Jak podaje magazyn Guitar World, w nadchodzącej książce Paula Brannigana „Eruption: The Eddie Van Halen Story”, jest fragment o tym, jak młody Eddie Van Halen zachwycił Gary’ego Moore’a swoją grą. Okazuje się, że Moore wyszedł kiedyś w połowie koncertu Van Halen, aby w pokoju hotelowym nauczyć się tappingu!
Eddie Van Halen zainspirował legiony ambitnych gitarzystów i nadal jest źródłem dla tych, którzy po prostu chcą słuchać i uczyć się od mistrza. Jak się jednak okazuje, młody Van Halen wywarł również natychmiastowy wpływ na swoich doświadczonych rówieśników i był tak dobry, że jego występy na żywo zachwyciły również Gary’ego Moore’a, i zachęciły go do poszerzenia swoich i tak już rozległych horyzontów poprzez dodanie do swojego arsenału technik tappingu.
Jak ujawniono we fragmencie z nadchodzącej książki Paula Brannigana, część zespołu Thin Lizzy w osobach Phila Lynotta, Scotta Gorhama i Gary’ego Moore’a wzięła udział w koncercie Van Halena 14 września 1978 roku, aby dowiedzieć się z pierwszej ręki, co był ten cały szum wokół Eddiego. Gorham wspominał: „Byliśmy w tej samej wytwórni w Ameryce, w Warners, i za każdym razem, gdy łączyliśmy się z kimś z tej wytwórni, zawsze słyszeliśmy: 'Wow, stary, byłem z Van Halen – co za pieprzony zespół!’ Doszło do tego, że Phil powiedział im: 'Słuchajcie, jeśli ktoś z was wsiądzie do mojego pieprzonego samochodu, nie będzie rozmawiać o Van Halenie, dobrze?”
Cała trójka miało wkrótce przekonać się, że wrzawa i szaleństwo wokół Eddiego i jego grupy było więcej niż uzasadnione. Po raz pierwszy zobaczyli ich w akcji w Cobo Hall w Detroit. Gorham kontynuował: „Więc zainteresowaliśmy się zespołem, o którym tyle słyszeliśmy, a ci chłopcy przyszli i po prostu rozwalili wszystkich. Oni byli niesamowici. Kiedy Eddie zaczął robić swoje tappingi, zwróciłem się do Gary’ego i powiedziałem: 'Co to kurwa jest? Co on tam robi?’ Gary tylko się na niego gapił i powiedział: 'Nie wiem’”.
Więc zainteresowaliśmy się zespołem, o którym tyle słyszeliśmy, a ci chłopcy przyszli i po prostu rozwalili wszystkich. Oni byli niesamowici. Kiedy Eddie zaczął robić swoje tappingi, zwróciłem się do Gary’ego i powiedziałem: 'Co to kurwa jest? Co on tam robi?’ Gary tylko się na niego gapił i powiedział: 'Nie wiem’
„Dziesięć minut później poszedłem zadać Gary’emu kolejne pytanie, ale już go nie było. Następnego dnia stałem w jego pokoju hotelowym, a on powiedział: 'Hej, zobacz to…’ i zaczął grać tappingiem. Wrócił do hotelu poprzedniego wieczoru, aby nauczyć się, jak się to robi.”
Brzmi to podobnie do większości historii gitarzystów, którzy pierwszy raz usłyszeli Eddiego, ale Moore nie był przecież zwykłym gitarzystą… No w każdym razie ta historia z Garym wydała nam się znamienna i warta odnotowania.