George Benson jest uznawany za jednego z najwybitniejszych gitarzystów jazzowych w historii muzyki. Jego wielkość polega na niezrównanej technice gry na gitarze, wszechstronności stylowej oraz niezwykłym wyczuciu harmonii i talencie do pisania melodii. Benson łączy w swoim graniu elementy jazzu, soulu, R&B i popu, tworząc unikalne i rozpoznawalne brzmienie. Jego najbardziej cenionym albumem jest „Breezin'” z 1976 roku – przyniósł on olbrzymi sukces komercyjny i artystyczny. Zawiera takie nieśmiertelne utwory jak „This Masquerade” i tytułowy „Breezin'”, które zapewniły mu sławę na całym świecie.
Magazyn Guitar World porozmawiał ostatnio z Georgem ponieważ nadchodzi jego nowy album. To jego pierwsze nagrania studyjne od „Walking to New Orleans” z 2019 roku i jak mówi: „To będzie coś naprawdę wyjątkowego”. Rozmowa jednak głównie skupiła się na wspaniałej przeszłości Bensona, a jednym z najciekawszych jej wątków było to, jak gitarzysta odnalazł się w sytuacji wielkiego komercyjnego sukcesu, jaki przyniosła mu płyta „Breezin'”. Na pytanie co wówczas myślał, odpowiedział: „Facetem, który prawdopodobnie pomógł mi się znaleźć tam, gdzie się znalazłem, był Peter Frampton. Pamiętaj, że miał on wówczas największy sukces w historii i dominował na okładkach magazynów. To jego musiałeś pokonać, aby dostać się na okładkę Record World i wszystkich tych magazynów. Ale on powiedział w artykule coś, co naprawdę mnie zachęciło: 'Cały czas słucham płyt George’a Bensona’. Pomyślałem: 'Co? Że niby ten geniusz, ten dzieciak sprzedający te wszystkie płyty, słucha mojej muzyki? Przecież ja nie sprzedaję żadnych płyt!’. Ale tak właśnie powiedział. Więc powiedziałem: 'Pozwól sobie posłuchać jego płyt i zobacz, co robi, co sprawia, że jego muzyka jest tak znakomita’. Zacząłem słuchać jego muzyki i pomyślałem: 'OK, on ma tutaj perkusję i dlatego to wszystko się dzieje. Spróbujmy tego.”
’Cały czas słucham płyt George’a Bensona’. Pomyślałem: 'Co? Że niby ten geniusz, ten dzieciak sprzedający te wszystkie płyty, słucha mojej muzyki?’
Taka zmiana musiała spotkać się zarówno z aprobatą, jak i dezaprobatą. Na pytanie, czy spotkał się z krytyką od swoich wczesnych jazzfanów, odpowiedział: „Zawsze. Ale jedną rzeczą, którą rozumiem na temat tego świata, jest to, że jeśli pójdziesz w lewo, powiedzą: 'Powinieneś pójść w prawo’ i na odwrót. To powszechna rzecz i przydarzyło się to wielu moim znajomym. Serce Wesa Montgomery’ego pękło, gdy wrócił do domu, by grać w Indianapolis. Był już wtedy gwiazdą i grał na lokalnej arenie w centrum miasta. Za każdym razem, gdy grał popową melodię, jego starsi fani buczeli. Potem odpalał jazzowe melodie, a oni wariowali. Został złapany w środku tego wszystkiego. Rozumiem, jak to działa. Najwspanialszą rzeczą, jaka mi się pod tym względem przydarzyła, było nagranie płyty z Frankiem Sinatrą. Poprosił mnie, abym usiadł obok niego, a on powiedział: 'George, twoja gra na gitarze, wszyscy wiemy, co to jest, człowieku, jesteś fantastyczny. Ale ja kocham twój głos.’ Po tym, jak to powiedział, nie słuchałem, jak ludzie rozmawiają o moim wokalu. Nawet ich nie słyszałem”.
Jedną rzeczą, którą rozumiem na temat tego świata, jest to, że jeśli pójdziesz w lewo, powiedzą: 'Powinieneś pójść w prawo’ i na odwrót