W Polsce pojawienie się na początku lat 90. grunge’u nie wpłynęło znacząco na scenę metalową. Z uwagi na swoją niekomercyjną specyfikę i szczątkowe zainteresowanie mediów, muzyka metalowa mogła rozwijać się w niezmącony sposób. Zupełnie inaczej było w USA, gdzie pojawienie się Nirvany i reszty podobnych kapel, spowodowało prawdziwe trzęsienie ziemi. Wspominając te czasy, ówczesny basista Megadeth, David Ellefson, powiedział, że grunge’u na początku lat 90. spowodował mniejszą obecność kapel hardrockowych i metalowych w stacjach radiowych i w MTV, co z kolei spowodowało gwałtowny spadek sprzedaży albumów i tras koncertowych.
W rozmowie z podcastem X5, Dave Ellefson powiedział (spisane przez Blabbermouth.net): „Mieszkałem w Los Angeles (…) i pamiętam, jak jechałem autostradą, a KNAC była wielką radiową stacją rockową. I pamiętam, jak usłyszałem chyba utwór „Breed”. Pomyślałem wtedy: 'To jest zajebiste. Świetna piosenka.’ A potem okazało się, że to była Nirvana. Podobała mi się. Podobało mi się ich brzmienie. Całkowicie ich rozumiałem.”
Mówienie, że lubi się Nirvanę, było w zasadzie nielegalne dla metalowców, w zasadzie można było zostać jakby ukrzyżowanym i rozstrzelanym, jeśli tak powiedziałeś, więc nikomu z nas nie wolno było tak mówić
Ellefson kontynuował: „Metallica i Megadeth z pewnością to przetrwały. Dostosowaliśmy się do tego i przetrwaliśmy. A niektórzy z nam współczesnych po prostu utrzymali kurs, w wyniku czego ich biznes się zmniejszał przez kolejne 10 lat, aż do roku 2000 roku. Więc tak, lata 90. były trudne, zwłaszcza dla zespołów thrash metalowych, ponieważ było Seattle, a potem przyszedł nu metal – wiesz, Korn, Coal Chamber, Limp Bizkit.”
„Stary, pamiętam występ na pieprzonym Ozzfest ’98. I to była dla mnie ta chwila. Mówimy o czasach Seattle. Ale dla mnie był to Ozzfest ’98, więc występy zawsze odbywały się o 18:00, a główną gwiazdą był oczywiście Ozzy, a potem Tool, Megadeth, a zaraz przed nami Limp Bizkit. Nie pamiętam, kto jeszcze był przed nami, ale sytuacja zdecydowanie się odwróciła. Limp Bizkit spłukiwał papierowe wycinki ze Spice Girls do dużej toalety, którą mieli jako rekwizyt sceniczny, wszyscy mieli luźne ubrania i grali w stylu Korn… Język ciała bardzo się zmienił na coś w stylu bardziej gangsterskiego, hip-hopowego. A potem wychodzimy my w naszych obcisłych dżinsach i machamy głowami, i to wyglądało po prostu bardzo dziwne. Byliśmy wciśnięci pomiędzy Limp Bizkit i Tool. Pamiętam, że ja i Marty Freeman oglądaliśmy Tool. Uważam, że byli wspaniali , przypominali klimat Rush '2112′. To było bardzo nie mainstreamowe, w stylu Pink Floyd. Byłem tym zahipnotyzowany, takie to było cholernie fajne. Więc zrozumiałem tę muzykę.”
Zawsze dostosowywałem się do pojawiających się nowych rzeczy, więc pomyślałem, że to naprawdę fajne. Potem na festiwalu oczywiście pojawił się Ozzy, co w tamtym momencie stało się po prostu dziwną zmianą kulturową
Basista skonkludował: „Wracając do grunge’u, zespołem, co do którego wszyscy możemy się zgodzić, a zwłaszcza zespoły metalowe i gitarowe, to Alice In Chains. Był po prostu fajny, bez względu na wszystko. W pewnym sensie wszystkich przekonał, podczas gdy Soundgarden mi się podobał… Nie pokochałem ich.”
Myślę, że prawdopodobnie w przypadku naszego gatunku trzeba zdjąć metalowy kapelusz i po prostu słuchać tego jako muzyki