Jamie Moses to brytyjski gitarzysta, który zdobył uznanie dzięki swojej wszechstronności i umiejętnościom w wielu stylach muzycznych, od rocka po bluesa i funk. Jamie Moses współpracował z wieloma artystami, min. Mike and the Mechanics, The Pretenders, Tom Jones, Bob Geldof czy Paul Young. Najbardziej znany jest jednak ze swojej długotrwałej współpracy z Brianem Mayem. W najnowszym wywiadzie dla Guitar World opowiada,
Jamie Moses dołączył do solowego projektu gitarzysty Queen na początku lat 90. jako gitarzysta wspomagający. Brał udział w trasach koncertowych promujących solowe projekty Maya, w tym trasie promującej album „Back to the Light”. Po śmierci Freddiego Mercury’ego, kiedy Queen reaktywowali się jako Queen + Paul Rodgers i później Queen + Adam Lambert, Moses nadal wspierał Maya na gitarze, podczas koncertów i tras tego zespołu.
„Musisz mieć ambicję…” – mówi Moses we wspomnianym wywiadzie. „….bo dzisiaj to zupełnie inna sytuacja – dzieciaki nie grają w pubach za grosze i nie spędzają całych nocy pocąc się, żeby osiągnąć pewien poziom, co jest według mnie naprawdę niekorzystne. Tracą wiele. A gdy się wypalisz, to nic nie pomoże”.
Zapytany, co sprawia, że zawsze odnajdują go znani artyści, Moses powiedział:
Jest milion gitarzystów i wielu z nich jest lepszych ode mnie. Ale nie każdy gitarzysta potrafi śpiewać. Jeśli potrafisz, to jest to jedna osoba mniej do zatrudnienia, jedna pensja mniej, jeden hotel mniej i jeden lot mniej. To oczywiste. Jeśli potrafisz to zrobić, to jest to ważne
Zapytany o to, jak poznał Briana Maya, odpowiedział: „Poznałem go podczas koncertu w hołdzie dla Freddiego Mercury’ego na Wembley, kiedy grałem z Bobem Geldofem. Mój stary kumpel, Spike Edney – który nadal gra na klawiszach w Queen – powiedział: 'Chodź, przedstawimy cię Brianowi…’. A potem w ciągu sześciu miesięcy założył Brian May Band. Spike zadzwonił do mnie i dostałem tę fuchę.”
Jamie kontynuował opowieść, która niespodziewanie zeszła na szwendanie się w towarzystwie Slasha: „To była fajna sprawa. Zagraliśmy światową trasę z Guns N’ Roses jako ich support act. Jak możesz sobie wyobrazić to był czas pełen przygód! Sporo czasu spędzałem ze Slashem.”
Pamiętam, że wybraliśmy się z nim i jego żoną na meksykańską kolację. Po restauracji poszliśmy do niego, a on wypił kilka drinków i potem prowadził auto. Jego żona nagle złapała kierownicę, bo jechał wprost w stronę kanionu! Spike i ja siedzieliśmy na tylnym siedzeniu i krzyczeliśmy: 'Nieeeee!’