Na drugą płytę, nie mniej znaną „Absolutely Free” MGM dała o połowę mniej pieniędzy, ponieważ według nich, w związku ze słabą sprzedażą debiutu (30 tys. egzemplarzy w rok po premierze) zespół był winien im kasę. Wiązało się to oczywiście z okrojonym czasem pracy w studio i wieloma innymi niedogodnościami. W Nowym Jorku MOTHERS OF INVENTION znaleźli podatny, dekadencki grunt dla swojego stylu bycia i niczym nie skrępowanych popisów scenicznych – doszło do tego, że Frank z kolegami jako rekwizyty z powodzeniem wykorzystywał warzywa i mięso, które w warunkach upalnego lata psuło się nadspodziewanie szybko.
Przypominało to poczynania malarza Chaima Soutine’a, który wraz ze znajomymi malarzami przyniósł z rzeźni ubitego woła, którego trzymał w mieszkaniu. Czekał po prostu na uzyskanie „właściwych barw” wołu, aby mógł go namalować. Lokatorzy kamienicy wezwali w końcu straż miejską z powodu roznoszącego się smrodu. Wówczas też Zappa i spółka zagrali koncert z nieznanym szerzej Jimim Hendrixem. Kilka lat później podarował on Frankowi gitarę, którą podpalił na scenie podczas Miami Pop Festival w 1968 roku. Zappa nagrał na niej cały album „Zoot Allures” (1976).

Frank Zappa niejedno ma imię
Po jazzowej trasie z Duke’m Ellingtonem Frank Zappa nagle stracił wiarę w sens prowadzenia 10-osobowego składu i utrzymywania wszystkich na wysokim poziomie życia. Decyzja zapadła gdy zobaczył Ellingtona (trudno wyobrazić sobie większą gwiazdę jazzu „popularnego”) błagającego jakiegoś asystenta promotora trasy o 10 dolców zaliczki! Gitarzysta przejrzał na oczy i powiedział chłopakom o swej decyzji. Choć wywołało to ich ogromne wzburzenie, była to decyzja trafna, dająca początek nagraniom drugiej, najważniejszej solowej płyty artysty. „Hot Rats” wydana w 1970 roku była pierwszym „poważnym” obliczem Zappy, bez pastiszów, wodewilowych akcentów i kabaretowego sztafażu.
Czysty, progresywny jazz rock i fusion, poparty unikalną realizacją (18-śladowy stół, wówczas absolutnie prekursorska sprawa). Innym wydarzeniem był koncert na zespół rockowy i orkiestrę, na potrzeby którego nasz bohater sklecił band na wzór MOTHERS OF INVENTION i z pomocą dyrygenta Zubina Metha oraz jego filharmoników wykonał swoje kompozycje orkiestrowe, które nagromadziły się przez te wszystkie lata. Był to ogromny sukces i nowy skład a’la Mothers dał jeszcze wiele koncertów z tym niełatwym repertuarem, nagrywając rok później słynny film „200 Motels”.
Wówczas właśnie miał miejsce pożar w klubie Casino de Mon w Genewie, który pochłonął cały sprzęt „Matek” (instrumenty, w tym te unikalne, nagłośnienie, oświetlenie, akcesoria – dosłownie wszystko!) i o którym powstał najbardziej znany kawałek w dziejach rocka – „Smoke on the Water” zespołu DEEP PURPLE. Kilka dni później, jakby nieszczęść było mało, Frank Zappa trafił do szpitala z poważnymi urazami głowy i kości. Podczas wychodzenia na bis w angielskim Rainbow, podszedł do niego jakiś gość i huknął go z całej siły pięścią, strącając do fosy orkiestrowej, ponad cztery metry w dół. Jak wspomina: „głową huknąłem o własne ramię, a szyja tak mi się wygięła, jakby mi pękły kręgi. Miałem rozwaloną brodę, rozbitą z tyłu głowę, złamane żebro i skręconą nogę”.
Przy uderzeniu głowy o ramię pękła mu również krtań, co spowodowało nieodwracalne obniżenie skali głosu o jedną trzecią. Intrygujące, że potem prawie rok (1972) jeździł na wózku inwalidzkim i nie przeszkodziło mu to w nagraniu trzech dobrych albumów („Just Another Band from L.A.”, „Waka/Jawaka” i „The Grand Wazoo”).