Prince był jednym z najbardziej płodnych amerykańskich artystów wszech czasów. W trakcie swojej kariery wydał 40 albumów studyjnych, z których wiele pokryła się platyną. Był też fenomenalnym gitarzystą, grającym z pasją i miłością do tego instrumentu. Z tych powodów Eric Clapton uważał go za wybawienie w latach 80. kiey wydawało mu się, że „rock and roll umarł”.
Serwis RockandrollGarage podaje, że w 1989 roku, w wywiadzie dla BBC Radio 4, Eric Clapton wymienił 8 albumów oraz piosenek zabrałby na bezludną wyspę. Jednym z jego wyborów był „Purple Rain”, najsłynniejszy album Prince’a wydany w 1984 roku.
Clapton powiedział:
Ten album był dla mnie wybawieniem. To płyta, którą usłyszałem i pochodzi z filmu, który obejrzałem w czasie, gdy myślałem, że rock and roll umarł
„Poszedłem zobaczyć 'Purple Rain’ i pomyślałem 'Cóż, to jest to, to reinkarnacja Little Richarda, Jimiego Hendrixa i Jamesa Browna w jednym’. Pomyślałem, że to jest dokładnie to, czego potrzebował świat. Bardzo kontrowersyjna postać, ale bardzo go kochałem i uważam, że jest geniuszem muzycznym”
Przypominamy że Prince zmarł w 2016 roku, w wieku 57 lat po przypadkowym przedawkowaniu fentanylu. Tak, tego fentanylu, o którym teraz tyle się mówi i od którego w USA dziennie (!) umiera 300 osób.
Kiedy wiadomość o śmierci muzyka została udostępniona opinii publicznej, Clapton podzielił się taką wiadomością:
„Jestem bardzo smutny z powodu śmierci Prince’a, był prawdziwym geniuszem i ogromną inspiracją dla mnie, w bardzo realny sposób. W latach osiemdziesiątych byłem w trasie podczas mojego totalnego upadku alkoholowego i narkotykowego. I wtedy zobaczyłem 'Purple Rain’ w kinie w Kanadzie.”
Nie miałem pojęcia, kim on jest, to było jak grom z jasnego nieba! W środku mojej depresji i strasznego stanu kultury muzycznej w tamtym czasie dało mi to nadzieję. Był jak światło w ciemności