Fani byli zaskoczeni, gdy Brian May niespodziewanie pojawił się na spotkaniu Red Special Guitar Meet-Up w Reading w Wielkiej Brytanii w minioną sobotę. Zaskoczenie było oczywiście pozytywne, bo gitarzysta Queen kilka tygodni temu doznał niewielkiego udaru i na jakiś czas sparaliżowało mu rękę.
Wydarzenie to upamiętniło 60. rocznicę powstania kultowej gitary, którą nastoletni May zbudował ze swoim ojcem. Było to również pierwsze publiczne wystąpienie 77-latka od czasu udaru. „Jak zapewne wiecie, trochę źle się czułam, więc nie wychodziłam zbyt często z domu” – powiedział May do zgromadzonych.
Gitarzysta później ujawnił we wpisie na blogu na swojej stronie internetowej, że początkowo nie był pewien, czy wziąć udział w tym wydarzeniu, stwierdzając: „Nigdy wcześniej tam nie byłem. Nie byłem pewien, czy pójdę i tym razem, ponieważ byłem naprawdę słaby – ale cieszę się, że to zrobiłem”.
Prawdopodobnie tego nie wiedzieliście, ale to był pierwszy raz od 2 miesięcy, kiedy dotknąłem tej gitary. To był dziwny czas
We wspomnianym wpisie May podziękował również osobom obecnym na wydarzeniu za wsparcie i za okazanie mu „mnóstwa miłości i ogromnego zastrzyku pewności siebie”. Jak podaje serwis guitar.com, May podobno został na wydarzeniu przez ponad trzy godziny, rozmawiając i fotografując się z fanami, z którymi podzielił się też anegdotami z historii Red Special.
Mówiąc o znaczeniu instrumentu, May powiedział (spisane przez Guitar Player): „Zawsze myślę o moim tacie, kiedy gram na tej gitarze. Rozumiał elektronikę i nauczył mnie wszystkiego o tym, jak działa sygnał. Obaj popełnialiśmy błędy — czasami dłuto się ślizgało bo wszystko robiliśmy ręcznie.”
Nie mieliśmy żadnych narzędzi elektrycznych, więc wszystko było wykonane dłutami, strugami. To była prawdziwa praca z miłości. Zabarwiliśmy ją na czerwono, aby ukryć niedoskonałości
A na koniec został namówiony do zagrania kilku riffów — a nawet kilku taktów „We Will Rock You”.