Rammstein to bez wątpienia najbardziej rozpoznawalny niemiecki zespół na świecie. Przede wszystkim dlatego, że zdołał wypracować swój własny niepowtarzalny i rozpoznawalny styl. Wiązało się to również z charakterystycznym brzmieniem gitar, za które odpowiedzialny był jeden z założycieli kapeli – Richard Kruspe.
Za młodu nie miał łatwo – w latach osiemdziesiątych całe Niemcy interesowały się wyłącznie dokonaniami niemieckich sportowców, a młodego Richarda przy życiu trzymała jedynie kaseta (taśma magnetofonowa) z muzyką AC/DC, w której zasłuchiwał się niemal codziennie. Zaczął grać na gitarze, przeprowadził się do Berlina, pisał muzykę, aż w końcu założył z kumplami Rammstein. Niedługo później po raz pierwszy pojawił się na targach Musikmesse we Frankfurcie i zobaczył stoisko gitar ESP. Jak sam opowiada, wziął do ręki model ESP 901, pograł, odłożył, połaził, wrócił, znowu wziął do ręki, pograł dłużej… Obsługa stoiska obserwowała go podejrzliwie, sądząc, że Richard chce… tę gitarę ukraść! I tak zakochał się w nich totalnie, w 2005 roku doczekał się własnej sygnatury ESP RZK-II wykonanej na bazie Eclipse. W 2010 roku przeprojektowano ją według wskazówek Richarda, z których podobno najtrudniejszą do zrealizowania była: „gitara ma wyglądać jak spalona”. Jak widać, udało się. Jako ciekawostkę dodam, że w pierwszym egzemplarzu taki efekt uzyskano, faktycznie paląc gitarę, później natomiast – przy produkcji seryjnej – za pomocą cienkiego papieru, odpowiednio nadpalonego, nałożonego na top i odpowiednio zabezpieczonego.
Obecnie dostępna jest też tańsza wersja, oparta na serii E-II. Połączeniem tych dwóch gitar jest absolutnie zachwycająca ESP E-II RZK-I Burnt, która ma konstrukcję neck-thru, olchowy korpus, klonową szyjkę o przekroju thin-U oraz oryginalny most Floyd Rose. Podstawową sprawą w temacie brzmienia stały się przetworniki, które musiały generować dużo zwartego dołu, tak by potężne riffy grane w dropach dudniły w uszach, ale żeby można je było także precyzyjnie „kroić” artykulacją. Idealne okazały się EMG-81, zamontowane zarówno w pozycji neck, jak i bridge. Jak pisał o tych pickupach Grzegorz Ufnal: „odznaczają się one bardzo niskim polem magnetycznym (posiadają słabe magnesy). Sygnał jest niższy, ale też zbierane zakłócenia są mniejsze. Słabszy sygnał jest wzmacniany za pomocą preampu wewnątrz przetwornika do odpowiedniego poziomu wyjściowego. Dzięki takim rozwiązaniom (magnes/cewka) przetworniki aktywne EMG są w stanie generować sygnał o znacznie szerszym paśmie.”