzając się, że ślub brali po mocnej dawce kokainy.
Ponury obraz Van Halena
Hagar opisuje w swojej książce ponurą wizję spotkania sfrustrowanego i załamanego Van Halena z potencjalnym nowym managerem Timem Collinsem, podczas którego Ed, wyrzucony przez żonę, by nie pił przy dziecku, pijany w sztos, w desperacji obciął sobie włosy (pamiętacie zmianę fryzury Van Halena przed nagraniem Balance)? Sam Ed w jednym z magazynów otwarcie mówił, że zrobił to, będąc na gazie, w drugim znów przekonywał, że obciął włosy na skutek przegranego zakładu.
W 1995, gdy Eddie Van Halen oświadczył, że udało mu się na czas pracy nad płytą wyrwać ze szponów alkoholizmu, opowiadał m.in.: „Mam taki problem, że stresuję się podczas pracy i przy niej się upijam. Więcej piję, gdy pracuję w studiu, piszę piosenki i gram na scenie, niż w domu. Gdy nie gram – nie piję, gdy wypoczywam – też nie piję”.

Problemy Van Halena
Nie jest tajemnicą, że Edek podobnie jak brat przez lata zaczynał dzień od puszki piwa i paczki fajek. Nawet rak języka nie potrafił zmusić artysty do zerwania z nałogiem. Na pytanie, dlaczego wciąż pali, mimo że obcięto mu podczas zabiegu kawałek języka, wielokrotnie odpowiadał, że raka dostał od gitarowej kostki, którą trzymał w ustach podczas występów. Gitarzysta ma wyraźne problemy z alkoholizmem i czymś, co wydaje się być depresją, a której objawy nasiliły się po rozwodzie. W ostatniej dekadzie nałogi wydawały się dominować nad muzykiem, któremu przed laty, podczas nagrywania kolejnych płyt udawało się odstawić przynajmniej na jakiś czas używki i zmobilizować się do pracy nad sobą, a przede wszystkim nad muzyką.
Deklaracje Eddiego Van Halena o tym, że przestaje pić przygnębiony stratą ojca, również alkoholika, były, niestety, typowymi dla trawionych tą chorobą obietnicami bez pokrycia. Historia muzyki pokazuje, że artystom udaje się jednak przezwyciężyć własne słabości. Kolejny odwyk, który przydarzył się przed paroma laty, przed startem trasy koncertowej z Rothem, oraz nowe wyzwania dają nadzieję, że dzięki wytężonej pracy artysta przynajmniej częściowo wygra z samym sobą.
Piotr Nowicki