W najnowszym wywiadzie dla serwisu Uncut, Jimmy Page wspomina współpracę z Keithem Richardsem, wychwalając jego „wyczucie czasu” i „wyobraźnię”.
W nowym wywiadzie dla serwisu Uncut, gitarzysta Led Zeppelin został zapytany o Keitha Richardsa w związku z 80. urodzinami tego ostatniego. Choć trudno to sobie wyobrazić, to Jimmy Page i Keith Richards spotkali się po raz pierwszy podczas festiwalu American Folk Blues w Manchesterze w 1962 roku. Około dwanaście lat później obaj wielcy gitarzyści spotkali się ponownie w studiu Ronniego Wooda w The Wick w Richmond, gdzie dwóch członków Rolling Stones postanowiło nagrać trochę muzyki. Wspominając sesje, w wyniku których powstał „Scarlet” (jeden z kawałków, które nie załapały się na „Goats Head Soup” z 1973 roku), Page powiedział: „Więc to był czas, kiedy naprawdę miałem okazję z nim pograć, ponieważ robiliśmy podkład do utworu „Scarlet”, w którym Keith grał rytm, a ja robiłem kontrapunktowy riff. Pamiętam, że pomyślałem: 'To jest świetne’. Chciałem po prostu położyć mój track na tym, co zrobił Keith i nie przeszkadzać. Następnego dnia nagrałem jeszcze kilka solowych nakładek.”
Zastanawiając się nad grą Keitha podczas tej sesji, Page powiedział: „Najbardziej pamiętam, że Keith był solidny – grał leady i nie popełniał błędów. Kontynuował to cały czas. I zdałem sobie sprawę, jaka potężna siła kryje się za płytami Rolling Stones. Nie było co do tego żadnych wątpliwości.”
Oczywiście mógłbym to wszystko rozebrać na części i podkreślić istotny wkład wszystkich, ale Keith naprawdę to napędzał
Page podsumował ten wątek: „Chodzi o to, że Keith ma naprawdę dobre wyczucie czasu i ma wyobraźnię, aby móc konstruować te wspaniałe riffy, które w dużej mierze są siłą napędową płyt Stonesów. Chodzi nie tylko o to, bo mógłby przecież w każdej chwili skierować swoją uwagę w stronę akustycznej 12-strunowej gitary, na której wykonuje 'Angie’ i tym podobne utwory. Jest więc niezwykle wszechstronny. I niezwykle kreatywny. Jeśli masz kogoś, kto potrafi wymyślać naprawdę dobre riffy dekada po dekadzie, to musi to być całkiem poważny zawodnik. I należy go szanować.”
Dał nam dziesięciolecia wspaniałej, twórczej muzyki wraz z postawą i charakterem, jaki mógł mieć tylko Keith Richards. Miejmy nadzieję, że przeżyje kolejne 80 lat. Kto wie, może będę mógł z nim ponownie jammować za kolejne 50!