Basista Guns N’ Roses i Velvet Revolver, Duff McKagan, promuje obecnie swój nowy solowy album zatytułowany „Lighthouse”. W związku z tym udzielił już wielu wywiadów, ale nas zainteresował ten opublikowany w magazynie People, w którym otwarcie mówił o swojej depresji.
W tym roku, wiele lat po wytrzeźwieniu, Duff zaczął więcej mówić o zdrowiu psychicznym, dzieląc się refleksjami na temat swojej walki z depresją i atakami paniki. Według Duffa ludzie muszą zrozumieć, że depresja nie zawsze zaczyna się od czegoś złego, co dzieje się w życiu, ale od czegoś chemicznego, czego brakuje w naszym mózgu.
Duff McKagan: „Zawsze mówili, że zespół paniki jest objawem depresji, ale ja aż do około 50. roku życia nie zdawałem sobie sprawy, że mam depresję. Miałem ogromną zapaść, która trwała około trzech tygodni. Jednocześnie w moim życiu nic złego się nie działo, moje życie było wspaniałe.”
To pieprzony brak równowagi chemicznej. To nie moja wina
„Kiedy ludzie myślą o depresji, myślą: 'Och, otrząśnij się, stary’ A ja nie mogłem prowadzić auta ani, kurwa, wiązać butów! I zdarzyło mi się to kilka razy. Kilka razy byłem rozwalony. Szukałem i otrzymałem pomoc, którą otrzymuję obecnie co tydzień. Musiałem się poddać leczeniu i to jest całkowicie w porządku. Potrzebowałam tego.”
Duff powiedział też, że Slash i Axl Rose to ludzie, którzy pomogli mu przetrwać wspomniane ataki paniki i którzy rozumieją go – i tu niespodzianka – lepiej niż jego własna żona: „Dwóch chłopaków, z którymi jestem od 20 roku życia – przeszliśmy razem tak wiele – sprawia, że czuję się tu jak w bezpiecznym miejscu. Widzieliśmy razem tak wiele, że nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć tego nikomu innemu. Nie potrafię nawet wyjaśnić Susan, jak to było. Mogę jej opowiedzieć historię, ale ci dwaj goście naprawdę mnie rozumieją i widzieli moje ataki, odkąd się poznaliśmy.”
Wierzę, że przechodziłem przez ataki paniki, aktywne uzależnienie, trzeźwość, depresję i to wszystko, żeby móc pomagać innym. W pełni to rozumiem. Depresja? Rozumiem. Słyszę cię. Nie jesteś sam