Eric Johnson przestrzegł ostatnio muzyków przed zamykaniem się w „bańce” własnego talentu, argumentując, że blokuje to drogę do dalszej nauki i doskonalenia siebie. Którą drogę wybierzemy, zależy od nas, ale zawsze warto rozważyć tę prowadzącą do większego rozwoju.
Eric Johnson jest jednym z najbardziej szanowanych i utalentowanych gitarzystów wszech czasów. W trakcie kariery trwającej ponad sześć dekad zbudował reputację i własny styl. Niezależnie od tego, czy gra rocka, bluesa, czy jazz, Johnson jest nie do pomylenia z nikim innym.
Podczas niedawnego wywiadu w podcaście „The Rock 'n’ Blues Experience” stwierdził, że zbytnie poczucie komfortu w stosunku do własnych umiejętności rzadko kończy się dobrze, ponieważ „bańka” pewności siebie ogranicza nasz rozwój i ocenę samych siebie (spisane przez Ultimate Guitar):
„Myślę, że przechodzisz przez okres, w którym żyjesz w swoim własnym dziedzictwie. A potem nagle — jeśli masz szczęście — cała ta rzecz pęka na pół, rozbija się i zdajesz sobie sprawę: 'Wow, co ja sobie do cholery myślałem?’. I żeby nie było, bycie pewnym siebie jest w porządku. Musisz wierzyć w siebie. To kompas, według którego działamy w życiu, kochamy innych i robimy wszystko. Więc to oczywiste, ale jeśli trzymasz oczy otwarte… to ta bańka pęka dość łatwo.”
Nie musisz szukać daleko, aby usłyszeć wielkich muzyków, którzy eksplorowali muzyczne tereny, o których możesz tylko pomarzyć. Masz więc wybór – gdy dorastasz trafiasz na rozwidlenie drogi i albo się uczysz, albo możesz po prostu wycofać się do swojej szafy
Johnson kontynuował: „Jeśli naprawdę będziesz mieć oczy szeroko otwarte, powiesz: 'O mój Boże!’ i nie musisz szukać daleko, żeby usłyszeć niesamowite rzeczy, które zrobili inni. A potem nagle kogoś słyszysz i myślisz: 'Ooo, nie tylko 30 lat temu zrobili to samo, co ja, ale zrobili to dwa razy lepiej’. I taka jest rzeczywistość”.
Chodzi o to, czy chcesz żyć w prawdziwej rzeczywistości, czy w swojej wygodnej bańce. A ta bańka jest dość ograniczająca