Ten facet z wąsami odmienił oblicze rocka i skutecznie przewietrzył skostniałe mózgi krytyków i showbusinessowych notabli. Dzięki niemu wiadomo, że jednak warto przełamywać sztance i burzyć schematy ludzkiego myślenia.
Frank Zappa prowokował, parodiował, opisywał, walczył, tworzył. Dzięki pasji organizowania wszystkiego był niewątpliwie jedną z najważniejszych postaci w muzyce swoich czasów, a może i w ogóle w muzyce współczesnej. Całe legiony gitarzystów wszystkich stylów powołują się na jego wpływy przy próbach określania swojej twórczości i może dzięki temu nie jesteśmy skazani jedynie na to, co obecnie serwują nam telewizje i popularne stacje radiowe. Wystarczy trochę ciekawości, niewielka choćby doza szaleństwa, by sięgnąć po nagrania Zappy i sprawić, by nasze życie stało się bardziej interesujące i barwne. W 70. rocznicę jego urodzin przypominamy, kim był ten dziwny gość z wąsami i papierosem.
Broń chemiczna
Dzieciństwo Franka mijało pod znakiem tablicy Mendelejewa. Ponieważ jego ojciec pracował w Edgewood Arsenal (Maryland), który produkował i magazynował broń chemiczną, jej elementy czasem trafiały do ich domu. Zappa wspominał, że rtęć w najczystszej postaci walała się w jego pokoju po dywanie (!), a szafki pełne były azotoxu, owadobójczego preparatu, stosowanego po dziś dzień w Afryce jako podstawowa broń przeciw malarii. Jak sam pisze w swojej para-biografii,
„Bardzo lubiłem lać rtęć na podłogę i walić w nią młotkiem, tak że tryskała na wszystkie strony. Żyłem rtęcią.”.
W wieku sześciu lat wiedział już jak się robi proch strzelniczy i miał do niego wszystkie potrzebne składniki. Sześć lat później niemal urwało mu… przyrodzenie, poprzez zabawy w domowego pirotechnika i zdaje się, iż od tego momentu zaczął interesować się również muzyką. Czyżby to był ten impuls?
Wróćmy jeszcze na chwilę do jego dzieciństwa, ponieważ to nie wszystko, jeśli chodzi o życie Franka za pan brat z różnymi dziwnymi pierwiastkami. Ponieważ rodzice wychowywali go w tradycjach i obyczajowości sycylijskiej, miało to określony wpływ na jego zdrowie. I tak, najlepszą metodą na chore zatoki było aplikowanie mu do nosa kulek radioaktywnego radu (!!!), a na przykład ból ucha leczono wlewaniem doń gorącej oliwy… Dzięki takim zabiegom i niezapomnianym wizytom u sycylijskiego dentysty-sadysty lata młodzieńcze pozostawiły bolesne wspomnienia z tych paramedycznych doświadczeń. Czy miały one wpływ na późniejszą chorobę nowotworową i przedwczesną śmierć artysty? Nie można tego wykluczyć.

Sąsiedztwo Edgewood Arsenal miało jeszcze jedną implikację – niedaleko domu znajdowało się potężne składowisko iperytu i dlatego każda rodzina w promieniu kilku kilometrów musiała być wyposażona w kompletny ekwipunek przeciwgazowy. Pracownicy firmy (w tym ojciec Franka) byli natomiast dobrowolnymi „królikami doświadczalnymi” i przeprowadzano na nich, za ich zgodą i jakimś tam wynagrodzeniem, eksperymenty związane z oddziaływaniem rożnych substancji na organizm. Czy to dlatego Frank Zappa za młodu był chorowity, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że zdeterminowało to w końcu rodziców do przeprowadzki i cała rodzina przeniosła się do Kalifornii, szukając klimatu przyjaźniejszego dla rodzinnej egzystencji.