Lider hardcore-punkowego zespołu Hatebreed, Jamey Jasta, przyznał, że nigdy nie mógł”wkręcić” się w muzykę Tool. Powiedział też coś zaskakującego i w sumie zabawnego. Według Jameya ostatnia płyta Tool to muzyka idealna do… spa.
James Jasta ujawnił w niedawnej rozmowie w youtube’owym programie This Day in Metal, że próbował wkręcić się w Tool więcej niż raz, ale po prostu nie mógł znaleźć w tej muzyce niczego, co by go zainteresowało. Na początku zdradził, co ogólnie uważa za podstawę sukcesu w muzyce (spisane przez Blabbermouth):
„Myślę, że to musi być autentycznie, musi płynąć z serca, ponieważ rzeczy, które naprawdę rezonują z ludźmi po 10, 20, 30 latach, to rzeczy, o których wiedziałem w danym momencie, że 'to jest to’. Po prostu wiesz, kiedy wiesz”.
Najciekawsza jednak wypowiedz była o zespole Tool, i o tym, że nie może jakoś polubić ich muzyki. Frontman wskazał jako przykład ich ostatni album z 2019 roku, „Fear Inoculum”:
„Nigdy nie wkręciłem się w Tool, ale co roku — może co drugi rok — mówię: 'Hej, spróbuję wkręcić się w Tool’, a potem ktoś poleca mi piosenkę, a ja jej słucham. Niedawno na moim Patreonie napisałem: 'próbowałem posłuchać jakiejś piosenki z ostatniego albumu i brzmiało to tak, jakbym był w spa w Sedonie, czekając na masaż albo coś w tym stylu.”
Było nastrojowo, łagodnie i eterycznie…Nawet nie wiem, jak to opisać. To było coś naprawdę delikatnego, miękkiego, uspokajającego
Jasta skonkludował to bardzo dobitnie: „I myślę sobie, że po prostu wolę posłuchać Necrot, po prostu kurwa 'Drill the skull’, bo w głębi duszy jestem jaskiniowcem — chcę po prostu usłyszeć 'Drill the skull'”
Słucham Necrota i myślę sobie: 'Stary, Maynard pewnie nienawidzi tego gówna’